Postawiła warunek: albo po swojemu, albo wcale. Osiągnęła niewyobrażalny sukces

"Słyszałem takie historie już tysiąc razy" - pierwszy menedżer Alicii Keys nie był zachwycony, kiedy jego brat, a przy okazji nauczyciel śpiewu, opowiedział mu o młodym talencie. Czego się jednak nie robi dla rodziny? Jeff Robinson wybrał się na koncert zachwalanej nastolatki oraz jej zespołu, przygotowany już na kolejną rozmowę z bratem i wyśmianie go. Zamiast tego po koncercie rozmawiał Alicią, która błyskawicznie została jego nową podopieczną. Wystarczyło kilka lat, żeby wokalistka zachwyciła swoim debiutem, a dzisiaj Keys ma na koncie miliony sprzedanych płyt i setki cennych nagród. Jakie są największe przeboje Alicii Keys?

Alicia Keys już na początku kariery zapowiadała się na wielką gwiazdę. Potem nagrywała przebój za przebojem
Alicia Keys już na początku kariery zapowiadała się na wielką gwiazdę. Potem nagrywała przebój za przebojemJeffrey Mayer/WireImageGetty Images

Dyscyplina - tego na pewno nie brakowało w domu piosenkarki. Alicia Keys wychowywała się w Nowym Jorku, w okolicy, która nie cieszyła się dobrą sławą. Bójki, handel nielegalnymi substancjami i nierząd nikogo tam nie dziwiły. Matka wokalistki postawiła więc na rygor i stanowczość, ale tylko po to, żeby jej córka nie zeszła na złą drogę i nie skończyła w więzieniu, jak wiele młodych osób z sąsiedztwa.

Alicia od dzieciństwa musiała być bardzo samodzielna, bo Terria często pracowała w trzech miejscach równocześnie, żeby utrzymać dziecko i zapewnić mu dobry rozwój. Na to akurat matka wokalistki nigdy nie żałowała pieniędzy. Chodziła na lekcje tańca, gimnastykę, zajęcia teatralne i co tylko sobie wymarzyła, żeby odkryć, co najbardziej ją interesuje. Ostatecznie artystka wybrała grę na pianinie i nigdy tego nie żałowała. Keys nauczyła się podstaw i poznała klasykę, co - jak przyznała - nie tylko wyróżniało ją z tłumu, ale też do dzisiaj ułatwia jej pisanie piosenek.

Alicia Keys: Największe przeboje - "Fallin'"

Menedżer artystki postanowił od początku uczyć ją twardych zasad show-businessu. Zabierał Keys na wszystkie spotkania w sprawie kontraktów, łącznie z wielogodzinnymi zebraniami z prawnikami. Wokalistka szybko miała dość i zaczęła protestować, ale Jeff Robinson był nieugięty. Dzisiaj artystka jest mu za to wdzięczna, bo poznanie mechanizmów rynku muzycznego znacznie ułatwiło jej później pracę. Trzeba przyznać, że Alicia miała się na czym uczyć.

Piosenkarka szybko podpisała kontrakt płytowy, zresztą już jako 14-latka zaczęła pisać utwory na debiutancki album. Keys liczyła na samodzielność artystyczną, tymczasem skończyło się tak, że wytwórnia sprowadziła autorów piosenek, producentów oraz sztab stylistów, żeby stworzyć swoją gwiazdę od zera. Po długich przepychankach firma odrzuciła nagrany materiał, a wokalistka wywalczyła zakończenie umowy i trafiła pod skrzydła nowego wydawcy.

Album "Songs in A Minor" ukazał się w 2001 roku. Alicia napisała, zaaranżowała i wyprodukowała większość utworów, więc nareszcie dostała obiecaną wolność. Wydawca nigdy nie żałował tej decyzji, bo płyta sprzedała się w kilkunastomilionowym nakładzie. "Fallin'" było pierwszym singlem z "Songs in A Minor" i odniosło spektakularny sukces. To właśnie dzięki tej piosence świat o niej usłyszał. Artystka napisała przebój, kiedy była w dość burzliwym związku, nic więc dziwnego, że utwór opowiada o miłosnych wzlotach i upadkach.

Ciekawostka: wokalistka wymyśliła, że w teledysku zagra więźniarkę. To był jeden z nielicznych przypadków, kiedy jej wytwórnia się do czegoś wtrąciła i zaprotestowała. Firma stwierdziła, że to nie jest najlepszy pomysł na debiutancki teledysk i może Keys poczeka z tą rolą kilka lat. Ostatecznie w klipie Alicia trafia za kratki, ale wyłącznie jako odwiedzająca.

"You Don’t Know My Name"

Album "Songs in A Minor" okazał się ogromnym sukcesem i błyskawicznie zrobił z Keys jedną z najpopularniejszych debiutantek na świecie. Zresztą wokalistka dostała dzięki niemu Grammy dla najlepszej młodej artystki - i cztery inne nagrody, między innymi dla "Fallin'" jako piosenki roku. Kiedy więc przyszło do pracy nad drugim albumem, oczywiście podstawowa zasada brzmiała: "niczego nie zepsuć". Wytwórnia marzyła o tym, żeby wokalistka wydała coś równie dobrego jak debiut, ale Alicia przyznała, że nie czuła presji.

Większość piosenek napisała już podczas trasy koncertowej, więc później mogła skupić się od razu na nagraniach. Alicia chciała, żeby utwory miały lekko oldskulowe brzmienie, dlatego w studiu pojawiło się wiele starych instrumentów, chociaż należałoby raczej powiedzieć "w studiach", bo płyta powstawała w kilku miejscach i z kilkoma producentami. Jednym z nich okazał się początkujący raper Kanye West, który pracował z artystką między innymi nad "You Don't Know My Name". Duet napisał przebój wspólnie z Haroldem Lillym, a potem razem go wyprodukował. Alicia i Kanye nie znali się wcześniej, muzycy spotkali się po raz pierwszy, dopiero wtedy, kiedy mieli zacząć wspólną pracę. Wokalistka jednak bardzo dobrze wspominała tę współpracę i zapamiętała Westa jako "faceta z ogromną muzyczną pasją".

"If I Ain't Got You"

Niewiele brakowało, żeby tę piosenkę zaśpiewała Christina Aguilera. Wokalista zachwyciła się talentem Keys po przesłuchaniu jej debiutanckiej płyty i zaprosiła Alicię do współpracy. Ta ostatnia bardzo się ucieszyła, bo była pod wrażeniem głosu Xtiny. Panie wymieniły kilka maili, błyskawicznie się dogadały, ale Aguilera musiała trochę poczekać na swój utwór. Keys wspominała w wywiadzie dla "Stereogum": "Czas płynął, a ja nie miałam jeszcze piosenki dla niej. Wytwórnia zapytała, czy stworzyłam już coś dla Christiny. Wtedy przypomniałam sobie, że ostatnio napisałam 'If I Ain't Got You'".

Jak to się stało, że przebój zaśpiewała jednak jego autorka? Kiedy współpracownicy Alicii usłyszeli o pomyśle oddania akurat tego utworu, artystka usłyszała tylko: "Nie oddamy nikomu tej piosenki. Oszalałaś, dziewczyno?". Ostro, ale to była doskonała rada. Keys uważała, że to utwór jakich wiele, ale nawet najlepszych czasami zawodzi intuicja. "If I Ain't Got You" okazało się jednym z największych przebojów w karierze wokalistki. Sama piosenka powstała po śmierci Aaliyah, kiedy Alicia zastanawiała się nad tym, co naprawdę się w życiu liczy. Mały spoiler: to nie pieniądze. Gdybyście obawiali się, że sytuacja z piosenką dla Xtiny popsuła relacje pań, to bez obaw. Key ostatecznie napisała dla Aguilery utwór "Impossible".

"My Boo" (ft. Usher)

Najlepsze rozwiązania to czasem te najprostsze. Usher przekonał się o tym na własnej skórze podczas nagrywania płyty "Confessions". Muzyk miał problem z utworem "My Boo", do którego potrzebował wokalistki. Gwiazdor nagrał nawet próbną wersję z Kortney Kaycee Leveringston, ale cały czas coś mu nie pasowało. Wtedy do akcji wkroczył Jermaine Dupri. Producent oraz autor tego i wielu innych utworów przypomniał Usherowi, że świetnie pracowało mu się wcześniej z Alicią Keys. Duet przygotował wspólnie remiks przeboju "If I Ain’t Got You". Jermaine znał oboje artystów, bardzo dobrze dogadywał się z wokalistką, więc ekipa postanowiła poprosić ją o pomoc.

Wiadomo, że przyjaciołom się nie odmawia i wkrótce Keys oraz Usher nagrali ’My Boo". Wyszedł z tego niezły przebój, który świetnie poradził sobie nie tylko na tradycyjnych listach przebojów, ale też w zestawieniu... najchętniej ściąganych dzwonków na telefony. Wisienką na torcie okazała się nagroda Grammy dla najlepszego duetu.

