Rasmentalism "Za młodzi na Heroda". Rapowy album roku (recenzja)
Daniel Wardziński
Każdy kto obserwował undergroundową scenę w latach dwutysięcznych, będzie pamiętał Rasa i tylko wtedy w pełni zrozumie jak wiele pracy włożył w swoje umiejętności. Kiedy wraz z Mentem wydali "Dobrą muzykę, ładne życie" dali poczucie, że to jeden z najbardziej trafionych duetów raper/producent w kraju.
Ich wspólna praca doprowadziła do pełnoprawnego longplaya nakładem Asfalt Records. Efekt tego etapu w karierze zespołu to album niemal wzorowy, wyróżniający się tym bardziej, że rok 2013 dla polskiego rapu był rozczarowujący w stosunku do poprzednich. Ras i Ment XXL doszli do poziomu, w którym są w stanie w kreatywny sposób wskazywać kierunek. Słuchając "Za młodzi na Heroda" nieustannie zastanawiam się czy to muzyka nowoczesna czy bardziej retro, w pewnym momencie łapiąc, że sens tego pytania traci na zasadności, kiedy to brzmi tak świeżo i bawi w tak ambitny sposób.
Mentos jest producentem, który pięknie połączył nowe ze starym, dzięki czemu jego styl stał się już na tyle charakterystyczny, że jakiekolwiek porównania w skali polskiej sceny są skazane na porażkę. Eklektyzm to słowo klucz - raz potrafi być jak Kanye West z czasów, kiedy odświeżał długie i charakterystyczne pętle, żeby za chwilę pokazać rozmach bardziej w stylu Ye z nowych albumów. Potrafi zdecydowanymi cięciami i wypielęgnowanym brzmieniem nasunąć skojarzenia z "Grami studyjnymi" Noona, by za chwilę wjechać czymś tak nowoczesnym i świeżym jak "Perwol Vanish" albo instrumentalnym przerywnikiem, który spokojnie mógłby być punktem wyjścia do stworzenia albumu, który ładnie wpasowałby się w katalog U Know Me Records. Zarazem w każdej konwencji wplata swoje stałe elementy - świetną rękę do wokalnych sampli, unikatowe, dynamiczne perkusje, dbałość o szeroką i gustowną aranżację. Wszystko to wyszlifował tak, że nie sposób narzekać na cokolwiek.
W singlach gościnnie pojawili się Małpa i VNM, co pokazuje, że Rasmentalism równie dobrze zrozumie się z MC's z kompletnie różnych bajek, ale z najwyższej półki. Jakby tego mało, duetowi udało się skłonić stroniącego od sceny Eldo do nagrania pierwszej nowej zwrotki od bardzo dawna. Rewelacyjnie w materiał wpasował się też Spinache, ale to nie o gości chodzi tutaj przede wszystkim. Raczej o to, że Ras jest w dyspozycji, przy której będzie się mówiło przede wszystkim o nim. Niewątpliwie jest to najlepsza porcja zwrotek Rasa jaką nagrał w życiu. Na bicie jest wyluzowany, ale jego wersy są staranne, dopracowane i niosą mnóstwo treści. Ma dystans do siebie i świata, złośliwy dowcip i w nonszalancki sposób, jakby od niechcenia, potrafi działać mobilizująco na słuchacza.
Momentem najwyraźniej podkreślającym jego doskonałą formę jest storytelling napisany z dwóch perspektyw w "Umarł król niech żyje". Choć początek pierwszej zwrotki budzi jeszcze wątpliwości, im dalej tym jaśniejsze staje się, że zrobił to w sposób bliski ideału. Druga zwrotka to jedna z najlepszych jakie słyszałem w tej dekadzie. Co ważne, równie dobrze sprawdza się w kawałkach koncentrujących się na celebracji i dobrej zabawie - jak w domówkowym szlagierze "Gdzie jest M" albo ruszającym do tańca "OFF". Rasmentalism czują nowe trendy, szanują te, które ich wychowały, jednocześnie znaleźli swoją jazdę i zdają sobie sprawę, że to jest ich wyjątkowy styl, pielęgnują go bardzo starannie i słusznie podkreślają na każdym kroku.
Ras jest wart słuchania, również dlatego, że w nienachalny sposób prezentuje postawy, które warto promować. Dobrze obrazują je pojedyncze wersy, a pamiętajmy, że ta płyta to kopalnia linijek do cytowania - "Ciągle pytają co wziąłem i skąd wziąłem/ Wziąłem się w garść tak po prostu" albo "Przynajmniej nie budzę się z wrażeniem, że przespałem cały film/ Twoje życie? Widziałem wczoraj. Niemożliwe! Grałeś w nim?". To gość, który cieszy się życiem, konsekwentnie dąży do swoich celów, a wszelkie niepowodzenia i trudności kwituje ironicznym żartem, choć z pewnością jest łatwiej o to, kiedy "w weekendy podwaja się pensję". To jednak wynika z ogromu pracy wykonanego przed debiutem w Asfalcie.
"Za młodzi na Heroda" to najlepszy album w dorobku Rasmentalismu i prawdopodobnie najlepszy rapowy album tego roku. Znakomite, wciągające i rozbudowane podkłady i raper z osobowością, pomysłem i umiejętnościami, które pozwalają poruszać się po skrajnie różnych kompozycjach. Wszystko zrealizowane spójnie, mnóstwo utworów, które zostaną w głowach na długo i praktycznie zero poważnych wpadek. Jeśli wers "Nie próbuję być najlepszym sobą, jestem nim/ Wszystko co zrobiłem do tej pory to jeszcze nic" traktować serio, to szykuje nam się saga znakomitych albumów zespołu, który najbardziej dobitnie podkreślił należne mu miejsce w absolutnej czołówce polskiej sceny. Ręce same składają się do braw.
Rasmentalism "Za młodzi na Heroda", Asfalt Records
9/10