Jon Anderson kończy 80 lat. "Prezent z niebios"
Jako nastolatek pracował jako kierowca ciężarówki i mleczarz. Gdy próbował swoich sił w lokalnej drużynie piłkarskiej, nie został przyjęty ze względu na słabe warunki fizyczne i pełnił funkcję maskotki zespołu. Po latach na muzycznej scenie jego koledzy z grupy Yes nazywali go Napoleonem i nie chodzi tylko o wzrost (1,65 m). Jon Anderson kończy 80 lat i bynajmniej nie zamierza zwalniać tempa.
Jon Anderson - autor tekstów, obdarzony wysokim głosem wokalista (kontratenor) i multiinstrumentalista, w historii muzyki zapisał się nie tylko jako niezapomniany lider progresywnej formacji Yes, ale również jako artysta solowy, a także muzyk, który ma w swoim dorobku wspólne nagrania w duecie z Vangelisem. Wokalista współpracował również z takimi wykonawcami, jak m.in. King Crimson, Mike Oldfield, Tangerine Dream, Toto czy Kitaro.
Przyszły gwiazdor rocka progresywnego (jeszcze jako John, "h" z imienia wyrzucił w 1970 r.) porzucił szkołę jako nastolatek. Zmusiła go do tego rzeczywistość - podjął pracę jako kierowca ciężarówki i mleczarz, by wspomóc rodzinę, gdy zachorował jego ojciec.
Zobacz również:
Początki muzycznej kariery sięgają 1962 r., kiedy to dołączył do swojego starszego brata Tony'ego Andersona w zespole The Warriors. Grupa przeszła do historii muzyki głównie za sprawą faktu, że w jej składzie znaleźli się muzycy, którzy w późniejszych latach odnosili spore sukcesy w innych konfiguracjach. U boku braci występowali m.in. Ian Wallace (późniejszy perkusista King Crimson i Boba Dylana), Brian Chatton (klawiszowiec grał razem z Philem Collinsem w jego pierwszym zespole The Flaming Youth) i David Foster (basista współtworzył Badger z byłym klawiszowcem Yes Tonym Kaye).
Po prostu Yes
The Warriors poza koncertami w Anglii i Niemczech (zaliczyli występ w słynnym The Cavern w Liverpoolu) i graniem coverów z wczesnego okresu The Beatles wypuścili kilka autorskich singli, które jednak przeszły bez wielkiego echa. Wiosną 1968 r. wokalista zaczepił się w jednym z klubów w londyńskim Soho. Jego właściciel, Jack Barrie, zapoznał Andersona z basistą Chrisem Squire, który z kolei grał razem z gitarzystą Peterem Banksem. Wkrótce okazało się, że panowie mają podobne spojrzenie na muzykę i w ten sposób powstały zręby nowej formacji.
W czerwcu 1968 r. liderzy zaangażowali perkusistę Billa Bruforda i klawiszowca Tony'ego Kaye, którego Anderson znał z wcześniejszych lat. Peter Banks zaproponował prostą nazwę Yes i tak rozpoczęła się imponująca historia.
Jon Anderson - muzyczny Napoleon
Jon Anderson pozostał w zespole do lat 80. i ten czas został uznany za najbardziej klasyczny okres w działalności grupy. Rolę, jaką w zespole spełniał wokalista określa najlepiej przydomek, jakim określili go koledzy z formacji - Napoleon. To on odpowiadał za ambitne artystycznie pomysły, takim jak choćby podwójny concept album "Tales from Topographic Oceans" z 1973 r., czy "Close To The Edge", "Awaken" i "The Gates Of Delirium". Był również odpowiedzialny za zaangażowanie kolejnych muzyków obdarzonych wielkimi umiejętnościami, jak choćby gitarzysta Steve Howe (w 1970 r. zastąpił Petera Banksa), klawiszowcy Rick Wakeman i Patrick Moraz oraz perkusista Alan White (w 1972 r. pojawił się na miejscu Billa Bruforda, który przeszedł do King Crimson).
Druga połowa lat 70. to początek muzycznych eksperymentów Jona Andersona na solowym debiucie "Olias of Sunhillow" inspirowanym m.in. science fiction i powieściami J.R.R. Tolkiena. Na potrzeby tego wydawnictwa wokalista nauczył się grać na wszystkich instrumentach wykorzystanych w nagraniach, w tym różnych rodzajów perkusji związanych z etnicznymi brzmieniami. Wówczas też rozpoczął owocną współpracę z greckim kompozytorem Vangelisem, znanym z progrockowej grupy Aphrodite's Child. Muzyk był ponoć przymierzany do roli klawiszowca Yes, ale ostatecznie pracę dostał wtedy Patrick Moraz.
Duet Jon & Vangelis odniósł spore sukcesy za sprawą pierwszych płyt "Short Stories" (1980) i "The Friends of Mr. Cairo" (1981) z przebojami "I Hear You Know", "The Friends of Mr. Cairo" i "I'll Find My Way Home", który w Wielkiej Brytanii dotarł do 6. miejsca na liście.
"Od entuzjazmu do frustracji". Kręta droga Yes na szczyt
Wokalista był już wówczas poza Yes - to efekt wewnętrznych tarć przy okazji prac nad albumem "Drama". "Nastrój bardzo szybko przeszedł od entuzjazmu do frustracji i kompletnej dezorientacji" - wspominał Anderson, który razem z Rickiem Wakemanem zdecydował się opuścić macierzystą formację (na ich miejsce weszli Trevor Horn i Geoffrey Downes z The Buggles).
W 1983 r. Jon Anderson od szefa wytwórni Atlantic otrzymał propozycję przesłuchania demówek nowej formacji Cinema, która pracowała nad swoim nowym albumem. Szybko okazało się, że zespół stworzyli dobrze już znani Chris Squire, Alan White, Tony Kaye i gitarzysta Trevor Rabin (z Trevorem Hornem w roli producenta). Cinema zmieniła nazwę na Yes, a efektem pracy w studiu był album "90125", który okazał się największym komercyjnym sukcesem w karierze grupy (trzykrotna platyna w samych Stanach Zjednoczonych). Materiał pokazał bardziej pop-rockowe oblicze zespołu, czego najlepszych przykładem jest jeden z największych przebojów lat 80. - "Owner of a Lonely Heart".
Bynajmniej nie był to koniec tasowania składem - pod koniec lat 80. powstała supergrupa Anderson Bruford Wakeman Howe (ABWH) uzupełniona przez basistę Tony'ego Levina (King Crimson, Peter Gabriel). Po wydaniu imiennego albumu doszło do kolejnego zaskakującego zwrotu akcji - ABWH połączyli siły z muzykami Yes, by jako ośmioosobowa ekipa wypuścić płytę "Union" (1991). Chris Squire opowiadał, że każdy z nich otrzymał 90-stronnicowy kontrakt, który miał wyjaśnić prawne kwestie pomiędzy wszystkimi muzykami, wytwórniami i promotorami.
Jon Anderson z żalem do kolegów. "Zawiedli wielu fanów"
Kolejne lata przyniosły płyty Yes (z następnymi rotacjami składu) i solowe Andersona, jednak nie odnosiły one zbyt wielkich sukcesów. Wokalista zaczął zmagać się też z problemami zdrowotnymi (m.in. astma) - lekarze zalecili mu półroczny odpoczynek od koncertowania. W tym czasie Chris Squire, Alan White, Steve Howe, a także grający na klawiszach Olivier Wakeman (syn Ricka) zaprosili do współpracy kanadyjskiego wokalistę Davida Benoit znanego z Mystery i Close to the Edge - tribute bandu Yes.
Anderson nie krył rozczarowania takim obrotem spraw, tłumacząc, że on nie odszedł z Yes, jednak niewiele to zmieniło i kolejny album "Fly from Here" (2011) powstał już z Benoit. Gdy ten rok później poważnie się rozchorował, do Yes przyjęto Jona Davisona. "Zawiedli wielu fanów" - gorzko komentował Jon Anderson, który ostatecznie nie wrócił już do macierzystej formacji.
Problemy zdrowotne nie przeszkodziły mu w kontynuowaniu muzycznej przygody - pod koniec sierpnia wypuścił nagrany z The Band Geeks album "True", który nawiązuje do klimatów Yes z lat 70. i bardziej komercyjnego etapu z okresu "90125". Sam Jon Anderson nazwał płytę "darem z niebios", a proces nagrywania tego materiału - "jednym z najlepszych doświadczeń w życiu".
Od końca lat 90. wokalista mieszka ze swoją drugą żoną Jane Luttenberger w USA (świadkiem na ich ślubie był zmarł w maju 2022 r. Alan White).