Tauron Life Festival Oświęcim 2017
Reklama

Scorpions z przytupem dla pokoju (Tauron Life Festival Oświęcim 2017, dzień drugi)

Dobrze po północy z soboty na niedzielę (24/25 czerwca) występem grupy Scorpions zakończyła się ósma edycja Tauron Life Festival Oświęcim. Wcześniej gorąco przyjęta została uwielbiana w Polsce Amerykanka LP, a także Kasia Kowalska, która dała mocny, rockowy koncert.

Dobrze po północy z soboty na niedzielę (24/25 czerwca) występem grupy Scorpions zakończyła się ósma edycja Tauron Life Festival Oświęcim. Wcześniej gorąco przyjęta została uwielbiana w Polsce Amerykanka LP, a także Kasia Kowalska, która dała mocny, rockowy koncert.
Klaus Meine (Scorpions) na scenie Tauron Life Festival Oświęcim 2017 /fot. Bartosz Nowicki

"To nie jest dla nas kolejny zwyczajny koncert" - podkreślił pod koniec Klaus Meine, wokalista Scorpions.

Chwilę wcześniej z rąk Darka Maciborka, pomysłodawcy i dyrektora Tauron Life Festival Oświęcim, odebrał przyznaną po raz pierwszy statuetkę Peacemakera, za pokojowy hymn "Wind of Change".

"Musicie wiedzieć, jak bardzo emocjonalny jest to dla nas występ, tutaj, w Auschwitz" - mówił wyraźnie poruszony frontman niemieckiej formacji.

"Muzyka jest jasnym światłem przebijającym się przez ciemne chmury. Dziś przyszliście tu wszyscy i połączyliście z nami - razem zjednoczyliśmy się w imię miłości i pokoju. Muzyka jest przesłaniem dla życia! Świat nigdy nie powinien zapomnieć o tym, co się tutaj wydarzyło wiele lat temu. Musimy przekazać to świadectwo następnej generacji, ponieważ chcemy pokoju na świecie" - zaapelował Klaus Meine.

Reklama

Chwilę później ze sceny wybrzmiał utwór "Wind of Change", a wypełniony po brzegi stadion utonął w powodzi biało-czerwonych kartonów, składających się na gigantyczną polską flagę.

"Na następny ostatni koncert Scorpionsów w Polsce raczej się już nie wybiorę" - pisałem po ich występie w marcu 2016 r. w Tauron Arenie Kraków.

Obietnicy nie dotrzymałem, ale nie żałuję, bo ekipa z Hanoweru za sprawą nowego perkusisty Mikkeya Dee (wcześniej przez lata w Motorhead) weszła na wyższe obroty. Problemy poprzedniego bębniarza Jamesa Kottaka (udał się na odwyk w związku z nadużywaniem alkoholu) zaczęły się odbijać na formie całego zespołu, dlatego zmiana była konieczna i niezbędna.

Energia blondwłosego Szweda sprawiła, że Scorpionsi znów zaczęły rozsiewać rockowy jad. Dodatkową porcję emocji zapewnił zagrany w hołdzie Lemmy'emu, zmarłemu w grudniu 2016 r. liderowi Motorhead, klasyk tego zespołu - "Overkill". Ale to była petarda!

W ramach trasy "Crazy World" zespół wprowadził dość kosmetyczne zmiany w setliście, bo jak podkreślał w rozmowie z Interią pochodzący z Wieliczki basista Paweł Mąciwoda, nie sposób sobie wyobrazić koncertu bez takich klasyków, jak "Wind of Change", "Still Loving You" czy "Rock You Like a Hurricane". Nowością były utwory "Bad Boys Running Wild" i zagrany na bis "Coming Home" (z tekstem Klausa "Coming Home to Poland!") z płyty "Love At First Sting" z 1984 r. oraz dawno nie grany "Can't Get Enough" z albumu "Lovedrive" 1979).

Odwołaniem do klasyki był sprawdzony już specjalny medley z fragmentami utworów z lat 70. "Top of the Bill", "Steamrock Fever", "Speedy's Coming" i "Catch Your Train". Nie zabrakło też obowiązkowego akustycznego setu ("Always Somewhere", "Eye of the Storm" i wyśpiewany z wielotysięczną publicznością "Send Me An Angel") zagranego przez wszystkich muzyków na wybiegu ze sceny.

Inne mocne punkty wieczoru? Jak zawsze - kapitalnie brzmiący "The Zoo" (z "kroczącym" basem i efektem talk box w wykonaniu gitarzysty Matthiasa Jabsa), a także solo perkusyjne Mikkeya Dee czy końcówka z "Blackout" i "Big City Lights". Tak naprawdę trudno się przyczepić do formy całego zespołu, bo swój wysoki poziom trzymają również frontmani - Klaus Meine i gitarzysta Rudolf Schenker (energia nastolatka!). Wiatr rockowych zmian jeszcze nie zwiał Scorpionsów ze szczytu.

Drugą zagraniczną gwiazdą wieczoru była przyjęta równie gorąco LP. Na pierwszy plan jako wokalistka wyszła dopiero w 2016 r., kiedy to ukazała się EP-ka "Death Valley", która zawiera m.in. wykorzystany w głośnym serialu stacji Netflix "Orange Is The New Black" utwór "Muddy Waters" oraz "Lost On You". Ta ostatnia piosenka zyskała status przeboju, a towarzyszący jej teledysk zanotował już ponad 42 mln odsłon.

Wcześniej urodzona w Nowym Jorku Laura Pergolizzi (ma włoskie korzenie) dała się poznać jako utalentowana kompozytorka, pracująca wcześniej na konto m.in. Rihanny ("Cheers"), Christiny Aguilery ("Beautiful People"), Cher ("Red") i Rity Ory.

Pod sceną i na terenie festiwalu widać było, że całkiem duża grupa w Oświęcimiu pojawiła się właśnie dla LP. Amerykanka odwdzięczyła się bardzo dobrym, energetycznym koncertem.

Występ na dłużej zapamięta na pewno jeden z fanów, od którego LP na chwilę pożyczyła aparat na selfie sticku, dzięki czemu zaśpiewała "bezpośrednio" dla niego.

Na późniejszej konferencji prasowej opowiedziała o swojej wizycie w pobliskim obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau. "Życie nie zatrzymało się po Holokauście" - stwierdziła poruszona Amerykanka.

Finałowy dzień TLFO rozpoczęła Sekcja Muzyczna Kołłątajowskiej Kuźni Prawdziwych Mężczyzn - laureaci konkursu Life On Stage. "Jesteśmy grubi, smutni i samotni - tak jak wy" - żartowali ze sceny muzycy, dla których poza samą muzyką równie ważne są zapowiedzi, dzięki którym równie chętnie są goszczeni na kabaretowych scenach.

Przy finałowym "Superbohaterze" bujała się całkiem spora grupa osób.

W sobotę (24 czerwca) frekwencja w porównaniu do poprzedniego dnia zdecydowanie wzrosła i już pierwszych wykonawców w mocno przyświecającym słońcu oglądało i słuchało przynajmniej kilka tysięcy ludzi.

Stadion w Oświęcimiu w piątek ruszył w pląsy za sprawą radosnego reggae spod znaku Jamajczyka Shaggy'ego oraz rodzimych gwiazd gatunku - Maleo Reggae RockersMesajah. Z kolei sobota upływała pod znakiem bardziej nastrojowych dźwięków, czasem folkowych, czasem popowych, nieraz podanych akustycznie. Tak było podczas występów SMKKPM, grupy BisquitJulii Pietruchy.

Ta ostatnia - do tej pory znana głównie jako aktorka (m.in. seriale "Blondynka" i "Na Wspólnej") i modelka w kwietniu 2016 r. wydała nagraną własnym sumptem debiutancką płytę "Parsley".

Tym albumem zaskoczyła wszystkich - dojrzałość i muzykalność młodej artystki docenili zarówno krytycy muzyczni, jak i fani, zauroczeni intymnymi i bezpretensjonalnymi balladami, zaśpiewanymi z towarzyszeniem ukulele.

Koncerty na drugiej scenie B (występy odbywały się naprzemiennie na obu scenach) zamknęła w mocno rockowym stylu Kasia Kowalska, przypominając sporo piosenek z początków swojej trwającej już ponad 20 lat kariery.

Setlista koncertu Scorpions w Oświęcimiu:

"Going Out With A Bang"
"Make It Real"
"Bad Boys Running"
"The Zoo"
"Coast to Coast"
"Top of the Bill / Steamrock Fever / Speedy's Coming / Catch Your Train"
"We Built This House"
"Delicate Dance"
"Always Somewhere / Eye Of The Storm / Send Me an Angel"
"Rock'n'Roll Band"
"Can't Get Enough"
"Overkill"
solo perkusyjne
"Blackout"
"Big City Nights"
bis:
"Coming Home"
"Wind of Change"
"Still Loving You"
"Rock You Like a Hurricane".

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy