Juror "Mam talent" był tak zszokowany, że przerwał program! Zobaczymy to też w polskiej TV?
Oprac.: Daniel Kiełbasa
Wykorzystanie wirtualne rzeczywistości w "Mam talent" nie jest nowością, jednak do tej pory nie zdarzyło się w programie, aby postacie występujące przed jury były całkowicie animowane. W tym sezonie show w końcu się to wydarzyło. Czy moda na wirtualne awatary dotrze też do polskiej telewizji?
Noodle i Bun to wirtualny zespół, w którym widzimy animowane zwierzęta: psa, kota oraz konia. Za grupą, która zaskoczyła jurorów "Mam talent" stoją prawdziwi muzycy, których tożsamości na razie nie ujawniono.
Podczas emisji w NBC widzowie najpierw zobaczyli to, co na scenie widział Simon Cowell, inni jurorzy oraz publiczność - ekran z wykreowanym graficznie psem. Ten widok tak mocno zszokował jurora, że musiał na chwilę przerwać program.
"Przepraszam na chwilę, bo jestem lekko zdezorientowany" - mówił i następnie poprosił o konsultację z osobami z produkcji. Na planie pojawiły się dwie osoby zarządzające programem i wyjaśniły jurorowi, co widzi i co zobaczą widzowie.
"Ten występ jest nietypowy. Bun jest stworzony przez grafików, ale zespół, który będziemy słyszeć, wystąpi za kulisami na żywo. Gdy odcinek zostanie wyemitowany w telewizji, specjaliście użyją swoich talentów i będzie wyglądać to tak, jakby na scenie stał faktycznie wirtualny Bun" - wytłumaczono jurorowi.
Jurorzy pod wrażeniem nietypowego występu. "Jestem podekscytowany"
Następnie widzowie i internauci zobaczyli ostateczny, wygenerowany wygląd postaci. Następnie po krótkiej rozmowie grupa w końcu zaprezentowała się na scenie. Formacja wykonała utwór Aerosmith "Don’t Wanna Miss a Thing" i przypadła do gustu jurorom, którzy przepchnęli ich do kolejnego etapu.
"To najlepiej śpiewający pies, jaki wystąpił w programie" - żartował Cowell. "To jedna z najciekawszych rzeczy, jakie tu widziałem. Jestem podekscytowany" - komentował Howie Mandel.
Grupa otrzymała cztery razy "TAK", przeszła do kolejnego etapu, a ich występ obejrzano 1,4 miliona razy. Widzowie zwrócili uwagę na to, że bez względu, co działo się na scenie od strony wizualnie, muzycy nadal brzmieli dobrze.
"Ktokolwiek za tym stoi, potrafi śpiewać i ma świetny głos", "Bardzo utalentowani ludzie, graficy zasługują na medal", "Odblokowali nowy poziom występów. To było przełomowe" - czytamy.
Wirtualne postacie w talent show to powoli normalność. Doczekamy się też ich w Polsce?
Chociaż w "Mam talent" wirtualne awatary dopiero zadebiutowały, nie jest to pomysł całkiem świeży w amerykańskiej telewizji. Co więcej, stacja FOX oraz Netflix na podobnym formacie zbudowały całe programy.
W 2021 roku telewizja FOX pokazała pierwszy sezon programu "Alter Ego". W programie wokaliści, który mieli m.in. problem z pewnością siebie, ukrywali się za swoimi komputerowo wygenerowanymi postaciami, a jurorzy musieli oceniać ich głównie za sprawą ich talentu.
Jurorami w tym programie byli: Will.I.Am, Grimes, Alanis Morissette oraz Nick Lachey. Wyemitowano jeden sezon show (11 odcinków), a program został zawieszony (FOX nie podjęło decyzji o jego skasowaniu ani przedłużeniu na drugi sezon).
Podobny pomysł na program miał też Netflix.Tylko w talent show "Dance Monsters" uczestnicy programu, zamienieni w wirtualne stwory, nie śpiewały, ale tańczyły. Oba program opierały się na technologii motion pictures, która pozwała dokładnie odwzorowywać ruchy wokalistów i tancerzy.
Czy możemy wiec wkrótce spodziewać się próby przeniesienia podobnych występów na polskie talent showy? Na razie wydaje się to mało możliwe. Jak pokazał przykład "Mask Singer" w TVN-ie, nie każdy pomysł przeniesiony z USA - nawet będący hitem - odniesie sukces na rodzimym rynku.