Recenzja Agnes Obel "Citizen of Glass": Człowiek ze szkła

Na pozór w brzmieniu muzyki duńskiej artystki Agnes Obel niewiele się zmieniło. I pewnie nieprędko się zmieni, bowiem Obel zdaje się nadal czerpać przyjemność z eksplorowania muzycznych rejonów, w których znajduje się od jakiegoś czasu.

Agnes OBel za szkłem
Agnes OBel za szkłem 

Gdy jednak odłożymy pozory na bok i zajrzymy głębiej, zobaczymy nowość - trautonium. To syntezator z końca lat 20. zeszłego stulecia, dysponujący szeregiem brzmień o różnych barwach, którego Obel użyła przy nagrywaniu albumu. Instrument wiekowy, a w związku z tym delikatny, zupełnie jak szkło.

Agnes Obel dostatecznie wyjaśniła zamysł nowego albumu - narrację osadziła wokół motywu człowieka ze szkła. Jego transparentność z jednej strony oznacza kruchość, z drugiej zaś siłę. Delikatność i wytrzymałość. Dlatego na płycie pojawiają się na przemian dźwięki chłodne i ciepłe. Tak jak w "Stretch Your Eyes", z hipnotyzującym zmysłowym wstępem.

Autorka sama mówi o tym, że tym razem chciała stworzyć płytę opartą na klarownym koncepcie."Citizen of Glass" to muzyka piękna i ulotna, tym bardziej ulotna, że kończy się w mgnieniu oka.

Ponure pianino "Mary" wprowadza w mroczny klimat. Obel eksperymentuje też z modulowaniem własnego wokalu - drugi głos słyszany w "Familiar" należy do artystki.

"Citizen of Glass" oprócz wielu wysublimowanych dźwiękowych doznań, przynosi też czas na oddech, choćby przy przyciszonym "It's Happening Again". Zaś "Trojan Horses" to kolejny przykład zamiłowania Obel do rozbudowanych, niemalże symfonicznych kompozycji.

Przy okazji "Citizen of Glass" Obel zastanawia się również nad miejscem artysty w świecie, w którym tyle spraw jest na widoku, transparentność i intymność oznaczają coś innego niż kiedyś. Warto zgłębić drugie dno, w którym Obel zawarła to, co zaintrygowało ją w człowieku ze szkła. I wtedy okaże się, że album jest w takim samym stopniu piękny, co niepokojący.

Agnes Obel "Citizen of Glass", Mystic Production

7/10