Bo w radiu powiedzieli, że nie może być gitary...

Ewelina Lisowska przekonuje, że to nie jej wina, iż śpiewa piosenki komercyjne i mało ambitne, choć wolałaby inne.

Ewelina Lisowska chciałaby zjeść ciastko i mieć ciastko
Ewelina Lisowska chciałaby zjeść ciastko i mieć ciastkoAKPA

Pozwólcie, że przytoczę w całości wypowiedź Eweliny Lisowskiej, którą uważam za wyjątkowo szkodliwą.

- Ludzie są bardzo naiwni. Uważają, że jeżeli ktoś idzie do programu, od razu zyskuje sławę, ma pieniądze i może nagrywać to, co mu się żywnie podoba. A tak po prostu nie jest. Nie udałoby mi się, gdybym miała tworzyć taką muzykę, jaką tworzyłam przed programem. Po prostu Polska nie jest gotowa na taką muzykę. Taka muzyka nie leci w radiu. Nie słuchamy na co dzień metalu. Wszystko jest okrajane. Mam często problem z moimi kawałkami, które są rockowe. Mam problem, żeby radio je puściło, muszę, powiedzmy, zrezygnować z gitary. Problem leży po stronie kraju, a nie po mojej - w ten sposób Ewelina umywa ręce i może bez wyrzutów sumienia cieszyć się sukcesem.

A sukces jest bezdyskusyjny! Miliony odtworzeń teledysków w internecie, czołówki list przebojów w najpopularniejszych radiostacjach, 220 tysięcy fanów na Facebooku - tego nikt Ewelinie nie odbierze.

Ale usprawiedliwianie śpiewania komercyjnej papki w taki sposób jak powyżej jest nie fair nie tylko wobec odbiorców, ale także wobec innych artystów, którzy nie wybrali drogi na skróty.

Ewelina próbuje nas przekonać, że brak funduszy na granie "swojej" muzyki zmusił ją do romansu z głównym nurtem. Że to niewyrobiony gust narodu oraz trudna sytuacja życiowa nie pozostawiły jej innego wyjścia jak tylko zostać gwiazdą RMF FM i TVN-u.

Nie.

Nie ma przymusu bycia gwiazdą.

Każdy ma wybór - iść w komercję czy dalej robić swoje i karmić się nadzieją, że kiedyś wreszcie się uda.

Czy Mela Koteluk płakała, że śpiewa w chórkach u Gaby Kulki, zamiast błyszczeć na "ściankach" i czerwonych dywanach? Czy Fismoll, Kamp!, UL/KR, Tres.b, Sorry Boys, Lily Hates Roses albo Domowe Melodie jęczeli, że muszą mozolnie budować swoją pozycję i że nikt ich nie chce grać? A może nawet słuchać? Czy ten straszny kraj zmusił ich do sprzedania się?

Pamiętam, jak Paulina Przybysz opowiadała mi o swoich peregrynacjach po siedzibach radiostacji z błagalnymi prośbami o puszczanie jej soulowych utworów. I mimo że w jej głosie pobrzmiewała nuta rozczarowania, ze swojej drogi nigdy nie zboczyła.

Wymienieni artyści nie mieli handicapu w postaci występów w telewizyjnym show (jedynie Mela śpiewała w "Drodze do gwiazd"). I może właśnie dlatego konsekwentnie realizowali swoją artystyczną wizję, mając cały czas świadomość ryzyka, że to wszystko może się nie udać, że być może nikt się ich trudniejszą muzyką nie zainteresuje.

Pozostali wierni swoim ideałom. Nie sprzedali ich. Dziś oni są cenieni, a ty, Ewelino, jesteś sławna i możesz nawet wygrać nagrodę MTV. Z mojej strony - szczere gratulacje. Nie trzeba do tego dorabiać filozofii, że to wszystko z przymusu, nie trzeba zapewniać, że wciąż jest się superambitnym artystą.

Zobacz wypowiedź Eweliny Lisowskiej:

Agencja TVN / X-news

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas