Reklama

Thunderbolt: Polska ostoją ekstremy

Polska scena metalowa to bez wątpienia jeden z ostatnich bastionów na świecie, w którym ekstremalne formy muzyczne, jak death czy black metal, cieszą się od lat niesłabnącą popularnością. - Uważam, że polska scena jest jedną z nielicznych, gdzie wśród ludzi panują naprawdę ekstremalne poglądy - mówi w kontrowersyjnym wywiadzie udzielonym INTERIA.PL Necrosodom, frontman polskiej grupy Thunderbolt.

Sporo w tym racji, gdyż to właśnie w kraju nad Wisłą największymi gwiazdami sceny metalowej są głównie formacje reprezentujące najbardziej ekstremalne granie. Pomorski Behemoth, olsztyński Vader, nieco młodszy Decapitated i podziemne grindowe grupy Dead Infection czy Antigama - to tylko te najbardziej znane przykłady, które rozsławiają Polskę na arenie międzynarodowej. Wiele z nich od dawna figuruje w katalogach największych metalowych wytwórni na świecie.

Obok krajów skandynawskich, USA i Ameryki Południowej, Polska jest dziś ostoją ekstremy.

Reklama

Potwierdzeniem tej tezy są również marginalnie rozwijające się w naszym kraju lżejsze odmiany muzyki metalowej. W przeciwieństwie do np. naszych zachodnich sąsiadów, w Polsce ciekawych zespołów z nurtu power i heavy metalu praktycznie nie ma, a godnych następców Kata czy Turbo nie widać. Niewiele lepiej wygląda to w dziedzinie gothic metalu, wszelkich parametalowych podgatunków czy nawet tak szlachetnego stylu jak thrash metal.

- Uważam, że polska scena jest jedną z nielicznych, gdzie wśród ludzi panują naprawdę ekstremalne poglądy. A wyznawcy tych poglądów to często mocni zawodnicy, a nie jakieś zaćpane, jednostrzałowe, 50-kilogramowe, pacyfistyczne ściery - radykalnie stwierdza w rozmowie z naszym serwisem Necrosodom, na co dzień grający również w cieszącej się złą sławą grupie Anima Damnata.

Mimo sporej popularności, los ekstremalnych zespołów w Polsce nie jest wesoły. Krajowy przemysł muzyczny wciąż traktuje międzynarodowe gwiazdy z kraju nad Wisłą jak cudaków, zupełnie je ignorując.

W Norwegii, Szwecji czy Finlandii najbardziej znane metalowe zespoły traktowane są na równi z gwiazdami pop, otrzymując nagrody Grammy, branżowe wyróżnienia czy rządowe dotacje. W Polsce dominuje w tej sferze raczej światopoglądowy daltonizm, zakazywanie koncertów, cenzurowanie okładek lub medialny ostracyzm.

- Przez kogo mielibyśmy być docenieni? Poprawny politycznie gmin, którego reakcją na nasz przekaz lub fakty z przeszłości, jest panika? Jasne, że wśród takich istot ten zespół nigdy nie będzie doceniony. I bardzo dobrze - zaznacza muzyk głogowskiej grupy.

- Szkoda tylko, że zdecydowana większość wytwórni i agencji koncertowych jest kierowana rękami takich właśnie idiotów. Ci debile nawet nie patrzą na to, co reprezentujesz swoją twórczością, tylko na to, czy aby nie jesteś zbyt ortodoksyjny dla tłumów młodzieży, bo jeszcze nie sprzedasz miliona płyt - tłumaczy grający na gitarze wokalista blackmetalowej formacji Thunderbolt, która pod koniec lutego wydał doskonałą, czwartą płytę "Apocalyptic Doom".

Przeczytaj cały wywiad z Thunderbolt.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: black metal | ekstremalne | metal | poglądy | scena | Thunderbolt
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama