Tak wyglądała ich droga na szczyt. Co już wiemy o dokumencie "Becoming Led Zeppelin"?

Oprac.: Michał Boroń
7 lutego do polskich kin trafi dokumentalny film "Becoming Led Zeppelin". Produkcja pokaże powstanie i drogę na szczyt jednej z największych legend w historii rocka. Działalność brytyjskiego kwartetu zakończyła przedwczesna śmierć perkusisty Johna "Bonzo" Bonhama.

"Przez pięć lat podróżowaliśmy między Europą a Ameryką, przeszukując strychy i piwnice w poszukiwaniu rzadkich i niepublikowanych nagrań filmowych, fotografii i zapisów dźwiękowych" - tłumaczyła cytowana w materiałach prasowych Allison McGourty, scenarzystka i producentka filmu. Po raz pierwszy "Becoming Led Zeppelin" - wówczas jeszcze niegotowy - pokazano podczas festiwalu w Wenecji w 2021 r., po projekcji widzowie nagrodzili go 10-minutową owacją.
"Becoming Led Zeppelin" w reżyserii Bernarda MacMahona to historia powstania i drogi na szczyty popularności, jaką przeszli muzycy zespołu, uznawanego dziś za jeden z najwybitniejszych w historii muzyki rockowej. Jimmy Page (gitara), Robert Plant (wokal), John Paul Jones (bas) i John Bonham (perkusja) założyli Led Zeppelin w 1968 r. w Londynie - po raz pierwszy kwartet zagrał razem w sierpniu tego roku, w sali prób ulokowanej nad sklepem płytowym przy Gerrard Street.
Tak zaczynali Led Zeppelin. Debiut przeszedł do historii rocka
Grali "Train Kept A-Rollin'" Johnny'ego Burnette'a, utwór, który Page wykonywał wielokrotnie jako członek grupy The Yardbirds. Gdy zespół ruszył w pierwszą trasę koncertową do Skandynawii, występował pod szyldem The New Yardbirds. Pierwszy raz przed publicznością, grupa zagrała we wrześniu 1968 r. w duńskim Gladsaxe.
W ciągu ledwie dziewięciu dni nagrali swoją pierwszą płytę, którą wydać musieli jednak pod nową nazwą. Prace w studiu zajęły muzykom zaledwie 36 godzin. Tak krótki czas związany był z jednej strony z kosztami (całość zamknęła się w kwocie niespełna 1800 funtów, którą wyłożyli Jimmy Page i Peter Grant, menedżer Led Zeppelin), a z drugiej zespół miał dobrze przygotowany i opracowany materiał.
13 stycznia 1969 r. Atlantic Records wydało ich debiutancki album, zatytułowany po prostu "Led Zeppelin". Zebrał umiarkowane recenzje, mimo obecności takich utworów jak "Dazed and Confused", "Babe I'm Gonna Leave You", "Communication Breakdown" czy "Your Time is Gonna Come", wokalnej ekwilibrystyki Roberta Planta i psychodeliczno-bluesowej natury muzyki, odpowiadającej epoce "dzieci-kwiatów".
"Jedynka" obecnie uznawana jest za jeden z najwspanialszych debiutów w historii muzyki. Tylko w USA pokryła się ośmiokrotnie platyną. Debiut Led Zeppelin ma zaszczytne miejsce w gronie "płyt, które zmieniły muzykę", "1001 albumów, które musisz posłuchać przed śmiercią" czy "100 najlepszych płyt wszech czasów". W serwisie Metacritic agregującym recenzje, "Led Zeppelin I" ma bliską ideałowi ocenę 97/100, choć krótko po premierze ówcześni krytycy wcale nie byli zachwyceni. Rozczarowani muzycy postanowili, że będą unikać prasy, czego trzymali się przez całą swoją karierę.
"Powinni znaleźć producenta, wydawcę i materiał warty ich wspólnych talentów" - narzekał "Rolling Stone".
Wkrótce zespół występy w małych klubach zamienił na koncerty przed wielotysięcznymi tłumami na wielkich stadionach. Z początkiem lat 70. Led Zeppelin był najpopularniejszym zespołem na świecie, a ich piosenki stały się rockowymi hymnami.
Końcowym akordem filmu jest wykonanie "What Is and What Should Never Be" z koncertu "Zeppelinów" w Royal Albert Hall z 1970 r. Przed sobą muzycy zespołu wciąż mieli nagranie takich dzieł jak "Led Zeppelin IV" (z którego pochodzi jeden z ich najsłynniejszych przebojów "Stairway to Heaven"), "Houses of the Holy" czy "Physical Graffiti". Tłumacząc wybór narracyjny reżyser Bernard MacMahon (autor dokumentu "American Epic") podkreślał, że to moment triumfu zespołu: "w styczniu 1970 r. są najpopularniejszym zespołem w Ameryce, wracają do Anglii jako bohaterowie, kochani przez publiczność".
"Chciałem stworzyć film dokumentalny, który przypominałby musical" - mówił reżyser "Becoming Led Zeppelin", który swą filmową opowieść o legendarnym zespole poświęca - zgodnie z tytułem obrazu - jego początkom: drodze każdego z członków grupy do Led Zeppelin i rockowej sławy.
John Bonham (Led Zeppelin) wypił 40 kieliszków wódki
Led Zeppelin przestali istnieć w 1980 roku, po śmierci Johna Bonhama. Jak stwierdził koroner na podstawie sekcji zwłok, feralnego 24 września 1980 roku John Bonham wypił 40 kieliszków (!!!) wódki. Niektóre źródła twierdzą, że perkusiście wystarczyło na skonsumowanie dwóch litrów "czystej" około 4 godzin.
Płyty zespołu sprzedały się na świecie w blisko 300 mln egzemplarzy. Formacja stała się jedną z największych legend rocka i hard rocka oraz wielką inspiracją dla kolejnych generacji muzyków. "Muszę zawsze mieć ze sobą wszystkie cztery płyty Led Zeppelin" - mówił Joe Perry, gitarzysta Aerosmith, nazywając Jimmy'ego Page'a większym wizjonerem od Erica Claptona i Jeffa Becka.
Po śmierci Johna Bonhama zespół dał tylko jednorazowe krótkie występy podczas Live Aid w Filadelfii w 1985 r. (z udziałem dwóch perkusistów: Phila Collinsa z Genesis i Tony'ego Thompsona z Chic oraz basisty Paula Martineza), koncertu z okazji 40-lecia Atlantic Records w 1988 r. (za bębnami zasiadł Jason Bonham, syn "Bonzo") oraz wprowadzenia Led Zeppelin do Rockandrollowego Salonu Sław w 1995 r. (wśród gości m.in. Jason Bonham, a także Steven Tyler i Joe Perry z Aerosmith, Neil Young i Michael Lee, wspierający na perkusji duet Page & Plant).
Pełny koncert po śmierci Bonhama dali tylko raz - 10 grudnia 2007 r. w O2 Arena w Londynie podczas charytatywnego Ahmet Ertegun Tribute Concert poświęconego pamięci zmarłego współzałożyciela i szefa wytwórni Atlantic, odpowiedzialnego za podpisanie kontraktu płytowego z Led Zeppelin. Na perkusji ponownie zespół wsparł Jason Bonham.