Disco polo znów rządzi?
Renesans popularności "muzyki chodnikowej" to już fakt!
Jak czytamy w "Super Expressie", fala znanych z lat 90. wykonawców zalewa Polskę.
Atlanta w Jeżowie Starym, Corrado w Suchowoli czy Fantazja w Jaświłach - to tylko jedne z licznych megadyskotek, do których w weekendy ściągają tysiące fanów idoli lat 90. - Boysów, Milano czy Toples.
Ale fala zalewa już duże miasta. Alfa w Tarnowie, Mirage i Kopernik w Warszawie oraz Kameleon w Krakowie. Przepis na sukces jest prosty: dobry wykonawca disco polo to sale pękające w szwach - pisze gazeta.
Wciąż Numerem Jeden są Boysi:
"Uwielbiam te rozbrykane fanki. Dla rozszalałych tłumów warto występować tym bardziej, że na moje koncerty przychodzą tysiące ludzi. A to oznacza, że znowu disco polo staje się modne" - mówi lider zespołu Marcin Miller (37 l.).
Poza popularnością disco polo przynosi wokaliście także niezłe zyski:
"Jestem chyba jedynym muzykiem disco polo, który żyje tylko z muzyki. Z zarobkami bywa różnie, bo wszystko zależy od liczby koncertów. W najlepszym miesiącu zagrałem ich 32. Za każdy 45-minutowy koncert biorę 10 tys" - zdradza.
Jednak większość artystów traktuje muzykowanie jedynie jako dodatkowy zarobek.
"Na co dzień jestem fryzjerem. Jednak chyba bardziej skłaniam się ku muzyce" - mówi wokalista zespołu Toples, Błażej Lange (19 l.).
Jak się okazuje, scena disco polo ma także swoją... Dodę! Jest nią niejaka Etna, która podczas warszawskiej Wielkiej Gali Muzyki Tanecznej w Sali Kongresowej, rozgrzała publiczność zrzucając cygańską spódnicę.
Jednak ciągle królową pozostaje 40-letnia Shazza. Wokalistka rozgrzewa publiczność do białości, aż ludzie wskakują na scenę - relacjonuje "Super Express" sugerując, że 2008 rok będzie należał właśnie do disco polo.