Cała Polska śpiewała jej piosenki. Katarzyna Sobczyk zmarła osamotniona w hospicjum
Za sprawą takich piosenek, jak m.in. "Mały książę", "O mnie się nie martw", "Trzynastego", "Nie bądź taki szybki Bill" czy "Był taki ktoś", Katarzyna Sobczyk zyskała status jednej z największych muzycznych gwiazd PRL-u. Jej kariera mocno wyhamowała pod koniec lat 70., gdy okazało się, że amerykański sen stał się porażką, nie tylko w życiu zawodowym, ale również prywatnym.

"O mnie się nie martw" - ten właśnie przebój Katarzyna Sobczyk dedykowała swoim fanom w jednym z ostatnich wywiadów. Była wtedy już poważnie chora na nowotwór piersi. Niespełna trzy miesiące później, 28 lipca 2010 r., zmarła w wieku 65 lat. Ostatnie chwile spędziła w warszawskim Hospicjum Onkologicznym św. Krzysztofa, a towarzyszył jej tylko jedyny syn - Sergiusz Fabian.
Katarzyna, a właściwie Kazimiera Sobczyk urodziła się 80 lat temu, 21 lutego 1945 r.; była najmłodszą z czworga rodzeństwa. Mieszkała w Tyczynie (miasto w obecnym woj. podkarpackim) i w pobliskiej Hermanowej. Krótko po wojnie (miała wówczas 3 lata) razem z rodziną opuściła rodzinne strony, przenosząc się na Pomorze Zachodnie, początkowo do Sianowa, a później zamieszkała w Koszalinie.
Katarzyna Sobczyk: O mnie się nie martw
Do rodzinnego Tyczyna przyjeżdżała na wakacje, a potem także wielokrotnie na koncerty. Po raz pierwszy koncertowała na początku lat 60. Nie dotarła na swój ostatni występ w tym mieście. Była już wtedy chora; w drodze poczuła się źle i musiała zrezygnować z dalszej podróży.
Debiutowała w 1961 r. w Koszalinie; występowała jako wokalistka miejscowego zespołu Biało-Zieloni. Dwa lata później z sukcesem wystąpiła na II Festiwalu Młodych Talentów w Szczecinie, kwalifikując się do finałowej dziesiątki razem z m.in. Zdzisławą Sośnicką i Haliną Frąckowiak.
Na Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu dwukrotnie zdobywała pierwszą nagrodę; w 1964 r. za przebój "O mnie się nie martw", a rok później za utwór "Nie wiem czy warto". Z kolei w 1966 r. za piosenkę "Nie bądź taki szybki Bill" otrzymała nagrodę Przewodniczącego Komitetu ds. Radia i Telewizji. W 1967 r. wyróżniono ją nagrodą publiczności za piosenkę "Trzynastego". Status przebojów zdobyły też utwory "Mały książę", "Biedroneczki są w kropeczki", "Był taki ktoś" czy "Cztery maki".
W latach 60. była na ustach wszystkich. Cała Polska śpiewała jej piosenki
Wykonywane przez nią nagrania współtworzyli tacy autorzy i kompozytorzy, jak m.in. Krzysztof Dzikowski, Janusz Kondratowicz, Ludwik Jerzy Kern, Ryszard Poznakowski, Jerzy Matuszkiewicz, Zbigniew Bizoń, Mateusz Święcicki czy Krzysztof Sadowski. Dla Zbigniewa Bizonia odrzuciła propozycję od szefa słynnej sali koncertowej "Olimpia" w Paryżu i promotora gwiazd Bruna Coquatrixa. "Myślałam, że jak wyjadę do Paryża bez mojej miłości, to cały świat się zawali" - mówiła po latach, choć saksofonista wkrótce ją porzucił, a drugiej takiej szansy już nie otrzymała.

Popularność przyniosły jej także występy z grupą Czerwono-Czarni. Z zespołu odeszła razem z występującym także w nim Henrykiem Fabianem Sawickim. Para wzięła ślub, a wkrótce rozpoczęła współpracę z zespołem Wiatraki, dowodzonym przez Ryszarda Poznakowskiego, który chwilę wcześniej odszedł z Trubadurów. Formacja okazała się efemerydą i po wydaniu debiutanckiej płyty "Wiatraki" (1970) przestała istnieć.
"Amerykański sen" Katarzyny Sobczyk i Henryka Fabiana. Dla niego zostawili swojego syna
W 1975 r. na świat przyszedł Sergiusz Fabian - jedyne dziecko Katarzyny Sobczyk i Henryka Fabiana. Rodzice byli tak pochłonięci swoimi karierami i występami, że wychowywaniem chłopca zajęli się ich znajomi - Danuta i Franciszek Sitek. Szybko okazało się, że trafił do nich na stałe, gdy małżeństwo wyjechało do USA, by tam spróbować ziścić swój "amerykański sen".
"Martwiłam się o mój związek, nie myślałam o nagraniach, lecz o tym, aby utrzymać małżeństwo. Niestety, rozsypało się podczas naszego pobytu w USA na początku lat 80. Ameryka źle wpłynęła na mojego Henryka. On jednak chodził swoimi ścieżkami. Zmienił się. Taki syndrom wolności samca" - opowiadała później Katarzyna Sobczyk. Henryk Fabian próbował namówić ją na wspólny powrót do Polski, choć wokalistka została tam nawet wtedy, gdy musiała się zatrudnić do pracy jako pokojówka.
Ostatecznie rozstali się w 1992 r. Mieszkając w Chicago wokalistka nagrała z udziałem przebywających tam polskich muzyków polskich płyty "Ogrzej mi serce" i "Niewidzialne". To właśnie podczas pobytu w Chicago 21 sierpnia 1998 r. nieoczekiwanie zmarł Henryk Fabian, który później został pochowany na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie. "Nadużywał alkoholu, a w Polsce się to pogłębiło" - powiedziała Sobczyk w rozmowie z magazynem "Agora" niedługo po śmierci byłego męża.
"Płakaliśmy oboje". Tak syn Katarzyny Sobczyk wspominał spotkanie z matką
Była gwiazda big-bitu po latach postanowiła powrócić do Polski. Obwiniała się za to, że zostawiła męża samego. Po latach udało jej się za to odbudować relację z synem - z Sergiuszem Fabianem spotkała się, gdy ten miał 17 lat.
"Kupiłem mamie wielki bukiet kwiatów. W końcu mogliśmy się zobaczyć i usłyszeć, spojrzeć sobie w oczy. Płakaliśmy oboje. Miałem rodzinę Sitków, poczciwych, prawych ludzi, ale lubiłem przebywać u taty, byłem ulepiony z innej gliny, kochałem muzykę. I nagle pojawiła się w moim życiu mama" - wspominał później Sergiusz Fabian, który do końca opiekował się schorowaną Katarzyną Sobczyk.
Dzień przed pogrzebem artystka została pośmiertnie odznaczona przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego Srebrnym Medalem "Zasłużony Kulturze Gloria Artis".