Naprzeciw rutynie i zgorzknieniu (wywiad z Rasmentalism)

Mateusz Natali

Po wieloletnim budowaniu pozycji w rapowym podziemiu, 10 grudnia nakładem jednej z bardziej prestiżowych alternatywnych wytwórni, Asfalt Records, debiutują w oficjalnym obiegu. Z Rasem i Mentem XXL porozmawialiśmy o sukcesach i przeszkodach, inspiracjach czy o tym, jak to jest być "za młodym na Heroda".

Rasmentalism na okładce płyty "Za młodzi na Heroda"
Rasmentalism na okładce płyty "Za młodzi na Heroda" 

Jesteście parę dni przed waszym legalnym debiutem - jak samopoczucie?

Ras: - Dobrze, pełni spokoju i ufnego oczekiwania na rezultaty.

Ment: - Myślę, że podobnie jak przy poprzednich wydawnictwach.

Ras: - W naszym odczuciu nic specjalnie się nie zmieniło - nie ma dodatkowej tremy przy oczekiwaniu. Mam za to poczucie dobrze wykonanej pracy.

Ment: - Ja też.

A dużo dało wam przy pracy nad tym albumem podziemne doświadczenie?

Ras: - Nie patrzyliśmy chyba w ogóle na tę płytę pod kątem "legalności", może jeżeli chodzi o promocję, bo tu rzeczywiście nie musieliśmy poświęcać aż tyle uwagi. Dla mnie była to jednak kolejna płyta, która musiała być lepsza od poprzedniej. Po dołączeniu do wytwórni Asfalt Records planowałem "spiąć się" na legal, ale finalnie nie miało to po prostu sensu - płyta wyszła bardzo naturalnie i cieszy mnie to. To, że album jest dostępny w sklepach, będzie miało znaczenie dopiero, gdy pojawi się jakaś pierwsza dziesiątka OLiS-u [oficjalna lista sprzedaży] i pokażę mamie, że ktoś nas widzi i docenia.

Swój album nazwaliście "Za młodzi na Heroda" - co miał symbolizować ten tytuł?

Ras: - To, że jesteśmy jeszcze za młodzi na rozpoczynanie "dojrzałego" życia w rutynie - symbolizuje to dla mnie właśnie ten Herod, który nigdy nie był młody. Chodzi o takie zgorzknienie, przytłoczenie dorosłym życiem i zapuszczenie wąsów przed skokami narciarskimi - jeszcze nie teraz, a może nigdy.

Sporo słychać u ciebie w tekstach dążenia do sukcesu, parcia po swoje, sporo też jednak zniecierpliwienia, nostalgii, poczucia niepewności. W którym biegunie bardziej byś się widział - w tym zabawowym czy jednak tytułowy Herod goni?

Ras: - Herod na szczęście nie goni, ja po prostu jestem niestabilny psychicznie (śmiech). Dlatego jedne i drugie wątki przewijają się w moich tekstach, "presji Heroda" póki co nie odczuwam. Jestem akceptowany przez najbliższych w każdej odsłonie, jeśli mam momenty bycia Herodem, trzymając się już tej metafory, to tylko dlatego, że czasami tego potrzebuję.

Niektórzy mogą uznać cię za głos pokolenia - z dużymi, coraz bardziej "amerykańskimi" marzeniami, regularnie podkopywanymi przez polskie realia. Co ty na to?

Ras: - Wartości pokolenia są bardzo zróżnicowane, choć nie ukrywam, że na pewno mam podobne problemy, marzenia i nadzieje, co ludzie w moim wieku, będący jeszcze trochę przed 30-tką. Nie czuję się głosem pokolenia, ale na pewno bywają momenty, gdy czuję się głosem najbliższego kręgu moich znajomych. To też naturalne, bo ich sprawy przenikają do mojego życia i odwrotnie, z tym że oni o tym nie rapują, a ja mam taką możliwość.

W warstwie tekstowej stawiasz na masę smaczków, poza głównym przesłaniem ukrywając elementy, które wyłapie się dopiero po którymś odsłuchu - nie boisz się, że w erze skipowego słuchania muzyki możesz przedstawiać to zbyt zawile, by słuchacz zdążył wyłapać?

Ras: - Jestem zadowolony, gdy widzę, że ktoś to jednak wyłapuje. Rezygnowanie z tych smaczków, dlatego, że nie każdy je zauważy czy zrozumie byłoby idiotyczne. Po co obniżać sobie poprzeczkę? Nie robiłbym muzyki, gdybym musiał uciekać się do upraszczania formy tak, żeby na pewno każdy wszystko zrozumiał. Zresztą, żeby być tego pewnym musiałbym chyba rapować Morse'em i dodawać do tego napisy (śmiech). Nie boli mnie to, raczej cieszy mnie to, że grono ludzi wszystko wyłapuje.

Ment, w twoim samplingu słychać szerokie postrzeganie gatunków, osłuchanie z klasyką, szczególnie soulową. Czy w produkcji dużo daje ci to, że grasz też imprezy jako DJ, czy działa to drugą stronę i to osłuchanie w pewnym momencie umożliwiło ci zacząć grać jako DJ?

Ment: - Trochę się to dopełnia, granie ma wpływ na produkcję, a produkcja na granie, bo jakoś to kształtuje ucho. Obserwujesz też gusta ludzi tylko w różnych sytuacjach, przy płycie bardziej intymnych niż przy imprezach. Płyta jest też w jakimś sensie zbiorem wszystkiego, co siedziało mi w głowie.

Czy bardzo różni się twoje podejście i to, po co sięgasz grając imprezowe numery a robiąc imprezowe numery?

Ment: - Trochę mam inne spojrzenie na to, jak stworzyć kawałek do tańczenia niż miałem zanim zacząłem grać jako DJ. Zdecydowanie mam inne podejście i myślę, że bardziej trafne. Natomiast jeśli chodzi o to, z czego czerpię to nie mam tu jakichś zasad i problemów, czy to z samplowaniem Madonny sprzed roku czy Marvina Gaye'a. Cały ten patos i "producencki dekalog" mało mnie interesuje.

Od czasu waszego ostatniego albumu sytuacja na polskiej scenie dość wyraźnie się zmieniła, rozkręcił się drugi boom na hip hop, zwiększyła ilość słuchaczy...

Ras: - Dlatego wróciliśmy... (śmiech)

Ment: - Jak oni wszyscy. (śmiech)

Jak się zapatrujecie na obecny stan sceny?

Ras: - Nie dotyczy mnie ten boom, więc nie mam zdania, ale cieszy mnie, gdy moim znajomym lub raperom, których cenię "udaje się", grają dużo koncertów i sprzedają płyty - to bardzo przyjemne uczucie. Osobiście mnie nie dotknął, przynajmniej na razie, więc nie mi go oceniać dokładniej. Nie drażni mnie, na pewno ma związek ze zwiększeniem ilości produkcji i zmniejszeniem ich średniej jakości, ale ciężko mi się bardziej szczegółowo wypowiedzieć.

Słychać jednak na płycie dość negatywne spojrzenie na polski rap.

Ras: - Może trochę inaczej - scenę jako taką ciężko mi oceniać, bo nie znam jej dogłębnie, ale mogę oceniać zjawiska, które widzę i myślę, że w tekstach bardziej oceniam ludzi niż raperów, nie ma tam żadnych bezpośrednich aluzji.

Rozumiem. To powiedzcie jeszcze na koniec, czego można wam życzyć tuż przed premierą waszego pierwszego oficjalnego albumu.

Ras: - Dziesiątek koncertów - bardzo lubię grać i gdyby nie trzeba na nie wyjeżdżać z domu to byłoby to moje ulubione zajęcie.

Ment: - Ja bym chciał, żeby to, co zrobiliśmy nie poszło na marne. To jest bardzo mądra odpowiedź, wręcz poetycka. (śmiech)

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas