Miłosne rozterki i tajemnicza śmierć. Słoneczny zespół skrywał wiele sekretów

The Mamas & the Papas słynęli z lekkich, słonecznych przebojów /Michael Ochs Archives /Getty Images

The Mamas & the Papas występował na scenie dość krótko. Nie przeszkodziło to, by piosenki grupy po latach wciąż mocno rezonowały w pokoleniu kolejnych słuchaczy. Choć zespół wykonywał radosne i lekkie utwory, to rzeczywistość wokalistów wcale nie była tak kolorowa. Jedyną żyjącą członkinią kwartetu jest Michelle Phillips, która w tym roku skończy 80 lat.

The Mamas & the Papas to jeden z najbardziej znanych folk-rockowych kwartetów, których słoneczne brzmienie nadal przenosi słuchaczy do Kalifornii lat 60. Choć na scenie obecni byli przez zaledwie trzy lata (1965-1968), to zdążyli wpisać się w muzyczny krajobraz całej dekady pełnej przemian. 

Założony w Nowym Jorku zespół tworzyli Denny Doherty, Cass Elliott oraz John Phillips i jego żona Michelle. To właśnie Phillips był liderem i głównym twórcą tekstów i piosenek. Za sprawą jego wizji dostosowano folkowe brzmienia pod ówczesnego, beatowego słuchacza. Choć The Mamas & The Papas wydali zaledwie pięć albumów studyjnych, to nie przeszkodziło im to w sprzedaniu aż 40 mln egzemplarzy na całym świecie. Ponadto aż sześć ich utworów znalazło się w pierwszej dziesiątce prestiżowej listy Billboardu. 

Reklama

Do największych przebojów grupy należą "Dream a Little Dream", "Monday, Monday", czy uwielbiane przez ludzi na całym świecie "California Dreamin'". Wiele mówiło się o rzekomym rozpadzie The Mamas & the Papas z powodu konfliktu między małżonkami. Muzycy spróbowali jeszcze powrócić po krótkiej przerwie, w 1971 roku, wydali krążek "People Like Us", ale członkom nie udało się na nowo odtworzyć chemii sprzed dosłownie kilku lat.

Michelle Phillips jest dziś jedyną żyjącą członkinią kwartetu - Cass Elliot zmarła na atak serca w 1974 r. w wieku 32 lat; jej były mąż John Phillips zmarł w 2001 r. w wieku 65 lat, a Denny Doherty odszedł w wieku 66 lat na niewydolność nerek w 2007 r.

Mroczne sekrety The Mamas & the Papas. Z tej czwórki żyje już tylko jedna

W czerwcu tego roku Michelle Phillips będzie obchodzić 80. urodziny. Gwiazda w ostatnich latach unika mediów. W 2007 roku udzieliła jednego z ostatnich wywiadów i objaśniła, że przyczyny rozpadu były bardziej prozaiczne - członkowie zrobili wszystko, co mogli, a ich "dzbanek pomysłów" stał się pusty. "Myślę, że przez te dwa i pół roku, kiedy byliśmy razem, powstało tak wiele, że po prostu nic więcej już nie zostało" - mówiła w rozmowie z "Rolling Stone". Cass Elliot natomiast jeszcze w 1968 roku swoją decyzję o odejściu tłumaczyła innymi planami na przyszłość - marzyła, by zostać aktorką. "Nie chciałam należeć tylko do jakiejś grupy. Chciałam móc występować w telewizji i wtedy pojawiła się dla mnie rola. W ramach grupy taka wolność nie jest możliwa" - tłumaczyła. 

Mimo że brzmienie The Mamas & the Papas było słoneczne niczym piękny, lipcowy dzień, w rzeczywistości członkom grupy daleko było do śmiechu. Z kolejnymi sukcesami członkowie coraz bardziej ścierali się ze sobą - nie tylko za sprawą nadużywania nielegalnych, a powszechnych w ich kręgach substancji. W grę weszły także gorące uczucia między wokalistami.

Michelle Gilliam poznała swego późniejszego męża Johna, gdy miała zaledwie 16 lat, pobrali się dwa lata później. Phillips był już nie tylko doświadczonym muzykiem, ale także... rozwodnikiem i ojcem dwójki dzieci. Wokalistka oszalała jednak na punkcie starszego mężczyzny - małżeństwem byli do 1969 roku. Pomimo małżeńskiego węzła łączącego śpiewającą parę, w międzyczasie Michelle Phillips romansowała z Dennym Dohertym - drugim kolegą z zespołu. 

Na to nie mogła patrzeć Cass Elliot, skrycie podkochująca się w wokaliście. "Nasza czwórka siedziała razem i ustalała: 'Okej, ty zaśpiewasz jako trzeci, a ty zaśpiewasz bop da bop', a między nami [Michelle i Dennym - przyp.] było tak wiele seksualnej energii, że pod stołem dotykaliśmy się stopami, a Cass i John nigdy tego nie zauważali" - mówiła Phillips w rozmowie z "Vanity Fair". 

Okazało się jednak, że tego romansu nie udało się ukrywać zbyt długo. Gdy prawda wyszła na jaw, najbardziej poszkodowaną była Cass Elliot. Zakochana wokalistka, której uczucia odrzucono, była załamana. "Ale nasze połączenie w końcu wyszło na jaw. (...) Cass wzięła mnie na stronę i powiedziała: 'Nie rozumiem. Możesz mieć każdego faceta, o jakim zamarzysz. Dlaczego pragniesz mojego?" - wspominała Phillips.

The Mamas & the Papas: Esencjonalne brzmienie pełne słońca lat 60.

Wokół grupy narosło wiele mitów, którymi mogliby obdzielić wielu innych artystów. A to wszystko w zaledwie kilka lat wspólnej działalności. Historia zespołu ściśle zazębiała się z najważniejszymi wydarzeniami końcówki lat sześćdziesiątych - Latem Miłości czy festiwalem w Monterey '67 Poza tym Cass Elliot utrzymywała bliskie kontakty z Charlesem Mansonem i jego sektą. Manson miał bywać na imprezach organizowanych przez wokalistkę, a po zabójstwie Sharon Tate i przyjaciół Romana Polańskiego w sierpniu 1969 roku, reżyser miał sądzić, że zabójcą jego żony jest John Phillips. Polański sądził, że to zemsta za przelotny romans z Michelle Phillips. 

Cass Elliot początkowo była wyśmiewana z powodu nadwagi, sam Phillips nie widział dla niej w miejsca w zespole, bo bał się negatywnych reakcji publiczności. Gdy jednak usłyszał jej głos - z miejsca zmienił zdanie. Wokalistka nie miała szczęścia w miłości, a ostatnie lata jej życia skupiały się na muzyce, a także aktorstwie, w którym chciała odnieść sukces. Pod koniec życia zatrudniła nawet Allana Carra - menedżera gwiazd kina jak Tony Curtis czy Petera Sellersa, który miał na dobre rozkręcić jej karierę. 

Po dwutygodniowej serii wyprzedanych koncertów w Londynie w 1974 roku, wokalistka zmarła w wieku zaledwie 32 lat. Choć początkowo mówiono, że do uduszenia doszło przez zakrztuszenie kanapką z szynką, to sekcja zwłok wykazała atak serca. Miało dojść do niego przez ekstremalną dietę stosowaną w ostatnich tygodniach. 

John Phillips z wszystkich członków The Mamas & the Papas miał największe problemy z używkami. Będąc pod ich wpływem tworzył największe przeboje, jedynie będąc pod ich wpływem potrafił egzystować. Według niektórych źródeł, z powodu ich nadużywania ręce muzyka zaczęły czernieć. W końcu w 1980 roku wylądował na odwyku, ale dekady przyjmowania substancji całkowicie wyniszczyły jego zdrowie. W 1992 roku potrzebował przeszczepu wątroby. Zaledwie kilka dni przed śmiercią ukończył swój ostatni album, odszedł w 2001 roku z powodu niewydolności krążenia. 

Po latach na jaw wyszło, że uwielbiany muzyk był w kazirodczym związku ze swoją najstarszą córką Mackenzie. Kobiet a w rozmowie z Oprah Winfrey przyznała, że cierpiała na syndrom sztokholmski, a w rzeczywistości jej ojciec dopuszczał się gwałtu. Denny Doherty natomiast zmarł w 2007 roku z powodu choroby nerek. Choć pod koniec życia przestał, to wcześniej przez całe dekady nadużywał alkoholu. 

Od tego czasu Michelle Phillips jest ostatnią żyjącą członkinią grupy. Już dawno zdecydowała, że nie ma zamiaru kontynuować kariery muzycznej, a od 1970 roku występuje głównie w filmach i serialach, jak "Valentino", "Nieme przyzwolenie", "Drzewo Jozuego", "Knots Landing" czy "Chłopaki Dillingera"

Phillips unika blasków fleszy i sceny, a w ostatnich latach zrobiła zaledwie jeden wyjątek. W 2020 roku pojawiła się na scenie u boku Jakoba Dylana wykonując "Dedicated to the One I Love" - klasyczną piosenkę z repertuaru The Mamas & the Papas. 

Później, w 2023 roku, była gościem specjalnym ceremonii Rock and Roll Hall of Fame, do której grupa należy od 2001 roku. 

W lutym tego roku pojawiła się na rozdaniu nagród Grammy i wydaje się, że zdrowie i dobry nastrój jej nie opuszczają.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy