Krzysztof Zalewski na Polsat Hit Festiwal: "Muzyka niejednokrotnie ratowała mi życie" [WYWIAD]
Krzysztof Zalewski wystąpi na tegorocznym Polsat Hit Festiwalu. Przed próbą do koncertu zdradził nam, czy pamięta cokolwiek z czasów swojego debiutu. Zdradził kilka szczegółów, dotyczących nowej muzyki i nadchodzącej trasy koncertowej.
Tegoroczny Polsat Hit Festiwal trwa w najlepsze. 24 i 25 maja 2024 r. na scenie Opery Leśnej w Sopocie występują największe gwiazdy polskiej branży muzycznej. Na jednym z sobotnich koncertów zaprezentują się artyści, którzy lata temu debiutowali w Polsacie. Krzysztof Zalewski rozpoczął swoją karierę w programie "Idol", emitowanym przez stację. Udało nam się porozmawiać z nim przed próbą i zapytać go o początki, a także o to, co nadchodzi. Zobaczcie wideo!
Weronika Figiel, Interia: Jesteśmy kilka godzin przed twoim występem w Operze Leśnej w Sopocie. Będziesz występował na wyjątkowym koncercie z okazji tego, że debiutowałeś w Polsacie. Ty pamiętasz te swoje początki?
Krzysztof Zalewski: - Niespecjalnie.
Występujesz z piosenką, która miała premierę niedawno. Masz tremę przed zaprezentowaniem tego pierwszy raz widzom?
- Nie zastanawiałem się nad tym, ale skoro już mówisz, to teraz będę miał tremę na pewno. Tam jest jeden taki akord, że trzeba dołożyć paluch w jedno miejsce na gryfie i jak to nagrywałem w studiu, to mogłem sobie gitarę wziąć wysoko i nie było problemu, natomiast tu na scenie okazuje się, że trochę mi nie stroi, a tam jestem przez pół numeru sam z gitarą. Ale jeszcze jest parę godzin, to doćwiczę w pokoju hotelowym.
Czy takie koncerty - festiwale telewizyjne - różnią się mocno od twoich zwykłych koncertów, dedykowanych dla twoich fanów?
- Różnią się znacznie, bo jednak na moich koncertach... To jest najważniejsza część mojego życia, przynajmniej zawodowego, to są właśnie koncerty, gdzie mogę się spotkać z wami. Ja spędzam mnóstwo czasu, żeby napisać te piosenki, napisać teksty, próbować, nagrywać w studio. Ale tak naprawdę one dopiero są pewne i brzmią tak, jak mają brzmieć, kiedy wykonuję je na koncertach i możemy je razem pośpiewać. Jest ta wymiana energii. W telewizji jest troszkę inaczej, bo ludzie są dalej. Też to nie jest moja publiczność, tyko publiczność, która przychodzi zobaczyć innych artystów. Większy nacisk jest na to, żeby zaprezentować się w tym szkiełku małym, niż przed ludźmi. Jednakowoż dalej gramy muzykę na żywo i jest jakiś punkt wspólny. Kiedy zapomni się o tej tremie, że "o Jezu, tutaj będzie nas oglądało więcej osób niż zazwyczaj", dzięki magii telewizji, to emocje są te same i dajemy się porwać muzyce. Mam nadzieję, że dzisiaj też to się uda i przekażemy troszkę szczerych emocji.
Niedawno zmieniłeś wizerunek - to było na rzecz teledysku do nowej piosenki. Jest to swego rodzaju manifest rapowy. Czy w dzisiejszych czasach muzyka wymaga tego typu ruchów, żeby promować ją w radykalny sposób? Czy może było to coś, co czułeś, że potrzebujesz zrobić i dlatego w taki sposób nagrałeś tę piosenkę?
- Ja miałem dosyć krótkie włosy, więc umówmy się - nie jest to wielkie poświęcenie. Jak pierwszy raz goliłem łeb na łyso, to miałem włosy do pasa, więc wtedy to było coś. Natomiast to nie było jakieś wykalkulowane. To jest bardzo mocna piosenka, więc pomyślałem, że potrzebujemy mocnego klipu. Jakiś taki mocny statement by się przydał do tego. Wizualnie to działa, jak szalony facet opowiada o swoim życiu, tak trochę za bardzo szczerze i przy okazji goli łeb do kamery. Pomyślałem, że to może dobrze zrobić, natomiast nie było to na zasadzie kalkulacji "co tu zrobić, żeby teraz się klikało". Myślę, że piosenka sama ma moc. Szczególnie w dzisiejszych czasach, gdzie mało jest - szczególnie w głównym nurcie - piosenek, które tak szczerze opowiadają o emocjach. Raczej wszystko jest takie moderato i takie w środku, żeby nikogo nie zadrażnić. Radia najbardziej lubią tę muzykę, która wchodzi jednym uchem, a wychodzi drugim, żeby przypadkiem nie przeszkadzała przy zmywaniu naczyń, czy przy rozmowach przy rodzinnym stole albo innych tego typu codziennych czynnościach. Myślę, że wszyscy potrzebujemy raz na jakiś czas takiego pstryczka. Muzyka nie tylko ma umilać nam czas i być gdzieś tam tłem. Muzyka dla mnie jest bardzo ważna i niejednokrotnie ratowała mi życie. Czasami takie trudne emocje łatwiej przeżyć dzięki muzyce, wchodząc razem z autorem w trudne emocje. Wtedy łatwiej je przeżyć, wyrzucić, puścić dalej. Myślę, że ten numer - dzięki temu, że jest szczery - robi robotę. Za chwilę później weszła piosenka "Kochaj", która jest bardziej dla ludzi. Natomiast też jest niesłychanie szczera i bolesna w jakiś sposób. Myślę, że też ten ładunek szczerości docenicie i będziecie ze mną na koncertach.
Ogłosiłeś nadchodzącą trasę koncertową. Czy możesz już zdradzić, czego możemy się po niej spodziewać?
- Na pewno zagramy nową płytę całą i na pewno zagramy mnóstwo starych piosenek. Gramy w dużych miejscach, będzie olbrzymia produkcja, zaprosimy pewnie jakiś gości. Te koncerty wymagają dużej oprawy. Ale też jest tak, że my możemy sobie w tych miejscach pograć długie koncerty z niespodziankami, więc oprócz całej, albo większości, nowej płyty na pewno usłyszycie wszystkie piosenki znane i mam nadzieję, że przez was lubiane.