"No One"

W 2008 roku ta piosenka okazała się królową amerykańskich stacji radiowych. Specjaliści obliczyli, że na każdego obywatela przypadło średnio 10 odsłuchań, a przecież wiele osób w ogóle nie włącza nawet radia. Nie trzeba było jednak mieszkać w USA, żeby natknąć się w tym czasie na przebój. Nieźle jak na piosenkę, o której Alicia powiedziała, że "napisała się sama". "Jest niewiele utworów, przy których tak się dzieje. To był jeden z ostatnich kawałków, jakie stworzyłam na płytę" - opowiadała wokalistka magazynowi "Billboard".

Keys do dziś jest przekonana, że maczała w tym palce jakaś siła wyższa. W rozmowie z "Entertainment Weekly" artystka stwierdziła: "Ten utwór po prostu spadł na mnie z nieba. Nie umiem tego lepiej wyjaśnić. Nigdy tego nie zapomnę, mieliśmy już wybrany inny singel, ale obdzwoniłam całą ekipę i powiedziałam: 'Chyba powinniście tu przyjść'. Nie było z czym dyskutować, każdy od razu wiedział, że to jest to. Kocham tę piosenkę całym sercem".

"No One" to dla Keys opowieść o związku, o którym ludzie z potrafią plotkować, być może nawet próbują go rozbić, ale on jest nie do ruszenia. Przebój trafił na płytę "As I Am", trzeci album wokalistki. Alicia przyznała, że pierwsze lata kariery nauczyły ją mówienia o pewnych rzeczach wprost, bez niepotrzebnych komplikacji i ta płyta najlepiej to pokazuje. A to, że cover "No One" nagrała sama Aretha Franklin, jest chyba najlepszym stemplem jakości.

"Empire State of Mind" (ft. Jay-Z)

Trochę rapu, trochę smyczków i hołd dla Nowego Jorku - to się nie mogło nie udać. Historia tego przeboju brzmi trochę jak z filmu. Angela Hunte i Janet Sewell-Ulepic napisały piosenkę o swoim ukochanym mieście. Angela dorastała w tym samym budynku, w którym mieszkał Jay-Z, więc producentka wymarzyła sobie, że to właśnie raper nagra ten kawałek. Panie wysłały utwór do wytwórni płytowej muzyka i... dostały odmowę. Autorki schowały więc swoje dzieło do szuflady i pogodziły się z porażką. Tak się jednak złożyło, że latem artystki spotkały się na grillu z kilkoma znajomymi z branży muzycznej. Pracownik innej firmy, kiedy tylko usłyszał piosenkę, stwierdził, że byłaby idealna dla Jaya-Z. Angela oraz Janet pomyślały, że to ponury żart, ale gdy podczas odtwarzania utworu w domu przewróciła się kartonowa figura Notoriusa B.I.G., już wiedziały: to znak!

Kolega z grilla pomógł - wysłał piosenkę bezpośrednio do Jaya-Z, a ten tak się zachwycił, że od razu nagrał swoją partię. W "Empire State of Mind" potrzebny był jeszcze drugi wokal, ale tu sprawa rozwiązała się bardzo szybko. Kiedy raper usłyszał dźwięk pianina, od razu wiedział, że to musi być Alicia Keys. Muzyk zadzwonił do artystki i rzucił: "Myślę, że mam coś, co stanie się hymnem Nowego Jorku. [...] I nie byłoby nim bez ciebie". Takich propozycji się nie odrzuca, tym bardziej że Keys natychmiast zakochała się w piosence. Podobnie jak później reszta świata.

"Girl on Fire"

Alicia Keys nie lubi się nudzić. Dowód? Między poprzednią płytą a albumem z tym utworem wokalistka: wzięła ślub, urodziła dziecko, zajmowała się biznesową stroną swojej kariery, pracowała z innymi muzykami, wyprodukowała sztukę na Broadway'u i zaprojektowała buty, a to wszystko w niecałe trzy lata. Oczywiście artystka pracowała również nad własną płytą, której tytuł akurat nieźle oddawał jej ówczesną sytuację. No właśnie, tytuł. Piosenkarka przeczytała w jednym z magazynów artykuł o sobie. Autorka tekstu stwierdziła, że Keys to właśnie taka "girl on fire", z pasmem sukcesów na koncie i nie do zatrzymania. Wokalistka zapamiętała ten fragment artykułu i wróciła do niego, kiedy pracowała nad płytą.

Sam singel "Girl on Fire" powstał w trzech wersjach: ten głównej, Bluelight - nieco skromniejszej i spokojniejszej oraz Inferno - z udziałem Nicky Minaj. Recenzenci zachwycali się, że przebój nie jest typowym utworem z cyklu "ona ma siłę", a Keys udało się uniknąć tandetnego podejścia w stylu niezliczonych coachów życia. Na liście Hip-Hop i R&B Billboardu utwór zajął co prawda drugie miejsce, ale umówmy się: przegrana z "Diamonds" Rihanny to żadna przegrana.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas