Jest ikoną włoskiej piosenki. Przed powrotem do Polski 78-letni Drupi zadebiutował w filmie
15 listopada w Domu Muzyki i Tańca w Zabrzu zaśpiewa 78-letni obecnie Drupi, uznawany za ikonę włoskiej piosenki. Na ekrany kin w jego ojczyźnie właśnie wszedł film "Alcooltest", w którym wokalista zadebiutował przed kamerą. Jak ocenił swój występ?

Pochodzący z miasta Pawia w Lombardii Giampiero Anelli (to prawdziwe imię i nazwisko Drupiego) ma na koncie ponad 10 milionów sprzedanych płyt i status ikony włoskiej piosenki. Do jego największych przebojów należą m.in. "Sereno e", "Piccola e fragile" czy "Vado via".
Ogromną popularnością cieszy się też w Polsce - w naszym kraju chciano mu kiedyś przyznać doktorat honoris causa z literatury. Nie przyjął go, bo - jak wyjaśnił - uznał to wyróżnienie za przesadne.
Swego czasu nad Wisłą był popularniejszy od Eltona Johna, a w Pradze wystąpił na tym samym placu, na którym śpiewał jeszcze tylko zespół The Rolling Stones.
Drupi debiutuje w głównej roli. O czym opowiada "Alcooltest"?
Na ekrany kin we Włoszech wszedł właśnie film "Alcooltest" Stefano Usardiego - Drupi zagrał w nim główną rolę i był to jego debiut. Wokalista wcielił się w Sergio, muzyka mieszkającego w małej górskiej miejscowości. Zmaga się on z problemem alkoholowym żyjąc wspomnieniami złotych lat swoich muzycznych sukcesów. Tam odnajduje go dawny agent, który proponuje mu powrót do świata show-biznesu.
Zdjęcia kręcono w rejonie miejscowości Valbelluna w Dolomitach, na północy Włoch.
"Wcześniej trzy razy proponowano mi rolę w filmie, ale ja to odrzuciłem, bo nie jestem aktorem, ani nie czułem się nim, nie uczyłem się tego nigdy. Tę propozycję przyjąłem, bo złożyła mi ją grupa bardzo młodych ludzi, niezależnych twórców, którzy szukają swojej drogi w świecie filmu. Udało im się mnie zaangażować w ten projekt, a ja chętnie na to przystałem" - opowiada Drupi w rozmowie z PAP.
"Cała fabuła zbudowana jest wokół mojej postaci, oni postanowili dać mi główną rolę. Film wydaje się ciekawy. Zobaczymy, jak zostanie przyjęty" - dodaje.
Drupi zapytany, czy teraz, po debiucie na ekranie, łatwiejsza wydaje mu się gra w filmie, czy śpiewanie, odparł: "Z całą pewnością śpiew. Jeśli chodzi o film, to postawiłem pierwsze kroki, próbuję. Ten film wyszedł nawet dobrze, ale to nie jest moja praca. Chociaż jeśli otrzymałbym następną propozycję, zagrałbym znowu, bo było to dla mnie piękne doświadczenie. Bardzo mi się to spodobało".
Drupi powraca na koncert do Polski. Gdzie wystąpi?
78-latek bardzo zżył się z filmową ekipą - na planie spędzili miesiąc, czasem nawet po 20 godzin razem.
"Byliśmy jak rodzina, a potem, kiedy skończyły się zdjęcia, każdy ruszył w swoją stronę i wszystko minęło. Być może już się więcej nie spotkamy i właśnie to było trochę smutne" - stwierdził piosenkarz.
Drupi podkreślił, że cała ekipa z pozostałymi aktorami bardzo pomagała mu w pracy na planie: "Byli dla mnie wspaniali, po prostu cudowni. Oni umieli grać, ja trochę mniej, ale czułem się z nimi świetnie, także dlatego, że mi pomagali. To wszystko było dla mnie przepięknym przeżyciem. Dlatego teraz mówię, że chciałbym to powtórzyć, choć nie jest to moje zajęcie".
Włoski gwiazdor, że po ukończeniu pracy nad filmem wraca do muzyki. Najbliższy koncert odbędzie się w Polsce, gdzie ma liczne grono fanów. Bilety na zaplanowany na 15 listopada występ w Domu Muzyki i Tańca Zabrzu zostały już wyprzedane. Kolejne koncerty w ramach "50 anni da Piccola e Fragile" odbędą się już w ojczyźnie Drupiego, ale wokalista już zdradził, że w maju 2026 r. powróci do naszego kraju.
"Polska jest jednym z krajów, które noszę zawsze w sercu, bo wiele lat temu odnieśliśmy tam wielki sukces. Publiczność była wspaniała. Dla mnie takie miejsca, jak Warszawa są po prostu magiczne" - podkreśla Drupi.
Dodajmy, że w tym roku wokalista wypuścił piosenkę "Facciamo la pace" (Zawrzyjmy pokój). Jak sam mówi, stara się mieć nadzieję, że muzyka może pomóc w tych trudnych czasach.









