Mama braci Golec nie pozostawiła po sobie testamentu. Jak rodzina podzieliła spadek?
Pod koniec ubiegłego roku bracia Paweł i Łukasz Golcowie stracili jedną z najbliższych osób - swoją mamę. Irena Golec nie pozostawiła po sobie testamentu, lecz okazuje się, że rodzeństwo bez sądowej batalii i sporów porozumiało się w sprawie spadku. Muzycy z Golcec uOrkiestra mają bowiem jeszcze dwóch innych braci, z którymi podzielili się majątkiem po zmarłej mamie. "Wszyscy są zadowoleni" - podkreśla Łukasz Golec.

30 października ubiegłego roku bracia Golec poinformowali o śmierci swojej mamy - Ireny Golec. Kobieta była cenioną działaczką społeczną z Milówki, śpiewała w chórze i tańczyła w zespole folkowym. To ona zaszczepiła w synach miłość do muzyki oraz góralskiej kultury.
"Żegnaj, kochana mamusiu. Dziękujemy ci za twoją miłość, za twój trud i poświęcenie, za każde twoje słowo i wiarę, której nieustannie nam dodawałaś. Dziękujemy za twój piękny uśmiech, za miłość do muzyki, którą w nas zaszczepiłaś i za każdą twoją modlitwę. Niech twój góralski głos niesie się po niebiańskich halach! Na zawsze pozostaniesz w naszych sercach. Odpoczywaj w pokoju" - pisali wówczas Paweł i Łukasz.
Mama braci Golec nie zostawiła testamentu. Jak rodzeństwo podzieliło majątek?
Irena Golec była matką nie tylko Pawła i Łukasza Golców, znanych Polakom z zespołu Golec uOrkiestra, lecz także dwóch innych synów - Stanisława i Rafała. Gdy zmarła, pojawiło się więc pytanie, jak podzielić majątek między jej potomków. Kobieta nie pozostawiła po sobie testamentu, lecz okazuje się, że rodzina bez problemu doszła do porozumienia. Sprawa podziału spadku przebiegła wyjątkowo sprawnie, a o szczegółach opowiedział Łukasz Golec.
"Tutaj absolutnie panuje pełna zgoda między nami. Każdy z nas coś odziedziczył i wszyscy są zadowoleni" - zapewnił muzyk w rozmowie z "Faktem".
Okazuje się, że głównym przedmiotem spadku po Irenie Golec była ziemia. Łukasz wyznał, że bracia umówili się już wcześniej na jej sprawiedliwy podział. Później czekali tylko na oficjalne postępowanie sądowe, by dopiąć formalności na ostatni guzik, bowiem bez sprzeczek potrafili sami dojść do porozumienia.
"Trzeba było się tylko dogadać z braćmi, kto co bierze. Chodziło głównie o działki (...) Czytanie dokumentów trwało kilka godzin, każda czynność musiała być dobrze przemyślana. Ważne, by zrobić to raz, a porządnie - bo te dokumenty zostaną z nami na zawsze" - opowiada muzyk o wizycie u notariusza.
Paweł Golec podkreśla, że rodzinie łatwo było się porozumieć. Każdy z braci dostał część spadku
"Mama nie zostawiła testamentu, ale myśmy wcześniej dokonali podziału. Trzeba to było tylko sformalizować" - dodał bliźniak Łukasza.
Paweł Golec wyjaśnił, że bracia od dawna dogadani są w kwestiach spadkowych, bowiem byli już w podobnej sytuacji ponad trzy dekady temu. Zmarł wówczas ich ojciec, a rodzeństwo opracowało wspólny model działania. Ułatwieniem jest dla nich to, że mają podobne podejście do wielu spraw i zgadzają się ze swoim zdaniem.
"Gdy tata zmarł, od razu ustaliliśmy kwestie spadkowe. Jeden brat bierze to, drugi tamto, trzeci jeszcze coś innego. Koniec, kropka - i do tematu nie wracaliśmy" - podsumował artysta.