King Crimson zmienili bieg historii rocka. Wystarczył tylko jeden album
Debiutancki krążek King Crimson światło dzienne ujrzał 10 października 1969 roku. W momencie swojej premiery scena rockowa była w szoku. Dziś jest to niewątpliwie jeden z najważniejszych albumów w historii tego gatunku.

Legendarna grupa King Crimson założona została w 1968 roku w Londynie przez gitarzystę Roberta Frippa. Ich muzyka mocno czerpała z jazzu, folku, heavy metalu i muzyki klasycznej. W rozmowie z "Tylko Rock" artysta wyjaśnił, skąd wzięła się ta nietypowa mieszanka inspiracji: "Wielu brytyjskich muzyków w tym czasie czerpało z tradycji amerykańskiej. Muszę powiedzieć, że z dużym zdziwieniem przyglądałem się, jak przyswajają sobie manierę czarnych amerykańskich bluesmanów. Mnie osobiście o wiele bardziej logiczne wydawało się sięgnięcie do tradycji ugruntowanej we własnym kraju i na całym kontynencie europejskim, do języka dzieł Strawińskiego czy Bartóka, a następnie powiązanie jej z energią rocka".
Zobacz również:
Jak debiutancki album King Crimson wpłynął na bieg muzyki rockowej?
W czerwcu 1969 roku zespół w składzie: Robert Fripp, Ian McDonald, Greg Lake, Michael Giles i Peter Sinfield przystąpił do prac nad debiutanckim krążkiem. Z grupą blisko współpracował Tony Clarke, który przyczynił się do sukcesu m.in. Moody Blues. King Crimson nie byli jednak zadowoleni z kierunku, w którym zmierzał materiał, więc prace nad albumem zostały przerwane. W lipcu zespół ponownie podjął się nagrania materiału, tym razem w Wessex Sound Studios bez pomocy zewnętrznych producentów, a już w październiku płyta ujrzała światło dzienne. Krążek o uszczypliwym tytule "In The Court Of The Crimson King – An Observation By King Crimson" wydany został przez wytwórnię Island.
Momentalnie wszystkie światła zwróciły się ku zespołowi. Płyta wywołała całą gamę emocji wśród odbiorców i krytyków. Od zachwytu i szoku, aż po poruszenie. Teksty Pete'a Sinfielda przedstawiały całe zło tamtego okresu i stały na przekór utopijnym, hipisowskim wizjom. Ważną rolę odegrał też kunszt muzyczny, który oferował coś, czego wcześniej scena rockowa nie doświadczyła. Choć dziś album określa się mianem szeroko pojętego rocka progresywnego, utarł on drogę i stał się inspiracją dla wielu innych gatunków takich jak gotycki rock, black metal, czy nawet hip-hop.
Na płycie pierwsze skrzypce gra utwór "21st Century Schizoid Man", którego główny motyw uderza słuchacza z siłą, jakiej nie powstydziłyby się najcięższe zespoły. Do kompozycji dochodzi również tekst, który krytykował działania ówczesnych polityków i traktował o szaleństwie do jakiego zmierza świat. Całość uzupełniona została fragmentem jazzowej kompozycji klawiszowca Iana McDonalda oraz wyjątkowymi solówkami. Przebój był również inspiracją dla Barry'ego Godbera do stworzenia okładki dla albumu przedstawiającej przerażony autoportret. Malarz zmarł w lutym 1970 roku na zawał serca mając zaledwie 24-lata.
Co ciekawe, sampel wspomnianego utworu usłyszeć możemy w w przeboju Kanye'go Westa - "POWER".
Zespół prowadzony przez Roberta Frippa dobierającego sobie muzyków funkcjonował z przerwami do 2021 roku. Rok później opublikowany został film dokumentalny o zespole zatytułowany "In The Court Of The Crimson King". W 2022 roku Ian McDonald przegrał walkę z rakiem, a w listopadzie 2024 w wieku 80 lat zmarł Peter Sinfield.