Reklama

Iron Maiden "Senjutsu": Jak się starzeć, to z godnością [RECENZJA]

Jedna z najbardziej wpływowych heavymetalowych grup muzycznych w historii wraca z siedemnastym albumem studyjnym i wciąż ma coś ciekawego do zaoferowania. Jak wypada na "Senjutsu"?

Jedna z najbardziej wpływowych heavymetalowych grup muzycznych w historii wraca z siedemnastym albumem studyjnym i wciąż ma coś ciekawego do zaoferowania. Jak wypada na "Senjutsu"?
Okładka płyty "Senjutsu" Iron Maiden /

"The Book of Souls" i "Senjutsu" dzielą sześć lat - to największa przerwa wydawnicza, jaką zaliczyła Żelazna Dziewica od początku swojej kariery. Choć zgodnie z informacjami, do których można się dokopać, album rozpalał taśmy studyjne już w 2019 roku, a głównym powodem opóźnień wydawniczych była pandemia koronawirusa.

Ale czy te informacje cokolwiek zmieniają? Przecież czekając na album Iron Maiden, nie należało się spodziewać żadnej rewolucji. To sprawdzona, wypracowana formuła, którą zespół niezmiennie podąża od ponad 20 lat, kiedy to po dłuższej przerwie do bandu powrócili Bruce Dickinson i Adrian Smith.

Reklama

Cieszy to, że mimo tego, iż Iron Maiden podąża mocno wydeptanymi przez siebie wcześniej ścieżkami, ani razu nie wyczujemy tu geriatrycznej stęchlizny. Po głosie Bruce'a Dickinsona słychać co prawda lata doświadczeń, które nie pozostały bez wpływu na struny głosowe. Wciąż jednak potrafi imponować to, ile energii jest w stanie wlać w wokal.

Kiedy zaś wchodzi w wyższe rejestry, przenosi mentalnie słuchacza do momentu, w którym ten chował się przed rodzicami, by w tajemnicy posłuchać "The Number of the Beast". Całe szczęście, w przeciwieństwie do wielu swoich rówieśników, główny głos Iron Maiden nie ratuje się subtelnym acz słyszalnym auto-tune'em kastrującym głos z elementu człowieczeństwa. Stara się wyciągnąć ze swojego wokalu tyle, ile jeszcze się da w zupełnie naturalny sposób. I aż trudno uwierzyć w to, że jego karierę jeszcze parę lat temu miał szansę pogrzebać zlokalizowany w jamie ustnej nowotwór.

Kiedy Dickinson wyśpiewuje niesamowicie wkręcający się refren "The Writing on the Wall", wspaniale wyciągając końcówki, popadając w lekkie vibrato i nadając chrypkę wokalowi w odpowiednich miejscach, wiemy, że wciąż jest niesamowicie precyzyjny. Jak trzeba popłynąć z atmosferą jak we wstępie "Lost in a Lost World", umie odpowiednio się wycofać. Potrafi być również niepokojąco teatralny jak w intrze do "The Time Machine". Coś wspaniałego.

Ale to, co przede wszystkim cieszy to fakt, że dwupłytówka, jaką jest "Senjutsu", ani przez chwilę nie wydaje się przeciągnięta. Już od pierwszych sekund przesterowane gitary rzeźbią ściany pomieszczenia odsłuchowego. Riffy nie są odtwórcze i działają jak trzeba - jestem pewien, że momentalnie zachwyci was to, co wyprawiają wiosła w "Stratego", kiedy wchodzą wraz z wokalem Bruce'a. "The Time Machine" zaczyna się leniwo, by z czasem nabrać energii, a następnie w połowie obrać kurs w stronę jednego z najbardziej przebojowych momentów w historii Iron Maiden. "Darkest Hour" porywa od początku, zachwycając potem zmianami tempa czy dociążeniem kompozycji.

Nie można się nie pochylić nad ponad 12-minutowym "The Parchment", gdzie instrumenty dostają więcej miejsca. A przy okazji muzycy udowadniają, że da się jeszcze zrobić atak solówkami gitarowym bez oskarżeń o - nazwijmy to eufemistycznie - archaizm. I oczywiście są momenty, gdy "popisówy" potrafią popaść w samozachwyt, co doskonale pokazuje "Lost in a Lost Word". Ale nawet jeżeli tam poirytują, to chwilę później jesteśmy należycie wynagrodzeni za cierpliwość. Bo przecież to zakończenie z delikatnie wygrywanymi w tle akordami to jeden z najbardziej klimatycznych momentów tego roku.

Oczywiście można zarzucić Iron Maiden wylewającą się gdzieniegdzie barokowość. Albo to, że syntezatorowe pady grające w tle i mające udawać smyczki są w stanie zbytnio napuszyć kompozycje. Tylko to już czepianie się rzeczy, które od lat są nieodłączonym elementem muzyki Żelaznej Dziewicy. W dalszym ciągu bowiem to ten sam zespół, który pokochały miliony. Co jednak ważniejsze, choć od początku można było się spodziewać, co spotka nas na "Senjutsu", to wciąż czuć tu pasję tworzenia - są pomysły, dzieje się sporo, a do tego jest brudno i bywa odpowiednio głośno.

Iron Maiden "Senjutsu", Warner Music Poland

8/10

PS Przypomnijmy, że Iron Maiden zagrają na PGE Narodowym w Warszawie 24 lipca 2022 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Iron Maiden | recenzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy