Czy warto było czekać? Najbardziej niezapomniane występy na Open'erze!

Oprac.: Karolina Kopeć

Open'er Festival to jeden z największych i najpopularniejszych festiwali muzycznych w tej części Europy. Ponad dwadzieścia lat historii to mnóstwo spektakularnych wydarzeń oraz setki opowieści. Tegoroczna edycja odbędzie się od środy, 3 lipca 2024 do soboty, 6 lipca 2024. Zanim jednak festiwalowicze zaczną zbierać wspomnienia z 2024 roku, warto przypomnieć kilka niezapomnianych, widowiskowych, a czasem bardzo zaskakujących momentów z przeszłości Open'era.

Publiczność na Open'er Festival 2022
Publiczność na Open'er Festival 2022Ewelina Eris WójcikINTERIA.PL

Gwiazdami Open'er Festival 2024 będą między innymi: Foo Fighters, Dua Lipa, Doja Cat, Hozier, Michael Kiwanuka i wielu innych. Tegoroczny line-up imprezy robi ogromne wrażenie. Aż trudno uwierzyć, jak skromnie zaczynała się historia Open'era.

Mimo że festiwal kojarzy się z Trójmiastem, jego początki wcale nie sięgają Gdyni. Pierwsza edycja miała miejsce w Warszawie. Jak to bywa z debiutami, premierowy Open'er miał tylko jednego zagranicznego artystę - The Chemical Brothers. Zespół ten powracał na kolejne edycje, będąc świadkiem dynamicznego rozwoju festiwalu. Kolejne odsłony Open'era odbywały się na Skwerze Kościuszki w Gdyni. Jednak wkrótce okazało się, że to miejsce nie jest w stanie pomieścić wszystkich chętnych. Osoby obecne na koncercie The White Stripes w 2005 roku doskonale wiedzą, o czym mowa. Od 2006 roku festiwal przeniósł się na Babie Doły.

Magdalena MEG Krzemień o Festiwalu w Opolu oraz nowej piosenceInteria plINTERIA.PL

W ciągu 21 lat festiwalu miały miejsce koncerty, które festiwalowicze wspominają do dziś. Kanye West, choć obecnie znany jako kontrowersyjny celebryta, w 2006 roku był wyczekiwaną gwiazdą festiwalu, dając świetny występ. Towarzyszyła mu pokaźna świta, a na scenie zespół smyczkowy. Muzycy mieli pewne problemy w podróży, co mogło zepsuć wizję Westa, ale na szczęście wszyscy dotarli, choć z opóźnieniem. Fani musieli trochę poczekać, ale warto było - sam koncert i wykonanie na skrzypcach miksu "Bitter Sweet Symphony" The Verve, "Eleanor Rigby" The Beatles i "Crazy" Gnarls Barkley w pełni wynagrodziły to oczekiwanie. Dwa lata później, w 2008 roku, na Open'erze wystąpił Jay-Z. Jego koncert również zapadł w pamięć. Był w doskonałej formie, a towarzysząca mu ekipa instrumentalistów, w tym sekcja dęta, sprawiła, że niektórzy widzowie byli zachwyceni. To były niezapomniane chwile, które do dziś pozostają w pamięci uczestników festiwalu.

Legendarni artyści na Open'erze

Występ Prince'a z 2011 roku pozostaje w pamięci wielu osób jako niekwestionowany szczyt festiwalowych doznań. Niezaprzeczalnie ogromne znaczenie dla tej opinii miała legenda muzyki, ale także jego fenomenalne występy. Prince nie należał do artystów łatwych w obsłudze, a jego przyjazd do Polski był wyzwaniem. Zanim muzyk zgodził się na koncert w Gdyni, gruntownie zapoznał się z festiwalem, śledząc internet i oglądając filmy z poprzednich edycji. Znany z dbałości o detale, na każdym etapie organizacji imprezy z udziałem Prince'a panowało napięcie i nadzieja, że wszystko pójdzie zgodnie z planem.

Na Open'erze Prince osobiście sprawdzał instrumenty przed występem, zamiast pozostawić to technikom. Sam podejmował wiele decyzji, które normalnie należą do obsługi technicznej, np. wybierał samochody, którymi podróżował. Zabronił również fotografowania i filmowania swojego występu. Długość koncertu Prince'a była nieprzewidywalna i zależała od jego nastroju, reakcji publiczności i ogólnego klimatu. W Gdyni artysta występował ponad dwie godziny, co dla wielu fanów było kulminacyjnym punktem ich festiwalowych doświadczeń.

Choć koncerty Prince'a były wyjątkowe, to jednak w kategorii "niekończących się koncertów" rekordzistą okazał się zespół Foo Fighters w 2017 roku, który na scenie spędził prawie trzy godziny. "Jesteśmy Foo Fighters, zagramy tak długo, jak będziemy chcieli" - zadeklarował Dave Grohl i dotrzymał słowa. Mimo długiej przerwy od ostatniego występu w Polsce, muzycy zaprezentowali się w Gdyni w doskonałej formie, zachwycając publiczność energią i profesjonalizmem.

Oczekiwany występ Red Hot Chili Peppers

Występ Red Hot Chili Peppers był od długiego czasu wyczekiwany przez festiwalowiczów. Kiedy w końcu udało się ściągnąć zespół do Gdyni, Kiedis i reszta zespołu trafili na dzień, w którym Polska grała z Portugalią w ćwierćfinale piłkarskich Mistrzostw Europy. Na szczęście zespół został poinformowany o tym, co się dzieje. W przeciwnym razie Red Hot Chili Peppers mogliby doświadczyć szoku, kiedy tłumy fanów biegały między główną sceną a namiotem z telebimem albo oglądały koncert, spoglądając co chwilę na swoje telefony. Sam wokalista dał się ponieść emocjom związanym z piłką nożną, gdy w pewnym momencie zaczął wypytywać publiczność o aktualny wynik.

Red Hot Chili PeppersEris WójcikINTERIA.PL

Anegdoty z zaplecza i pogodowe wyzwania

Na festiwalach obowiązuje zasada "co dzieje się na zapleczu, zostaje na zapleczu". Chyba że pochwalą się tym sami artyści. W 2010 roku jedną z gwiazd festiwalu była Grace Jones. Artystka spotkała się na backstage'u z grupą Klaxons. Nie wiadomo do końca, od czego się zaczęło, ale wiadomo, jak skończyło się to spotkanie. Muzycy Klaxons założyli się z gwiazdą, że nie dotrze na zaplecze robiąc przewroty w przód. Spoiler: wygimnastykowana Grace oczywiście wygrała zakład. Jones musiała wyjątkowo dobrze bawić się w Gdyni, bo artystkę widziano jeszcze nad ranem na after party.

Skoro jesteśmy przy dobrej zabawie, to ekspertką w tej dziedzinie jest Rihanna. Wokalistka przyjechała do Gdyni w 2013 roku, kiedy zdążyła podbić świat singlem "Diamonds". Nic dziwnego, że był to bardzo wyczekiwany koncert. Występ był też wyjątkowy, bo specjalnie dla gwiazdy organizatorzy "dołożyli" jeszcze jeden dzień festiwalu i artystka zagrała w niedzielę. Już jednak dzień wcześniej Barbadoskę można było spotkać na terenie festiwalu. Kiedy ludzie spokojnie leżeli sobie na trawie i oglądali koncerty, Rihanna zjawiła się w fosie, popijając szampana. Gwiazdę szybko dostrzegli jednak festiwalowicze i wokalistka musiała się ewakuować na zaplecze. Podobna historia spotkała Rihannę na plaży w Sopocie, co już mocno rozsierdziło artystkę. "Próbowałam dziś poleżeć na plaży, ale to była porażka" - napisała wokalistka w sieci. Na swój koncert Rihanna wyszła później spóźniona o godzinę.

Rihanna przynajmniej miała odpowiednią pogodę do plażowania, a to nie zawsze jest podczas festiwalu takie pewne. Uczestnicy imprezy, którzy w poszukiwaniu kaloszy przeczesywali nawet markety budowlane, coś o tym wiedzą. Open'era wiele razy nawiedzały ulewy, a nawet burze. W 2007 roku widownia na koncercie Beastie Boys stała miejscami po kostki w błocie, wcale nie lepiej było dzień później podczas występu Björk.

W 2011 roku Gdynia zmagała się z takim oberwaniem chmury, że ucierpieli nawet artyści pod dachem. Yannis Philippakis z Foals po kilku minutach był w stanie wyżymać swój sweter, w wodzie tańczył też Jarvis Cocker z Pulp. Tego samego dnia, z powodu fatalnej pogody, Brodka dokończyła swój koncert w wersji bez prądu. Ci artyści i tak mieli sporo szczęścia, że udało im się zagrać.

W 2022 roku organizatorzy festiwalu po raz pierwszy w historii musieli przeprowadzić ewakuację z powodu burzy. Impreza została przerwana, a między innymi Megan Thee Stallion i Dua Lipa nie zdołały wystąpić. Fani byli tym bardziej zawiedzeni, że artystki były już w Gdyni i przygotowywały się do koncertów, ale napięte plany ekip nie pozwoliły na ewentualne późniejsze występy. Festiwal wznowiono późnym wieczorem, na głównej scenie wystąpił Martin Garrix. To najlepiej pokazuje, że na festiwalu ważna jest nie tylko dobra muzyka, ale też świetna pogoda - a przynajmniej brak deszczu.

Zobacz też:

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas