Recenzja Mark Knopfler "Down the Road Wherever": Suseł doskonale wypchany

Paweł Waliński

Na swoim dziewiątym solowym albumie Mark Knopfler nie robi niczego nowego. I bardzo dobrze, bo jak się na pogrzeb przychodzi w kreacji w stylu boho, to to nie jest wysoka świadomość mody, tylko niska świadomość instytucji pogrzebu.

Okładka płyty "Down the Road Wherever" Marka Knopflera
Okładka płyty "Down the Road Wherever" Marka Knopflera 

Trudno nie podziwiać konsekwencji z jaką Mark Knopfler buduje swój muzyczny świat. Konsekwencja owa to nie tylko same kompozycje, ale wszystko, nie wyłączając okładek. Te bowiem, jak się wydaje, co najmniej od czasów "Privateering" (2012) zrobiono w trakcie jednej sesji zdjęciowej. Mamy więc wysłużony mikrobus, którym podniszczoną drogą ("Down the Road Wherever") Mark trafił na pole żyta ("Tracker"), gdzie w czapce z bobra osłaniającej łysinę, coś tropił - najpewniej jakieś susły, które potem w swoim wysłużonym mikrobusie poddawał zabiegom wypychania. Z samą muzyką podobnie: pełno w niej - a owszem - formaliny, czy naftaliny, ale jak już suseł zostaje ostatecznie wypchany, to jest to naprawdę doskonale wypchany suseł.

"Down the Road Wherever", czyli po naszemu "Drogą gdziekolwiek (byle były tam susły)" zgodnie z tytułem i budowanym w słuchaczu od lat przyzwyczajeniem, Knopfler wypełnił absolutnymi snujami. Stojącymi oczywiście bluesem, podbitymi czarownymi wokalami Imeldy May, za często może popadającymi w manierę knajpianego zespołu-rezydenta, który gdzieś w lokalu zajmującym się sprzedażą alkoholu i żywieniem zbiorowym umila klientom konsumpcję wytworów owego żywienia. Innymi słowy: nudne są te jego bluesy niemożliwie.

Zdaje się, że słuchać ich z przyjemnością mogą tylko ludzie, którzy od kilkudziesięciu lat w plebiscycie pewnej stacji radiowej wybierają "Brothers in Arms" na utwór wszech czasów, a w domu, na meblościance, za kotarą szlachetnie przykurzonego szkła posiadają równie szlachetnie przykurzonego wypchanego susła. Chociaż skoro ich ulubiony artysta tak niemożliwie się powtarza, nie mając najwyraźniej powtarzania się owego świadomości, to może oni tak samo? Zapomnieli, że już dwadzieścia lat temu głosowali na ten numer. Albo nie pamiętają, czy wówczas na pewno zagłosowali, więc na wszelki wypadek...

Dużo lepiej na "Down the Road Wherever" prezentują się balladki. Knopfler-traper swoim wysłużonym mikrobusem, pośród podlaskich połaci dzikiej przyrody trafia na szutrową boczną drogę, gdzie witany zainteresowanymi spojrzeniami kolorytu lokalnego z podsklepowej ławeczki, próbuje dowiedzieć się, ile paliwa, piwa i fasoli może dostać od właściciela baru "Kusiciel" w barterze za wypchanego susła. Jeśli prawdą jest, że część numerów na "Down" to kompozycje stworzone ze szkiców pisanych jeszcze za czasów wczesnego Dire Straits, to można by rzec, że twórczość Knopflera to jedna, rozciągająca się na cały żywot piosenka.

Coś jak "W poszukiwaniu straconego czasu Prousta". Tylko znaczona wypchanym co jakiś czas susłem. Ale niech złe języki gadają, nienachalnie zanurzone w folku (również i celtyckiego mamy tu odległe poblaski) melodie, które składają się na tę balladziarską stronę nowego albumu Knopflera, rzucają urok, mamią i zapewne  jako wabik na susły sprawdzają się lepiej, niż najbardziej wonna bekonowa zwijka ("My Bacon Roll"). Wabić mogą również dusze wrażliwców, którzy nadal marzą o życiu pioniera ("Drovers' Road"), odkrywaniu nieodkrytego, samotnym mierzeniu się ze światem ("Nobody's Child").

Do tego oczywiście charakterystyczne, nieodmiennie rozpoznawalne palcówki, które nasz sympatyczny szmaja od zawsze wygrywa na gitarze dla praworęcznych. Złe języki oczywiście mówić będą, że gitara w "Drovers' Road" brzmi jak autoplagiat zagrywek ze wspomnianego "Brothers in Arms", ale tak już na tym świecie jest, że wszystkim nie dogodzisz. I jasne, znajdą się tacy, którzy "Down the Road Wherever" odrzucą, jako nudną, wtórną potworność dla wychowanych na "Trójce". Ale na szczęście będą też tacy, którzy ten album pokochają i będą się nim delektować niejednokrotnie. Tacy, którym Knopfler jest duchowym bratem. W muzyce. W życiu. W wypychaniu susłów.

Mark Knopfler "Down the Road Wherever", Universal

6/10

PS W ramach promocji "Down the Road Wherever" Mark Knopfler wystąpi 10 lipca 2019 roku w Tauron Arenie Kraków i 11 lipca 2019 roku w Ergo Arenie (Gdańsk/Sopot).

Mark Knopfler - Kraków, 13 lipca 2015 r.

W ostatnich latach Knopfler regularnie odwiedza Polskęfot. Michał Dzikowski / www.spodsceny.pl
Markowi Knopflerowi na scenie towarzyszył siedmioosobowy zespółfot. Michał Dzikowski / www.spodsceny.pl
Usłyszeliśmy m.in. "Money for Nothing", "So Far Away", "Sultans of Swing" czy "Romeo and Juliet"fot. Michał Dzikowski / www.spodsceny.pl
Podczas ponad dwugodziinego koncertu nie zabrakło też wielkich przebojów Dire Straitsfot. Michał Dzikowski / www.spodsceny.pl
Lider nieistniejącej grupy Dire Straits promuje obecnie nową płytę "Tracker"fot. Michał Dzikowski / www.spodsceny.pl
13 lipca 2015 r. w wypełnionej Kraków Arenie zagrał Mark Knopflerfot. Michał Dzikowski / www.spodsceny.pl


Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas