CatchUp "Kuku Na Muniu": czasem jest wena, a czasem jej nie ma [RECENZJA]

Wiktor Fejkiel

"Kuku Na Muniu" to dopiero drugi studyjny krążek w dorobku CatchUpa. "Dopiero" patrząc na to, ile sam artysta osiągnął na polskiej scenie muzycznej. Pomimo moich mniejszych oczekiwań, niż wobec jego debiutu, to właśnie teraz Grzesiek daje nam znakomity, na równym poziomie, pełen emocji album, do którego z przyjemnością będę wracać.

CatchUp wydał nowy album
CatchUp wydał nowy albumKarol Makurat/REPORTERReporter

CatchUp jest ciekawym przykładem artysty, u którego już po pierwszych sekundach słychać, że to jest właśnie jego utwór. W tym wszystkim nie dziwi fakt, że odpowiada za większość produkcji na "Kuku Na Muniu" i to po prostu słychać. Jest to coś, co najbardziej przyciąga mnie do tego materiału, dostarczając niezwykłej przyjemności ze słuchania. Ale skupmy się na poszczególnych utworach.

Po przesłuchaniu całości, na wyróżnienie zasługują "Alergia" z Otsochodzi, który już po raz kolejny udowadnia jak dobrze Catchupowi współpracować z czołowymi raperami oraz  "Potempo" z Michałem Aniołem i Frank Leenem, czyli kolejny kawałek spod tego tria, pokazując jak bardzo chłopaki swoim flow pasują do siebie nawzajem. Ale nie można zapominać również o pierwszym singlu - genialnym "Łopianie" z braćmi Kacperczyk, który doczekał się albumowego remiksu, gdzie swoje zwrotki położyli IGNACY i Hubert. Tak więc "Kuku Na Muniu" udowadnia, że da się mieć wielu gości, którzy nie tłamszą głównego artysty, a go wzbogacają.

Ciężko znaleźć mi przykład drugiego artysty w Polsce, który byłby w stanie tak zwinnie balansować pomiędzy luźnymi satyrycznymi kawałkami a cięższymi z większą rozkminą w tekście. Tak i tutaj mamy tego znakomity popis. Z jednej strony "Cusztak Bywa Skit" i "Senablat" z Erykiem Moczko, a z drugiej "Stary Ja" i "Facetime". Bywa ciężko, ale później szybko zostaje to rozładowane luźniejszym kawałkiem, przez co tak zbilansowanym krążkiem ciężko się nie zachwycać.

CatchUpa w tym wszystkim ciężko zdefiniować, zaszufladkować. W "Kocie Schrödingera" z Bambi śpiewa właśnie o byciu naraz znanym, naraz nie, i to chyba najlepsza definicja, z jakim artystą mamy do czynienia. Rok temu występował na głównej scenie Open'era z całym clubem2020, a teraz znowu wychodzi z materiałem, który nie jest mainstreamowy, co tylko dodaje mu wartości. Każdy, kto zna jego twórczość, wie, z jakiego pokroju talentem mamy do czynienia.

"Perypetie", debiut CatchUpa, pełen jest przebłysków, "Kuku Na Muniu" jest już natomiast na równym dobrym poziomie. I dobrze. Bez wątpienia jest lepszym albumem jako całość. Z niecierpliwością będę wyczekiwał kolejnych wydawnictw, czy featów, bo CatchUp jest na tyle barwnym artystą, że nigdy nie wiesz, czym tym razem cię zaskoczy.

CatchUp “Kuku Na Muniu"

9/10

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas