IGO "12": "Dziś już mnie nic nie zatrzyma i będzie z tego dym" [RECENZJA]

Weronika Figiel

Weronika Figiel

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Lubię to
like
Hahaha
haha
29
Udostępnij

Prawie trzy lata po premierze pierwszego solowego albumu IGO powraca z drugim krążkiem - "12". Tym razem wokalista w pełni postawił na język polski. Wciąż jest tu dużo o emocjach i - jak wskazuje zamykający singiel, zatytułowany "12 zmysłów" - o odczuwaniu. Nie brakuje tanecznych dźwięków, do których aż chce się pobujać. "Piszę o tym, że kocham i że pożądam. O tym, że tęsknię albo jestem zły. O tym, że czasem przegrywam, albo jestem blisko dna i o tym, że wstaję i idę dalej. Taki jestem, czasem stabilny, czasem różny" - zapowiadał IGO. Taka właśnie jest ta płyta - nieoczywista i różnorodna.

IGO wydał swój drugi solowy album, zatytułowany "12"
IGO wydał swój drugi solowy album, zatytułowany "12"Piętka MieszkoAKPA

Wydając album "12" IGO pokazał słuchaczom swoje nieco inne oblicze. Tak, jak przy pierwszym solowym krążku chował się za językiem angielskim (wychylając się z ukrycia kilkoma polskimi propozycjami), tak teraz w całości się odsłonił. I dobrze. Do słów w rodzimym języku dołożył dużo popowych brzmień i elementów rodem z imprezy techno. Jak sprawdziły się te eksperymenty?

IGO musiał poczuć się niezwykle komfortowo w języku polskim i tanecznych dźwiękach, bo zapomniał o tytułowej dwunastce i zaserwował słuchaczom dużo więcej nowych kompozycji. Okazuje się jednak, że to wszystko zostało wykalkulowane. Mamy 12 piosenek, które składają się na trzon albumu, trzy kompozycje instrumentalne, stanowiące swoiste przejścia pomiędzy kolejnymi etapami krążka oraz trzy utwory bonusowe, odbiegające stylistyką od pozostałych. Da się? Da się.

Na pierwszy rzut oka, a raczej ucha, wydaje się, że podniosłe impresje, zagrane na pianinie, są nieco wyrwane z kontekstu i w żadnym stopniu nie nawiązują do pozostałych piosenek na albumie. Po chwili jednak orientujemy się, że IGO za pomocą kontrastu pozwala zanurzyć się w pełni w prezentowany materiał i nastrojowymi kompozycjami wywiera na nas wrażenie, które nie pozwala oderwać się od płyty.

"Impresja 1" płynnie przechodzi w piosenkę "Pięścią w stół", która jest moim osobistym faworytem z całego krążka. Co za otwarcie! Muzyka oparta na gitarach i syntezatorach wprowadza imprezowy klimat, a nostalgiczny tekst tylko sprawia, że chce się tego słuchać w kółko. IGO śpiewa, że "będzie palił się w piekle" - to z pewnością za tak wpadający w ucho refren. Mocny tekst i bit, który zostaje na dłużej, aż chce się to nucić.

Na albumie znalazły się też inne piosenki w tanecznym klimacie, takie jak "Tornado", w której bas gra przysłowiowe pierwsze skrzypce. IGO śpiewa, że "miało być na spokojnie", a zaraz słyszymy bridge, w którym rośnie napięcie i chwilę później refren, za sprawą którego ponownie robi się imprezowo. "Dziś już mnie nic nie zatrzyma i będzie z tego dym" - lepiej bym tego nie podsumowała. A na koniec jeszcze piękna wstawka instrumentalna.

Choć chwilami łapałam się na tym, że zwrotki "Tornada" brzmiały dla mnie, jak kolejne dopisane do niekwestionowanego hitu "Supermoce" z projektu Męskiego Grania 2023, to nie przeszkadzało to w świetnej zabawie. IGO zaprezentował tu wachlarz dźwięków rodem z muzyki elektronicznej i tak, jak w pierwszym singlu promującym album, zatytułowanym "12 zmysłów", nie byłam fanką tych zabiegów, tak tu idealnie to pasowało.

Jeszcze więcej elektroniki dostaliśmy w przypadku końcowych piosenek z krążka. W "Bajce" dźwięki syntezatorów wprowadziły mroczny klimat, a zmieniony głos IGO sprawił, że zrobiło się iście filmowo. Usłyszałam tam poniekąd Franka Kimono, który stoi na bramce i niczego się nie boi, jako King Bruce Lee Karate Mistrz. "Nie boli" to z kolei świetna piosenka pod względem tekstowym. Refren z charakterystycznym "la la la" to majstersztyk, do którego jeszcze długo będę wracać.

Pierwszym singlem, który promował drugi solowy album IGO była już wcześniej wspomniana piosenka "12 zmysłów". Osobiście nie byłam fanką tego wyboru - zmieniony głos w refrenie przeszkadzał mi w odbiorze i nie rozumiałam idei. Dopiero, gdy dostaliśmy cały album w komplecie usłyszałam, że to pasuje. "Wiatr" był drugim singlem z płyty i wzruszył mnie już przy pierwszym przesłuchaniu. Jest to swoisty odpowiednik "Heleny" z poprzedniego krążka.

"Zostań" jako trzecie promowało album "12" i okazało się niezwykle chwytliwą piosenką, a melodia oparta na gitarze akustycznej zadziałała bardzo dobrze, tworząc klimat retro. Utwór "Kości", który też został wybrany na singiel, skradł moje serce już od pierwszego pisku IGO. Choć im dalej w głąb piosenki, tym bardziej to wszystko płynie i mniej jest energicznych zrywów, to kupuję tę romantyczną opowieść, w której wokalista śpiewa o swojej kobiecie z ogromnym uczuciem.

Na albumie "12" nie brakuje ballad. "Cud", "Bruce", "Miraże" i "C'est la vie" to romantyczne teksty oraz duża dawka nostalgii. Aż chce się być zakochanym i uciec od samotności. Mamy też "Mumię", która przypomina piosenki tworzone przez minione pokolenia polskich artystów. Przy pierwszym przesłuchaniu usłyszałam tu nawet klimat największych szlagierów Krzysztofa Krawczyka.

IGO zaprosił do współpracy innych artystów, którzy wzbogacili jego nowe wydawnictwo duetami. Przy piosence z Odet będę nieobiektywna, ponieważ uwielbiam jej delikatny głos, a w "Saute" zabrakło wyeksponowania tej oryginalnej barwy. Choć zaproszona wokalistka nieco schowała się w cieniu, to piosenka okazała się poruszająca. Duet opowiada o dojrzałej miłości i pożądaniu, a głosy IGO oraz Odet są perfekcyjnie zgrane. Utwór trwa prawie sześć minut, lecz ani przez chwilę tego nie odczułam.

Video Player is loading.
Current Time 0:00
Duration -:-
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Remaining Time -:-
 
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • subtitles off, selected
      reklama
      dzięki reklamie oglądasz za darmo

      Duet IGO i Krzysztof Zalewski fani Męskiego Grania pokochali już lata temu, więc piosenkę "Niebezpieczny człowiek" zdecydowanie można nazwać wyczekaną. Panowie stworzyli coś, co ponownie mogłoby znaleźć się w projekcie (brakuje tylko trzeciego głosu do kompletu). Utwór okazał się chwytliwy i jest swego rodzaju wizytówką zarówno twórczości IGO, jak i Zalewskiego. Słychać charakterystyczne dla obu muzyków dźwięki, więc w tym wypadku bez większych zaskoczeń czy uniesień.

      Album "12" mogłabym podsumować jednym słowem - niejednorodny. Jest tu kilka melodii idealnych na imprezę techno, nie brakuje też kawałków w klimacie retro, ale co chwilę natykamy się także na romantyczne ballady. Można się trochę pobujać, trochę poskakać, ale jednocześnie usiąść i przemyśleć swoje uczucia. Nie brakuje zaskoczeń i ciekawych muzycznych eksperymentów, choć chwilami czułam się, jakbym wracała wspomnieniami do innych piosenek, które już kiedyś nałogowo słuchałam.

      Lubię to, jak IGO śpiewa o emocjach i miłości do ukochanej i lubię też to, jak łatwo przychodzi mu pisanie chwytliwych tekstów po polsku. Lubię taneczny klimat tej płyty oraz to, że mogę ją sobie puścić zarówno w słoneczny poranek i pośpiewać w niebogłosy, jak i ponurym wieczorem, gdy potrzebuję się rozerwać.

      IGO, "12", Universal Music Polska

      8/10

      emptyLike
      Lubię to
      Lubię to
      like
      11
      Super
      relevant
      1
      Hahaha
      haha
      11
      Szok
      shock
      2
      Smutny
      sad
      1
      Zły
      angry
      3
      Lubię to
      like
      Hahaha
      haha
      29
      Udostępnij
      Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
      Przejdź na