Recenzja Charlie Puth "Voicenotes": Po prostu tańcz
Kamil Downarowicz
Kiedy swój nowy album wydaje muzyk, który określany jest przez media, jako "jeden z najbardziej utalentowanych artystów młodego pokolenia", to oczekiwania mogą być naprawdę spore. Czy pochodzącemu ze Stanów Zjednoczonych Charliemu Puthowi udało się sprostać pokładanym w nim zaufaniu mediów oraz fanów?
26-letni Charlie Puth, a właściwie Charles Otto Charlie Puth Jr, w swoim dość krótkim artystycznym życiu osiągnął już sporo. Może pochwalić się trzema nominacjami do nagród Grammy, nagrodą Billboardu, MTV oraz Teen Choice Awards. Odkąd wkroczył pewnym krokiem na scenę w 2009 roku, zdołał rozkochać też w sobie rzesze słuchaczy.
Pierwsze echa nadejścia "Voicenotes" rozbrzmiały już przed rokiem. To właśnie wtedy pojawił się utwór "Attention", który zarówno w USA, jak i w naszym kraju, uzyskał status podwójnej platyny. Piosenkę tę, napędzaną soczystym basowym beatem, pewnie wielu z was kojarzy z radia, bowiem był to bezsprzecznie jeden z największych hitów wakacji 2017.
Potem pojawiły się jeszcze takie kawałki jak "How Long", czy "If You Leave Me Now" nagrany z gościnnym udziałem Boyz II Men. Wszystkie zostały bardzo pozytywnie przyjęte. Można było też wysnuć już pewne przypuszczenie, czego należy spodziewać się po "Voicenotes" - porcji wysmakowanego popu wymieszanego z bujającym, ciepłym R&B.
Ale zacznijmy od początku. Płytę otwiera taneczny, nabuzowany energią, ale przy tym przyjemnie lekki "The Way I Am". Po singlowym "Attention" zwalniamy na chwilę tempo przy okazji "LA Girls". W bardziej intymne rejony wprowadza nas "Patient", który niestety zbliża się momentami do kiczowatych rejonów zarezerwowanych dla muzyków pokroju R. Kelly.
Co tu dużo mówić, w spokojniejszych, podchodzących pod ballady nagraniach, Puth brzmi mało wiarygodnie. Najlepiej czuje się za to, kiedy trzeba rozkręcić porządną bibę. A do tego zadania kawałki takie jak "Somebody Told Me", "BOY" czy "Slow It Down" nadają się idealne. Koniecznie posłuchajcie "Done For Me" z gościnnym udziałem Kehlani. Tak właśnie powinno bowiem brzmieć nowoczesne r'n'b - zdecydowany rytm, efektowny podkład, kapitalny refren. Znakomita rzecz.
"Voicenotes" to bardzo przemyślany, dopracowany i zróżnicowany album. Zakorzeniony w atmosferze muzyki miasta i jego otwartych do porannych godzin klubów, stanowi nie lada kąsek dla szukających nowych muzycznych wrażeń imprezowiczów. Mam dla was znakomitą wiadomość - dobry, rasowy pop, naprawdę istnieje. Potrafi się nawet wedrzeć do najbardziej komercyjnych polskich radiostacji (a to nie lada wyczyn!). I nie trzeba go wcale daleko szukać.
Charlie Puth "Voicenotes", Warner Music Polska
8/10