Recenzja Maleo Reggae Rockers "Wake Up": W strefie komfortu
Melodia, puls, uczucie, wiara i porządni instrumentaliści - tego wymaga dobre reggae. I to wszystko jest na nowej płycie ekipy Darka Malejonka.
Choć sama nazwa Maleo Reggae Rockers zobowiązuje do trzymania się pewnej konwencji, zespół pozwalał sobie na wiele eksperymentów. Zapraszał gości z różnych muzycznych światów, pakował się w historię polskiej muzyki rozrywkowej, ale i przywoływał czas wojennej zawieruchy, żonglował gatunkami. Wyniki były różne - udało się idealnie trafiać, częściej jednak boleśnie pudłować, gdyż poza wszystkim MRR było chyba najbardziej przekonujące grając autorski repertuar w swoim własnym gronie.
Na "Wake Up" grupa nie wychyla się poza swoją strefę komfortu. To po prostu dobrze zagrane i dobrze wyprodukowane "sweet reggae music" z rozpoznawalnym od razu skankiem, stylizowaną na Jamajkę (a jednak bardzo polską) manierą wokalną i odpowiednią dawką dubowych pogłosów. Jeżeli już wycieczki, to raczej tylko w stronę emocjonalnego, rodzimego bluesa i popu. Nie trzeba się wcale sugerować tytułem, otwierającym "Oh Wicked Man" czy ewidentnym "Marleyowaniem" w światowo brzmiącym "I'm Livin On", bo to nie jest do końca płyta gatunkowych klisz - mężnego serca i płonącego Babilonu.
Zaangażowanie zaangażowaniem, mi najmilej słucha się kolejnej współpracy Rockersów z Kubą Podolskim - "Mamy siebie" nie wwierca się w głowę tak mocno jak "Ostrożnie" czy "Alibii", niemniej jest zręczne, leciuteńkie, komunikatywne, cieszy swoją naturalną zupełnie przebojowością i czujną sekcją dętą, choć trzeba przyznać, że następne "Oddaję ci to co złe", kawałek z tekstem Jacka Borusińskiego, mu wcale nie ustępuje i też podpada pod tę charakterystykę. Najoryginalniejsze na krążku wydaje się "Muszę iść". Kelner pisze specyficznie, bardziej lirycznie, a melodia wychodzi przed rytm.
"Wake up" może wydawać się nieco anachroniczne. Sporo tu mocno przemielonego roots, niemodnych solówek gitar (szacunek za "Nie tak") , klawiszy i dęciaków, etosowego myślenia życzeniowego. Zdarzało mi się zgrzytać zębami przy wersach takich jak "Gdzie się podziała cała moja radość życia / za ciasna pętla i za krótka smycza" czy "Tak trudno jechać bez nawigacji / nie chcę być kolejnym zaginionym w akcji".
Tyle tylko, że to działa, bo Darek Malejonek ma pasję, wokal stapia się z tekstem, w dodatku jego muzycy wyraźnie nie cierpią nudy i mają naturę perfekcjonistów, dbając o przejścia, wymuskane detale i tak dalej. Cała robota wykończeniowa nie powoduje zapominania o refrenach, analogowe brzmienie jest przyjemne dla ucha. Efekt? Napisałbym, że to jedna z najlepszych polskich płyt reggae w tym roku, z tym, że rok akurat taki, że to niespecjalny komplement. Więc może inaczej - najlepsza płyta MRR od "Addis Abeby".
Maleo Reggae Rockers "Wake Up", Universal Music Polska
7/10