Michał Wiśniewski ostro o emeryturach gwiazd. "Sami są sobie winni"
Temat emerytur w środowisku artystycznym powraca jak bumerang. Dla wielu twórców, którzy przez dekady występowali na scenie, zderzenie z rzeczywistością finansową po osiągnięciu wieku emerytalnego bywa bolesne. Michał Wiśniewski, który sam w przeszłości zmagał się z problemami finansowymi, podchodzi do sprawy pragmatycznie.

Wielu znanych artystów od lat alarmuje, że ich emerytury nie wystarczają na godne życie. Maryla Rodowicz, Karol Strasburger czy Barbara Lipowska nie kryją rozczarowania wysokością swoich świadczeń. Jednak Michał Wiśniewski patrzy na ten temat z zupełnie innej perspektywy. W rozmowie z portalem Pomponik lider zespołu Ich Troje nie tylko podsumował własną sytuację finansową, ale też bez ogródek skomentował narzekania kolegów z branży.
"Artyści, którzy narzekają, że mają małą emeryturę, są sami sobie winni. Ale oni są tego świadomi" - powiedział w rozmowie z Pomponikiem. "Ja odkładam regularnie, ale nawet jeśli dostanę emeryturę minimalną... Nie ma systemu emerytalnego dla artystów. Po prostu trzeba ich zmusić do odkładania na to. Jak każdego obywatela. Każdy pracodawca i obywatel musi odkładać na emeryturę, a artysta czym się różni? Jest zwolniony z tego obowiązku, bo umowy o dzieło..." - dodał.
To mocne słowa, zwłaszcza że wielu przedstawicieli polskiej sceny artystycznej od lat apeluje o stworzenie specjalnego systemu wsparcia dla twórców, którzy nie mają stałych umów o pracę.
"Czasy, gdy rozrzucałem pieniądze, minęły"
Wiśniewski nie unikał w rozmowie trudnych tematów dotyczących własnej przeszłości. W 2018 roku ogłosił bankructwo, co przez wiele miesięcy było szeroko komentowane w mediach. Dziś zapewnia, że jego sytuacja uległa diametralnej poprawie.
"Czasy, gdy rozrzucałem pieniądze na prawo i lewo, dawno minęły" - przyznał. "Odbudowuję się z wielkiej życiowej porażki, więc jak zbuduję dom, to zacznę odkładać. Jak nie odłożycie na swoją emeryturę sami, to powodzenia".
Jak ujawnił artysta, prace nad jego nowym domem, połączonym z biurem, dobiegają końca. Cała inwestycja ma być dla niego nie tylko zabezpieczeniem przyszłości, ale też symbolem nowego etapu w życiu.
Michał Wiśniewski stawia na niezależność. "Dbam o swoją rodzinę sam"
Lider Ich Troje otwarcie przyznał, że nie oczekuje żadnej pomocy ze strony instytucji publicznych. Doświadczenia z przeszłości sprawiły, że nauczył się polegać wyłącznie na sobie.
"Przewartościowałem swoje życie po spektakularnym upadku. Teraz dbam o siebie i swoją rodzinę sam" - powiedział w rozmowie z Pomponikiem.
Już kilka lat temu, w rozmowie z portalem Plejada, Wiśniewski zdradził, że jego przyszła emerytura może wynieść zaledwie około 200 zł miesięcznie. "Dopóki nasze pieniądze będą przerzucane z worka do worka, to jakieś ochłapy do nas trafią" - komentował wtedy z przekąsem.
Emerytury gwiazd - temat bez końca
Wypowiedź Michała Wiśniewskiego to kolejny głos w głośnej dyskusji o emeryturach artystów. Problem dotyczy nie tylko Polski - podobne debaty toczą się również w innych krajach, gdzie twórcy często zatrudniani są na kontraktach czasowych, a ich składki odprowadzane nieregularnie.
Eksperci podkreślają, że sytuację mogłoby poprawić wprowadzenie obowiązku ubezpieczenia społecznego przy każdej umowie o dzieło, co obecnie nie jest standardem. Wiśniewski zdaje się więc apelować nie tylko do swoich kolegów z branży, ale i do decydentów, by system wreszcie dostosować do realiów współczesnej kultury.
"Nie czekam na cud, tylko działam"
Choć jego słowa mogą zabrzmieć surowo, trudno odmówić im realizmu. Michał Wiśniewski, który przeszedł drogę od spektakularnego sukcesu przez bankructwo po finansową stabilizację, wie, jak łatwo można stracić dorobek życia. Dziś, zamiast narzekać, buduje swoją przyszłość krok po kroku.
"Nie czekam na cud, tylko działam. To najlepsza lekcja, jaką dało mi życie" - mówił w jednym z wcześniejszych wywiadów.









