Recenzja Voo Voo "7": Płyta na każdy dzień tygodnia

Tomek Doksa

"Mam nadzieję, że większość ludzi, którzy słuchają Voo Voo, mniej więcej wie, o co nam chodzi" - mówił kiedyś Wojciech Waglewski. Jeśli ktoś rzeczywiście miał z tym problem, powinien koniecznie posłuchać "7". Dostanie muzyczny wykład rozpisany na siedem dni tygodnia.

Grupa Voo Voo nagrała płytę z utworami na każdy dzień tygodnia
Grupa Voo Voo nagrała płytę z utworami na każdy dzień tygodnia 

Bo o co chodzi Waglewskiemu i Voo Voo? Między innymi o to, co niegdyś robił Hendrix, albo ostatnio zespoły pokroju The Black Keys - improwizację. A ta jest głównym budulcem "7", płyty wcale nie koncertowej, ale brzmiącej jak rejestracja spontanicznego spotkania, w trakcie którego muzykom udało się zarejestrować blisko godzinny materiał.

Kiedy w otwierającej ułożony w plan tygodnia album "Środzie" lider zespołu zawodzi: "Środa, zaczyna się / Godzina młoda, a ciało już mniej" - mają mnie całego. I chyba też każdego, kto po przekroczeniu trzydziestki ciężej znosi nocne hulanki i swawole.

Zresztą tekstów, w których można się z łatwością przejrzeć, jest na nowej płycie Voo Voo wyjątkowo dużo. Weźmy taką "Niedzielę" i wers "Choć zwykle niedzielę spisuję na straty / To dziś od rana poczułem się bogaty" - czy to nie tekst o twoim końcu tygodnia, który w miejsce bezproduktywnej wegetacji postanowiłeś jednak mądrze zagospodarować? Opowieści Wojciecha Waglewskiego na każdy dzień tygodnia może są i autorefleksyjne, ale wiele z jego spostrzeżeń musiało się wziąć z obserwacji otoczenia. W tych siedmiu leniwie snutych historyjkach odbija się przecież życie codzienne każdego Polaka, a w towarzyszących im melodiach odnajdą się nie tylko najbardziej oddani fani Voo Voo.

"7" potrzebuje tylko od słuchacza cierpliwości. Spotkałem się po premierze krążka z opiniami, że to najnudniejszy album w dorobku zespołu Waglewskiego. Nic bardziej mylnego. Niektóre kompozycje rzeczywiście trwają nawet po siedem, osiem minut, ale trudno doprawdy się przy nich nudzić. Weźcie zresztą i wkomponujcie w rockowe instrumentarium chóralne śpiewy oraz skrzypce, bawcie się tak jak Voo Voo formą, hipnotyzujcie pojedynczymi dźwiękami i improwizujcie, a potem zapytajcie: i jak, nudno było?

Ekipa Wojciecha Waglewskiego pytać nikogo nie musi, robi co chce, ale nawet kiedy skręca w ambientowe rejony, daleko jej do usypiania słuchacza. Ci, którzy mają czas, by muzykę przeżywać na serio, z tej tygodniowej sesji będą najbardziej zadowoleni.

Voo Voo "7", ART2/Agora

8/10

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas