Tym hitem Lou Bega zamknął lata 90. w wielkim stylu. Co słychać u twórcy piosenki "Mambo No. 5"?
Lou Bega pod koniec lat 90. zawładnął listami przebojów na całym świecie. Jego hit "Mambo No. 5" po dziś dzień potrafi zanucić niemalże każdy. Niemiecki artysta żadnym kolejnym singlem nie powtórzył sukcesu debiutu, choć przez kolejne lata nieustannie tworzył. Dziś obchodzi 50. urodziny! Co słychać u Lou Begi?

Lou Bega, niemiecki piosenkarz, którego matka pochodziła z Sycylii, a ojciec z Ugandy, obchodzi właśnie 50. urodziny! Gwiazdor zdobył międzynarodową popularność jeszcze w latach 90. i to za sprawą jednego przeboju! Prawdopodobnie nie ma na świecie osoby, która nie potrafiłaby zanucić chociaż fragmentu refrenu "Mambo No. 5". Jak piosenkarz osiągnął tak wielki sukces? Przepisem na hit okazała się kubańska energia.
Niemiecki artysta rozpoczął swoją przygodę z muzyką jeszcze jako nastolatek. Mają 13 lat założył, wraz z dwoma kolegami, zespół hip-hopowy. Po dwóch latach grupa wydała swój pierwszy album. Pieniądze, które Lou Bedze udało się zarobić na krążku, początkujący wówczas wokalista wydał na wyjazd do Miami. To tam pierwszy raz miał styczność z rytmami mambo i muzyką latynoamerykańską.
"Mambo No. 5" tak naprawdę powstało dużo wcześniej niż sam Lou Bega się urodził. Melodia międzynarodowego hitu skomponowana bowiem została w 1950 r. przez Kubańczyka Dámaso Péreza Prado. Mieszanka jazzu i gorącego mambo przez długi czas wykorzystywana była na zawodach tańca towarzyskiego, ponieważ z łatwością przyciągała ludzi na parkiet. Dopiero po niespełna 50 latach Lou Bega odkrył melodię na nowo i zrobił z niej hit.
Lou Bega stoczył siedmioletnią batalię sądową przez piosenkę "Mambo No. 5"
Lou Bega postanowił zaczerpnąć skoczną melodię od kubańskiego kompozytora i wraz z grupą producentów zremiksował kawałek. Sam też napisał słowa do piosenki. Prędko okazało się jednak, że nie wszystkim spodobał się ten pomysł. Osoba, która zarządzała wówczas majątkiem Prado wniosła sprawę do sądu. Chciała, aby Lou Bega przekazał zyski ze sprzedaży singla spadkobiercy dokonań kubańskiego kompozytora. Piosenkarz nie chciał przystać na te warunki, ponieważ - jak twierdził - wykorzystywał jedynie część oryginalnej kompozycji. Melodia była bowiem zremiksowana, a tekst napisany własnoręcznie, od podstaw.
Sądowa batalia trwała siedem lat. Ostatecznie Federalny Trybunał Sprawiedliwości Niemiec w 2008 r. orzekł, że "Mambo No. 5" to całkowicie nowa piosenka, lecz napisana nie tylko przez Lou Begę. Uznano, że jest on jedynie współautorem, jednocześnie osądzając, że Prado również powinien zostać uwzględniony jako twórca. Wyrok nie spodobał się prawnikom reprezentującym wokalistę.
Piosenka mimo wszystko podbiła światowy rynek - Lou Bega zamknął nią lata 90. w wielkim stylu. Singiel pojawił się na rynku w kwietniu 1999 r. i nie schodził ze szczytów list przebojów w wielu krajach przez kilka tygodni. Najpierw stał się hitem w Europie, a niedługo później dotarł także do trzeciego miejsca amerykańskiej listy Billboardu.
"Wcale mnie nie dziwi, że ta piosenka stała się przebojem. Jest skoczna, ludzie uwielbiają tańczyć oraz świetnie się bawić" - mawiał w wywiadach Lou Bega.
Żaden kolejny hit Lou Begi nie odniósł tak dużego sukcesu, jak "Mambo No. 5"
Lou Bega poszedł za ciosem i zaraz po wydaniu "Mambo No. 5" oddał w ręce fanów cały autorski krążek. "A Little Bit of Mambo" został bardzo dobrze przyjęty przez krytyków oraz słuchaczy niemieckiego artysty. Po czasie okazało się jednak, że sukces płyty związany był z popularnością debiutanckiej piosenki. Kolejne single Lou Begi nie były już tak chętnie słuchane, nawet wśród niemieckiej publiczności. Wydane w 2001 r. drugie wydawnictwo artysty przeszło bez większego echa, a o następnych usłyszeli już tylko najwierniejsi słuchacze.
Co słychać u Lou Begi? 50-letni wokalista nigdy nie przestał tworzyć
Pomimo tego, że Lou Bega przestał odnosić sukcesy na rynku międzynarodowym, jego najwierniejsi fani wciąż kibicują wokaliście w dalszej karierze. Niemiecki artysta nie przestał nigdy tworzyć. Od lat 90. wydał łącznie sześć albumów (ostatni z nich - "90s Cruiser" - ukazał się w 2021 r.) i choć nie komponuje już głośnych przebojów, to wciąż świetnie radzi sobie na koncertach. Po wielu latach nadal jest aktywny zawodowo i potrafi porwać tłumy.
Lou Bega już od momentu swojego debiutu cieszył się ogromną popularnością wśród Polaków. Publiczność znad Wisły pokochała "Mambo No. 5" i przez kolejne lata chętnie uczestniczyła w tanecznych koncertach niemieckiego piosenkarza. W 2007 r. artysta wystąpił na rynku w Krakowie dla 170 tysięcy Polaków. Oprócz tego miał okazję śpiewać m.in. podczas festiwalu w Sopocie w 2001 r. oraz w Zielonej Górze w 2010 r. Cztery lata temu pojawił się także na koncercie Telewizji Polskiej.