Muzyczne show na razie bez błysku

Po pierwszych dwóch odcinkach telewizyjnych show pokusiliśmy się o pierwsze oceny. Sprawdźcie, kto zasłużył na głosy na "tak"!

Liderem oglądalności jest "Mam talent"
Liderem oglądalności jest "Mam talent"AKPA

Liderem oglądalności jest "Mam talent" (TVN), który po dwóch odcinkach przyciągnął średnio ok. 3,7 mln. Drugie miejsce przypadło "Must Be The Music. Tylko muzyka" (Polsat) z wynikiem ponad 3,2 mln, a zaskakująco słabo wypadł debiutujący "The Voice of Poland" (TVP2) - nieco ponad 2 mln.

"Mam talent" (TVN)

Czwarta edycja wystartowała w trudnej sytuacji. Z jury odszedł ciągnący program Kuba Wojewódzki, który wybrał skierowany tylko do wokalistów "X Factor". Z "Mam talent" na bezpośrednie starcie poszedł debiutujący na ekranie "The Voice" z budzącym spore kontrowersje Nergalem w jury. Zastępujący Wojewódzkiego były szef Radia Zet Robert Kozyra zapowiadany był na ostrego krytyka, tymczasem nowy juror nie szczędzi ciepłych pochwał, ścigając się ze słodką Gosią Foremniak na "ochy i achy". Na razie nie chcąc wejść w buty Kuby Kozyra prezentuje się jak ciepła klucha. Opinie wielu internautów również są bezlitosne - "siedzi jakby kij połknął", "całkiem bezbarwna postać" to i tak najłagodniejsze stwierdzenia.

Warto za to podkreślić większą rolę Agnieszki Chylińskiej, która po Wojewódzkim przejęła szefowanie jury. W montowanych odcinkach z castingów widać, że stara się temperować Kozyrę i Foremniak, zobaczymy, jak poradzi sobie podczas programów na żywo.

Wydawało się, że wobec startu "X Factora" w tej samej stacji, "Mam talent" stanie się w dużo większym stopniu polem do popisu dla cyrkowców, akrobatów czy po prostu ludzi pozytywnie zakręconych (wcześniej był pan jedzący bigos na czas, teraz chłopak, który dłońmi potrafił "wypierdzieć"... walc "Nad pięknym, modrym Dunajem"). Tymczasem na razie przynajmniej połowa uczestników to osoby związane z muzyką, a swoich sił próbują choćby wokaliści znani nam już z "X Factora" (m.in. Ania Dudek, chór Sound'n'Grace). I to oni budzą największe emocje - wystarczy poczytać komentarze internautów na temat programu.

Pewną nowością jest obecność jurorów na scenie, którzy (najprawdopodobniej za namową producentów) chętnie dają się porwać uczestnikom do wspólnej zabawy. Na popisy Roberta Kozyry na rurze czy egzaltowane okrzyki radości Gosi Foremniak należałoby raczej spuścić zasłonę milczenia.

Na "tak": Agnieszka Chylińska w roli prowadzącej, niezłe tempo

Na "nie": Robert Kozyra, sceniczne popisy jury

"Must Be The Music. Tylko muzyka" (Polsat)

Wydawałoby się, że sprawdzone jury (Kora, Elżbieta Zapendowska, Wojtek "Łozo" Łozowski, Adam Sztaba) nie będzie przepuszczać ewidentnych gniotów i wokalnych nieporozumień. Tymczasem po dwóch odcinkach należałoby postawić pytanie, czy poziom jest tak słaby, czy atrakcyjniejsze występy producenci na razie chowają przed okiem telewidzów. Wiadomo, że każde muzyczne show musi mieć swoich "kosmitów", ale co podkusiło jurorów, by dać szansę duetowi Jowita i Małgosia czy Irynie Vahkuli z Lwowa?

Z pewniaków można odnotować za to m.in. międzynarodowe trio beatboxerów Bruk Braders, w składzie którego występuje Blady Kris, zdobywca czwartego miejsca w pierwszej edycji "Mam talent". Powtarzalność pewnych nazwisk z innych telewizyjnych show to zarazem dowód na to, że coraz trudniej będzie o amatorów pełną gębą, jak choćby pełna wigoru pani z gitarą - 68-letnia Renata Sachadyn.

Program Polsatu różni się od "Mam talent" tym, że uczestnik w pierwszej kolejności otrzymuje ocenę w postaci "tak" lub "nie", a dopiero później słyszy uzasadnienie. Irytują jednak nadmierne próby stopniowania napięcia (te zbliżenia na drgające ręce wokalistów, ukradkiem ocierane łzy), przedłużające się pauzy, szczególnie w sytuacjach, gdy wszystko wydaje się jasne, bo cztery przyciski na "tak" są formalnością.

Na plus "Must Be The Music. Tylko muzyka" warto zaliczyć mocną reprezentację zespołów, którzy często występują z własnymi utworami. Jak pokazuje przykład grupy Enej (laureata pierwszej edycji), droga wydaje się słuszna. Tu "mistrzowie karaoke" mają trudniej. Z drugiej strony telewizja to medium, które kocha jednostkowych bohaterów (w "Mam talent" królują soliści, w finale "X Factora" w pierwszej kolejności odpadły zespoły).

Na "tak": możliwość prezentowania autorskich utworów, sprawdzona formuła

Na "nie": przewidywalność ocen jurorów, brak wyrazistych bohaterów, niemrawy montaż

"The Voice of Poland" (TVP2)

Na pomysł, by juror był odwrócony plecami do przesłuchiwanego uczestnika, wpadli Holendrzy, podchwycili to Amerykanie, a teraz Polacy. I pomysł się sprawdza, bo uatrakcyjnia najnudniejszy etap kolejnych mutacji "Idola", a także ubiera program w szlachetną ideę "wygląd nie jest ważny, liczy się tylko głos".

"The Voice Of Poland", podobnie jak "Bitwa na głosy", to program nastawiony na pozytywne emocje, z pozytywnym przesłaniem. Nie ma miażdżącej krytyki uczestników, nie ma złośliwości; twórcy - przynajmniej w założeniach - stawiają na merytoryczne uwagi i radosną, momentami żartobliwą atmosferę.

To doskonale zadziałało w wersji amerykańskiej, u nas, po pierwszych odcinkach widać, że jury jeszcze nie funkcjonuje idealnie. Charyzmatyczny Nergal, wygadany Andrzej Piaseczny z jednej strony, a z drugiej nieco wycofana Ania Dąbrowska i niczym niezaskakująca Kayah.

Program realizowany jest bardzo sprawnie, i tu TVP na pewno nie dała plamy. Choć zastanawiam się, czy montaż nie jest nazbyt teledyskowy jak na wiekowy rozkład widzów Dwójki.

Jedyny poważny mankament programu, to - jak na razie - jakość uczestników, rzekomo przyszłych gwiazd. Po tylu edycjach "Szansy na sukces", "Idola", "Mam talent" itp. widzowie potrzebują coraz silniejszych dawek talentu, by móc się zachwycić. Tymczasem w "The Voice Of Poland" zobaczyliśmy bardzo zdolnych wokalistów, o których za pół roku prawdopodobnie nie będziemy już pamiętać. Z tym faktem za bardzo kontrastują nierzadko euforyczne reakcje jurorów i ich pochopne owacje na stojąco.

Na "tak": wybór trenerów przez uczestników - intrygujące odwrócenie ról w programie, przekomarzanie się Piaska i Nergala, nietelewizyjny humor tego ostatniego

Na "nie": zbytni pośpiech jurorów w naciskaniu guzika "Chcę Ciebie" ze wskazaniem na Anię Dąbrowską

Współpraca: Michał Michalak, Artur Wróblewski

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas