Reklama

Limahl: Ta historia nie ma końca

Z okazji przypadających w czwartek (19 grudnia) 55. urodzin Limahla przypominamy kilka ciekawostek związanych z życiem i twórczością tego brytyjskiego wokalisty. Jego charakterystyczna fryzura to jeden z obciachowych symboli lat 80.

Pseudonim

Limahl naprawdę nazywa się Christopher Hamill. Jego pseudonim artystyczny to anagram nazwiska, a przybrał go na początku lat 80. To wówczas w gazecie "Melody Maker" pojawiło się jego ogłoszenie. "Mam 22 lata, dobrze wyglądam, jestem utalentowany, mam wyobraźnię i umiejętność pisania piosenek. Potrzebuję czterech muzyków z takimi samymi kwalifikacjami. Nie dla fanów Desa O'Connora [brytyjski wokalista i komik, od początku lat 60. prowadzący własne programy telewizyjne - przyp. red.]" - zaznaczył Limahl.

W efekcie na wokalistę zwrócili uwagę muzycy grupy Art Noveau, do której dołączył wokalista. Wkrótce potem zmienili nazwę na Kajagoogoo.

Reklama

Fryzjer

Zanim na dobre zaczęła się wokalna kariera Limahla, pracował on m.in. jako fryzjer, barman i kelner. Blondfryzura, która stała się jednym ze znaków rozpoznawczych wokalisty, trafiła do różnego rodzaju zestawień na najgorsze uczesanie lat 80. Ale trzeba pamiętać, że uczesanie "na Limahla" dla wielu nastolatków w tamtych czasach było najnowszym krzykiem mody. To na fryzurze Limahla wzorowali się rysownicy Marvela, którzy stworzyli komiksową postać Longshota, jednego z bohaterów serii "X-Men".

Eurowizja

Mało kto wie, że zanim na dobre rozpoczęła się kariera Kajagoogoo późniejszy Limahl nagrał piosenkę, z którą planował wystartować w Konkursie Eurowizji. W 1979 roku na potrzeby nagrania utworu "Strange Kinda Love" powstał duet Kris z wokalistką Christine Panayi. Nagranie ostatecznie nie znalazło się wśród 12 piosenek, spośród których wybrano brytyjskiego przedstawiciela na Eurowizję. "Każdego zarobionego pensa inwestowałem w pisanie piosenek i nagrywanie demówek" - powiedział kiedyś Limahl.

Spotkanie, które zmieniło jego życie

Opłaciła się praca w roli kelnera. W Embassy Club w Londynie wokalista poznał Nicka Rhodesa, klawiszowca popularnej grupy Duran Duran. Muzyk zgodził się współprodukować debiutancki singel Kajagoogoo. "Spotkałem Nicka Rhodesa i to zmieniło moje życie" - nie miał wątpliwości Limahl. Wspomnianym singlem była piosenka "Too Shy", największy przebój w dorobku Kajagoogoo.

Wydany w styczniu 1983 roku utwór błyskawicznie trafił na szczyt brytyjskiej listy przebojów (przebywał na 1. miejscu przez dwa tygodnie). Bardzo dobrze radził sobie też w innych europejskich krajach (Niemcy, Szwajcaria, Szwecja, Austria, Holandia), a na trudnym amerykańskim rynku dotarł do 5. miejsca listy "Billboardu". Za Oceanem zresztą Kajagoogoo jest zaliczany do wykonawców jednego przeboju - inne piosenki formacji kompletnie przepadły na tamtejszej liście.

"Kiedy 'Too Shy' było na pierwszym miejscu, wytwórnia nie nadążała z produkcją wystarczającej liczby kopii... Sprzedawali po 30 tysięcy egzemplarzy dziennie" - przypomina tamten sukces Limahl.

Zobacz teledysk "Too Shy":

Minęło jednak raptem kilka miesięcy, a dalsza kariera Limahla stanęła pod znakiem zapytania. Wokalista został bowiem wylany z Kajagoogoo przez kolegów (funkcję wokalisty przejął basista Nick Beggs) na skutek "biznesowej decyzji", o czym dowiedział się przez telefon. Rozżalony Limahl oskarżał pozostałych muzyków o zdradę, podejrzewając ich o zazdrość. 20 lat później (w 2003 r.), na potrzeby telewizyjnego programu "Bands Reunited", doszło do krótkotrwałego powrotu oryginalnego składu Kajagoogoo. Nieporozumienia zostały wyjaśnione ostatecznie w 2008 roku, kiedy to zespół na dobre powrócił na scenę jako kwintet.

"To prawdopodobnie był jeden z najdłuższych rozwodów w brytyjskiej muzyce z lat 80. Po 25 latach ponownie wzięliśmy ślub i odnowiliśmy nasze przyrzeczenia" - głosił wówczas komunikat o pełnej reaktywacji Kajagoogoo.

Pierwszym (i jak na razie ostatnim) singlem po powrocie pozostaje wydany w 2011 roku utwór "Death Defying Headlines".

"Niekończąca się opowieść"

Po wyrzuceniu z Kajagoogoo Limahl postawił na solową karierę, ale wydane w latach 80. płyty "Don't Suppose" i "Colour All My Days" zaliczyły komercyjną klapę. Jedynym istotniejszym sukcesem była tytułowa piosenka "The NeverEnding Story" (1984 r.) pochodząca z filmu fantasy "Niekończąca się opowieść". Film w reżyserii Wolfganga Petersena w momencie premiery był najdroższą produkcją spoza USA i Związku Radzieckiego, ale i tak zarobił dużo więcej (ponad 100 mln dolarów). Piosenka w wykonaniu Limahla i Beth Anderson (w teledysku zastąpiła ją Mandy Newton) w Wielkiej Brytanii dotarła do 4. miejsca listy przebojów. Jeszcze lepiej tradycyjnie poszło w niemieckojęzycznych krajach (Niemcy, Austria, Szwajcaria) i Skandynawii.

Kolejne single przechodziły całkiem niezauważone, do tego stopnia, że w drugiej połowie lat 80. o Limahlu przypomniały brukowce, publikując zdjęcia wokalisty opuszczającego pośredniak. W tekście można było przeczytać o tym, jak upada niegdyś potężny gwiazdor.

Ostatnie solowe nagranie Limahla to ubiegłoroczna bożonarodzeniowa piosenka "London For Christmas". Być może to nawiązanie do nagranej jeszcze pod prawdziwym nazwiskiem Christopher Hamill "It's Christmas", która trafiła na listę... 20 najgorszych piosenek świątecznych.

"Jestem gwiazdą... Wyciągnijcie mnie stąd"

Jesienią 2012 roku Limahl pojawił się w kolejnej edycji telewizyjnego reality show dla upadłych celebrytów "I'm A Celebrity Get Me Out Of Here" ("Jestem gwiazdą... Wyciągnijcie mnie stąd"). Program to zmodyfikowana wersja "Big Brothera" - różnica polega na tym, że uczestnicy muszą przeżyć w warunkach australijskiej dżungli (z pewnymi ułatwieniami). Limahl decyzją telewidzów nie zabawił tam zbyt długo - odpadł jako trzeci z kolei, a wcześniej przed kamerami przeszedł załamanie. "Nie chcę być tu, gdzie nie jestem mile widziany. Nikt mi nie odpowiada, nikt mnie o nic nie pyta..." - skarżył się Limahl ze wszelkich sił starający się nie rozpłakać na wizji.

Pożegnanie lata w Iłowie

Kiedy okazało się, że miłością do dawnych gwiazd lat 80. pałają nie tylko Niemcy, ale także Polacy, nad Wisłą coraz częściej zaczęli pojawiać się wykonawcy odnoszący sukcesy dwie lub trzy dekady wcześniej. Nie zabrakło też Limahla - solo i z Kajagoogoo (zespół razem z m.in. Kim Wilde, Sandrą, Sabriną i Thomasem Andersem z Modern Talking wystąpił podczas Sopot Festival w 2008 roku). W 2011 r. Limahl był jedną z gwiazd plenerowej imprezy w Gnieźnie, rok później wokalista zaśpiewał na Sunrise Festival w Kołobrzegu (koncert Disco Fever). Ostatni raz w Polsce wystąpił podczas imprezy "Wielkie Pożegnanie Lata" na stadionie... we wsi Iłowa w województwie mazowieckim. Pojawili się wówczas także m.in. Jacek Stachursky, Weekend, Boys, Akcent, a swoje 20-lecie świętowała discopolowa grupa Classic.

Mało osób jednak pamięta, że Kajagoogoo (ale już bez Limahla) w 1984 roku występowali w naszym kraju, gdy byli u szczytu sławy - jeden z koncertów odbył się w Poznaniu. Limahl w jednym z wywiadów ujawnił też, że piosenka "Frayo" z debiutanckiej płyty "White Feathers" (1983) opowiada o Polsce czasu stanu wojennego.

Przepis na sukces

"Jedna trzecia talentu, jedna trzecia ciężkiej pracy I jedna trzecia czystego szczęścia" - mówił Limahl. Do tego przepisu w ostatnim czasie należy dodać pomoc chirurga plastycznego, który sprawił, że wokalista wygląda, jakby czas się zatrzymał 30 lat temu.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Limahl | Kajagoogoo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy