"Nie byłam na kolanach"
Ayo to - skupcie się - niemiecka wokalistka o nigeryjsko-romskich korzeniach, która mieszka w Paryżu. Muzyka wokalistki jest równie barwna jak jej życiorys. O swoich bardzo osobistych utworach, o popełnionych błędach, Warszawie i pierogach Ayo opowiedziała Justynie Tawickiej.
Twoje piosenki wydają się być bardzo osobiste. Czy nie obawiałaś się, że ludzie, słuchając twoich utworów, będą znali twoją duszę tak dobrze?
Ayo: Nie, wydaje mi się, że to najlepsze, co może być, kiedy ludzie poznają cię lepiej. Być może nigdy nie poznają cię w stu procentach, bo w tej branży jest tak, że 50 % siebie poświęcasz tworzeniu muzyki, a drugie 50 % prowadzeniu normalnego życia, ale wydaje mi się, że to zawsze jest dobrze, jeśli inni mogą wiedzieć, kim jesteś. To lepsze, niż udawanie kogoś, kim się nie jest.
Na twojej najnowszej płycie śpiewasz: "Nie boję się". Nie boję się czego?
Ayo: Nie boję się wyrażać mojej miłości w sposób, w jaki chcę ją wyrażać i nie boję się tego, co ludzie mają do powiedzenia i co myślą - na temat tego, co powinnam robić i czego nie powinnam robić. Nie boję się po prostu robić wszystkiego, co uznam za słuszne.
Co jest trudniejsze: miłość czy nienawiść?
Ayo: Myślę, że trzeba na to spojrzeć z tej strony: łatwo jest kochać, ale łatwo jest również nienawidzić. Trudno jest kochać i trudno jest nienawidzić. Te dwa uczucia są równe, bo możesz kogoś nienawidzić tylko wtedy, jeśli kogoś kochasz. Nie możesz nienawidzić tej osoby, jeśli nigdy jej nie kochałeś.
Twoje imię, Ayo, oznacza radość. Co jest twoim okruchem radości?
Ayo: Moim okruchem radości jest mój syn i moje życie. Ale w piosence "A Piece Of My Joy" - okruch mojej radości - śpiewam tak naprawdę nie o radości w sensie ogólnym, ale o tym, co mi daje radość, a tym czymś jest dzielenie z kimś swojego szczęścia.
Śpiewając utwór "Down On My Knees", prosiłaś swojego ówczesnego chłopaka, żeby do ciebie wrócił. Czy twoim zdaniem absolutna szczerość pomaga w tym, by dostać od życia dokładnie to, czego się chce?
Ayo: Wierzę, że ważne jest, aby zawsze mówić prawdę, nawet w momentach słabości. Czasami bycie wrażliwym nie oznacza, że jest się słabym. Muszę też powiedzieć, że kiedy pisałam tę piosenkę, nie byłam "na kolanach", choć napisałam ją w oparciu o prawdziwą historię. Nigdy nie byłam ta kolanach i nie opowiadałam tej historii z perspektywy faktycznego stanu rzeczy. Nie była to prawda obiektywna, jedynie prawda w piosence. To właśnie czułam. Sądzę, że nie lubimy pokazywać swojej słabości. To nie jest dobre, tak się nie powinno robić, lepiej być prawdziwym i szczerym.
Kim są te osoby, którym chciałabyś powiedzieć "dziękuję"?
Ayo: Masz na myśli moją piosenkę? To słowo "dziękuję" skierowane do Boga. Boga, ale niekoniecznie tego, którego znamy z Biblii albo Koranu. To Bóg rozumiany bardziej jako duch. Mówię "dziękuję" temu czemuś - cokolwiek to jest - dzięki czemu jestem tutaj. Mówię to z uwagi na wszystkie błędy, jakie popełniłam, a było ich dużo; wiele razy w życiu nie postąpiłam też uczciwie, były takie sytuacje, kiedy kłamałam, były sytuacje, kiedy zdradzałam i kiedy oszukiwałam i robiłam wiele innych niewłaściwych rzeczy - ale wciąż jestem tutaj, i powinnam być za to wdzięczna.
Błędy - czy mogą się do czegoś przydać?
Ayo: Tak. Dzięki błędom dorastamy. Błędy sprawiają, że dojrzewasz, uczysz się, doświadczasz życia czy też postrzegasz je z innego punktu widzenia, kiedy popełniasz błędy.
A kim są te osoby, którym mówisz: "Zejdźcie mi z drogi"?
Ayo: Mam tu na myśli osobę, z którą kiedyś współpracowałam i ta współpraca nie wyszła mi na dobre. Ten człowiek powstrzymywał mnie od robienia tego, co miałam robić. Próbowałam zerwać kontrakt, ale on nie pozwalał mi odejść. Napisałam więc o tym piosenkę - była jeszcze ostrzejsza, ale potem nieco zmieniłam tekst, bo pomyślałam, że nie chcę, aby mój syn to usłyszał. Zmieniłam więc tekst na nieco bardziej gładki. Był to ktoś, z kim pracowałam, i z którym szczęśliwie nigdy nie rozwinęłam zawodowej współpracy.
Ayo, urodziłaś się w Niemczech. Teraz mieszkasz trochę w Niemczech, trochę we Francji, w USA, w zasadzie w wielu miejscach - w Nowym Jorku...
Ayo:Mieszkam w Paryżu, nie mieszkam już w Niemczech.
Jakie jest twoje ulubione miejsce na ziemi?
Ayo: Zazwyczaj moje ulubione miejsce jest tam, gdzie jest mój syn. Gdzie mogę być z moim synem.
To miejsce, gdzie jest twoje serce.
Ayo: Tak, tak właśnie jest. Kocham Nowy Jork, kocham też Paryż - to piękne miasta, ale dom jest czymś, czego nie można znaleźć w mieście jako takim, to coś, co możesz znaleźć w swoim sercu.
Czy jakiś artysta stanowi dla ciebie inspirację?
Ayo: Mogłabym wymienić Donny'ego Hathawaya, Jimmy'ego Cliffa, Boba Marleya... również Pink Floyd, Simon & Garfunkel, Cat Stevens, Stevie Wonder, Marvin Gay. Wielu różnych twórców.
Słyszałam, że nagrywasz piosenki w szczególny sposób. Czy to prawda?
Ayo: Nie jest może wyjątkowo szczególny. Naciskasz guzik i nagrywasz - wszystko jest rejestrowane na żywo. Wszystko jest na żywo, bez żadnych cyfrowych obróbek i technicznych rozwiązań. To bardzo proste.
Ayo, a jakie są twoje wrażenia, jeśli chodzi o Polskę?
Ayo: Jest dla mnie bardzo interesująca, bo sądzę że - z pewnością tu, w Warszawie - jest taka osobliwa energia. To dobra energia, ale... nie wiem, jak to wyrazić. Jest bardzo poruszająca. Myślę, że macie tutaj wielki bagaż historii i wiele się tutaj wydarzyło. Kiedy myślę o tej energii, właśnie to przychodzi mi do głowy: wiele się tutaj zdarzyło, da się to wyczuć. Kiedy patrzysz na Stare Miasto, wiedząc, że Warszawa została kompletnie zniszczona, odczuwasz smutek, ale jednocześnie coś pozytywnego, ponieważ jest tu wielu studentów, wielu młodych ludzi, ludzie są w ruchu, tętni tu nowe życie. Nie ma tu klimatu depresji, czuje się moim zdaniem pozytywne wibracje. Smakuje mi też jedzenie, uważam, że macie tutaj świetne restauracje...
Polskie jedzenie?
Ayo: Tak, kocham polskie jedzenie. Bardzo lubię pierogi.
Pierogi! A czy znasz jakieś polskie słowa?
Ayo: Tak, znam "dziękuję", albo "dziękuję, mi idzie dobrze", "chcesz pić?", "do jutra", "dobrze" albo "dobra", "tak" i "nie"...
Świetnie!