Tak wyglądały jego ostatnie chwile. Wstrząsający dokument "Avicii - Jestem Tim"

Na platformie Netflix pojawił się poruszający dokument "Avicii - Jestem Tim", poświęcony życiu Aviciiego, jednego z najsłynniejszych DJ-ów na świecie. Pochodzący ze Szwecji gwiazdor zmarł tragicznie 20 kwietnia 2018 r. w wieku zaledwie 28 lat.

Avicii zmarł w wieku 28 lat
Avicii zmarł w wieku 28 latMark Davis/NBCU Photo Bank/NBCUniversal via Getty ImagesGetty Images

"Oto przedziwna historia Tima Berglinga, nieśmiałego i niepewnego siebie chłopaka, który mimowolnie stworzył jednego z najpopularniejszych artystów na świecie znanego pod pseudonimem Avicii. Wyjątkowe prywatne nagrania pozwalają nam towarzyszyć Timowi w jego wyboistej życiowej podróży - od pierwszego oddechu na porodówce w Sztokholmie w 1989 roku po tragiczny koniec w Omanie w roku 2018" - czytamy w opisie dokumentu "Avicii - Jestem Tim".

Avicii - tak wyglądały jego ostatnie chwile

Nakręcony przez Henrika Burmana (reżyser i szwedzki dziennikarz muzyczny otrzymał zgodę od rodziny Aviciiego) film trafił na platformę Netflix razem z innym dokumentem - "Avicii: Mój ostatni koncert", będący zapisem ostatniego występu DJ-a w życiu. 28 sierpnia 2016 r. zagrał swój set w klubie Ushuaïa na Ibizie.

Henrik Burman w swojej produkcji oddaje głos samemu Aviciiemu i jego najbliższym.

"Po raz pierwszy poznajemy Tima - chłopaka, który stoi za Aviciim - za pośrednictwem relacji jego samego i jego bliskich - rodziny, innych artystów i najlepszych przyjaciół. (...) Zanim narodził się Avicii, był Tim. Zobacz, jak własnymi słowami mówi o fenomenie muzycznego geniusza, który stał się jednym z najważniejszych artystów swojego pokolenia" - głosi zapowiedź.

"Przesłuchałem godziny wypowiedzi Tima próbując go zrozumieć i złożyć z tego puzzle, kim on był jako człowiek i kim był Avicii jako niesamowity artysta" - podkreślał Henrik Burman w "Billboardzie".

Avicii: Pobyt w szpitalu był dla niego jak wakacje

Reżyser nie pomija kwestii związanych z problemami psychicznymi Aviciiego i jego walce z uzależnieniami. Te problemy pchnęły DJ-a do odebrania sobie życia podczas wakacji w Maskacie w Omanie. W chwili śmierci miał zaledwie 28 lat.

"Był przesadnym perfekcjonistą, który podróżował i ciężko pracował w tempie, które doprowadziło do skrajnego stresu. Kiedy przestał koncertować, chciał znaleźć równowagę w życiu, aby być szczęśliwym i móc robić to, co kochał najbardziej - muzykę.
Naprawdę zmagał się z myślami o sensie, życiu, szczęściu. Nie mógł już sobie poradzić. Chciał znaleźć spokój. Tim nie był stworzony do tej biznesowej machiny, w której się znalazł. Był wrażliwym facetem, który kochał swoich fanów, ale unikał światła reflektorów" - tak pożegnała go rodzina w oświadczeniu opublikowanym po śmierci.

W filmie pojawiają się wstrząsające fragmenty o tym, jak Szwed próbował znaleźć pomoc w szpitalu.

"Te dni w szpitalu były jak moje prawdziwe wakacje, jakkolwiek depresyjnie to może zabrzmieć" - napisał Avicii w swoim dzienniku.

"Wiem, że to coś nieuniknionego, ale gdybym tam był, mógłbym to naprawić" - mówi w filmie Jesse Waits, bliski przyjaciel Aviciiego, o jego ostatnich chwilach w Omanie.

DJ pod koniec życia szukał rozwiązania w dalekowschodnich praktykach duchowych. Wierzył, że w momencie kiedy osiągnie "kosmiczną świadomość", uda mu się pokonać wewnętrzne demony. Guru, który był jego przewodnikiem, gwarantował rezultaty po 5-8 latach. Avicii chciał skrócić ten czas, więc zamiast medytować po 20 minut dziennie, robił to godzinami.

Jak relacjonuje jeden ze świadków, który widział wtedy Aviciiego, dzień przed śmiercią 28-latek płakał, nic nie mówił i nie jadł.

Avicii w 2012 i 2013 r. DJ znalazł się na trzecim miejscu w prestiżowym rankingu "DJ Mag Top 100". Stworzył przeboje, znane po dziś dzień na całym świecie, takie jak: "Waiting For Love", "Wake Me Up" czy "Hey Brother".

W 2013 r. razem z Bennym Anderssonem i Björnem Ulvaeusem z zespołu Abba nagrali utwór, który stał się oficjalnym hymnem 58. Konkursu Piosenki Eurowizji.

Na co Krystianowi Ochmanowi zabrakło odwagi?Newseria Lifestyle/informacja prasowa
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas