Elton John i niezwykły hołd dla księżnej Diany. Historia "Candle in the Wind"
Tomasz Słoń
25 lat temu świat był w szoku po tragicznej śmierci księżnej Diany. Jej pogrzeb oglądały miliony ludzi na całym świecie. A jednym z najbardziej wzruszających momentów ceremonii okazał się utwór zaśpiewany przez Eltona Johna. Tyle, że nie była to oryginalna kompozycja, stworzona specjalnie z myślą o zmarłej Dianie. Ale stała się drugim najlepiej sprzedawanym utworem w historii!
Księżna Diana zginęła w wypadku samochodowym w Paryżu, 31 sierpnia 1997 roku. W chwili śmierci miała 36 lat, jej losy po rozwodzie z księciem Karolem śledziło mnóstwo ludzi. Zyskała przydomek "królowej ludzkich serc". Dlatego jej pogrzeb w Londynie stał się wielkim wydarzeniem medialnym, transmitowały go najważniejsze stacje telewizyjne.
Brytyjska rodzina królewska miała spory wpływ na finalny kształt pogrzebu. Dlatego gdy pojawiła się propozycja, by bliski przyjaciel Diany, Elton John, zaśpiewał utwór "Candle In The Wind" ("Świeczka na wietrze"), niespodziewanie Pałac Buckingham zaprotestował. I nie chodziło tu o osobę wokalisty, ale o tekst, który uznano "za zbyt sentymentalny".
Dopiero argumenty ówczesnego Dziekana Westminsteru, iż będzie to "przemawiający do wyobraźni i wspaniałomyślny gest skierowany do pogrążonej w żałobie publiczności", zmieniły podejście dworu.
Elton John nie zaproponował jednak wykonania zupełnie nowej kompozycji (bo na jej napisanie nie było zupełnie czasu), ale przeróbkę swojego utworu z 1973 roku, pierwotnie poświęconego... Marilyn Monroe.
Kim była Marilyn Monroe?
Dziś Marilyn Monroe byłaby najprawdopodobniej megacelebrytką, na miarę choćby Kardashianek. Na przełomie lat 50. i 60., gdy udanie rozwijała się jej kariera aktorska, uznawana był za symbol seksu. Jej zdjęcia żołnierze amerykańscy wieszali sobie w koszarach w czasie wojny w Korei. Wiodła jednak bardzo nieszczęśliwe życie, zmarła w 1962 roku z przedawkowania środków farmaceutycznych. Miała raptem 36 lat, czyli tyle, ile później księżna Diana w chwili śmierci.
Gdy w 1973 roku Elton John przygotowywał album "Goodbye Yellow Brick Road", jego tekściarz Bernie Taupin postanowił w jednym z utworów, w poetycki sposób, opowiedzieć o sławie i jej ogromnych kosztach. Jakbyśmy dziś powiedzieli, o staniu się celebrytą i tego konsekwencjach. Nawiązał co prawda w wersach otwierających utwór "Candle In The Wind" do Marylin Monroe ("Żegnaj Normo Jeane", bo takie nosiła naprawdę imiona), ale - jak sam wspominał po latach - to mógł być równie dobrze utwór o Jamesie Deanie, Janis Joplin czy Jimie Morrisonie, a więc gwiazdach, które przedwcześnie odeszły. Chciał stworzyć metaforę sławy i umierania w młodym wieku.
Elton John na wózku inwalidzkim
Elton John został przyłapany na lotnisku w Lipsku, gdzie przyjechał na koncert w ramach trasy "Farewell Yellow Brick Road". Uwagę paparazzich przykuł fakt, że wokalista poruszał się na wózku inwalidzkim.
"Tak naprawdę chodzi o to, jak sława wpływa na zwykłych ludzi, jak wygląda to uwielbienie i fanatyzm wobec gwiazd. To dość dziwne, że ludzie naprawdę wierzą, że gwiazdy są w jakiś sposób inne od nas" - wyjaśnił Taupin.
Co ciekawe, w przypadku "Candle In The Wind" najpierw powstał tekst, potem powstała muzyka, napisana przez Eltona Johna. Już wtedy na swoim przykładzie dobrze wiedział, na czym polegała nieustanna uwaga mediów, jaki wywołuje stres i związane z tym problemy, w tym sięganie do alkoholu i środków uspakajających, a nawet narkotyków. Dlatego historia życia Marilyn Monroe była mu bliska, chciał o tym opowiedzieć i złożyć swoisty hołd słynnej niegdyś aktorce.
W hołdzie zmarłemu nastolatkowi
Elton John po utwór "Candle In The Wind", który dość regularnie wykonywał podczas koncertów, po raz pierwszy sięgnął w szczytnym celu w 1990 roku. Głośna była wtedy sprawa amerykańskiego nastolatka Ryana White'a, który zmarł na AIDS. Nie był narkomanem, nie był homoseksualistą, a wirusem HIV zaraził się podczas jednej z transfuzji krwi, gdyż chorował na hemofilię. Chorych na AIDS w tych czasach izolowano, choroby bano się, gdyż nie była wówczas jeszcze dobrze rozpoznana i uleczalna.
Elton John wspierał Ryana, wraz z m.in. Michaelem Jacksonem, w jego walce o możliwość powrotu do szkoły, a także także finansowo i psychicznie. Dzień po jego śmierci w kwietniu 1990 roku, wokalista podczas koncertu w Australii dedykował "Candle In The Wind" właśnie jego pamięci.
Pogrzeb księżnej Diany
Zanim jeszcze rodzina królewska wyraziła finalną zgodę na występ Eltona Johna podczas pogrzebu Diany, Bernie Taupin wprowadził kilka poprawek do samego tekstu, by pasował do nowej sytuacji. Najważniejszą zmianą był początkowy wers - zamiast "Goodbye Norma Jeane" pojawiło się określenie "Goodbye England's Rose" (Żegnaj różo Anglii). Utwór zaczyna się więc tak: "Żegnaj różo Anglii / Obyś kiedyś rosła w naszych sercach".
Wokalista zaprezentował nową wersję 6 września 1997 roku w opactwie Westminster, gdzie odbywał się pogrzeb Diany. Zaśpiewał akompaniując sobie na fortepianie. Kompozycji wysłuchali uczestnicy ceremonii, ale przed wszystkim 2,5-miliardowa widownia telewizyjna na całym świecie, oglądająca transmisję na żywo. Nic dziwnego, że szybko nagrana została wersja studyjna, której producentem został słynny George Martin, czyli producent Beatlesów. Utwór oficjalnie zatytułowano "Candle In The Wind '97", a ukazał się już tydzień po pogrzebie.
Rekordy "Candle In The Wind '97"
Od początku wydanie miało cel charytatywny, a wpływy ze sprzedaży zasilały konto fundacji Princess of Wales Memorial Fund, założonej już po śmierci Diany. Sukces nagrania przekroczył wszelkie oczekiwania. W Anglii przebywało 5 tygodni na szczycie tamtejszej listy przebojów i stało się najszybciej sprzedawanym singlem w historii brytyjskiego przemysłu muzycznego! W sumie rozeszło się tam ponad 5 milionów egzemplarzy!
Z kolei w USA - i to była prawdziwa niespodzianka - "Candle In The Wind '97" było Numerem Jeden aż 14 tygodni! Ostatecznie singel znalazł za oceanem 11 milionów nabywców i był pierwszym w historii, który przekroczył sprzedaż powyżej 10 milionów.
Grały go stacje radiowe na całym świecie, nic dziwnego, że singel sprzedawał się jeszcze wiele miesięcy. W Polsce zyskał tytuł "platynowego" i przez ponad miesiąc znajdował się liście przebojów Programu 3.
Mimo że "Candle In The Wind '97" ogłoszono najlepiej sprzedawanym singlem w historii, to tak naprawdę palmę pierwszeństwa nadal dzierży klasyk "White Christmas". Ale tak i utwór Eltona Johna osiągnął imponującą liczbę blisko 20 milionów egzemplarzy!
Co ważniejsze, łącznie nagranie przyniosło wpływy w wysokości ponad 60 milionów dolarów! Dodatkowo fundusz dedykowany pamięci Diany wykazał ponad 30 milionów dolarów z datków z całego świata. W 2012 roku, po rozdysponowaniu wszystkich wpływów na różne działania charytatywne, zakończył działalność.
Po pogrzebie Elton John nigdy więcej nie wykonał dedykowanej Dianie wersji "Candle In The Wind". Podczas koncertów prezentuje teraz wyłącznie oryginał, poświęcony Marilyn Monroe. W 1998 roku królowa Elżbieta przyznała mu tytuł szlachecki za "promocję kultury brytyjskiej".