Reklama

Anna Jantar: Tyle słońca i tęsknoty...

Chociaż trudno w to uwierzyć, 14 marca mija 40 lat od jej tragicznej śmierci. Pierwsza dama polskiej piosenki kochała życie i swojego męża Jarosława. Tworzyli parę marzeń.

Chociaż trudno w to uwierzyć, 14 marca mija 40 lat od jej tragicznej śmierci. Pierwsza dama polskiej piosenki kochała życie i swojego męża Jarosława. Tworzyli parę marzeń.
Anna Jantar zginęła mając zaledwie 29 lat /Marek Karewicz /Agencja FORUM

W 1969 roku zespół Waganci, którego kierownikiem muzycznym był Jarosław Kukulski, szukał wokalistki. Anna Szmeterling miała wówczas 19 lat. Starszy o szesć lat Jarosław przyjął ją do grupy i od tego czasu oboje byli nierozłączni. Kiedy wyjeżdżali w swoją pierwszą trasę koncertową, Anię do autobusu odprowadziła babcia. Dobrze przyjrzała się członkom zespołu. Jej wzrok zatrzymał się na Jarku. Poprosiła, by roztoczył opiekę nad jej ukochaną wnuczką."No i się Anią zająłem" -  wspominał.

Droga na szczyt

Ślub kościelny wzięli w 1971 roku w kościele pw. św. Anny na poznańskim Łazarzu. Widać było, że Jarek świata poza Anią nie widział. Ona zdawała sobie z tego sprawę i wiedziała, że ten człowiek zrobi dla niej wszystko. Wkrótce przeprowadzili się do stolicy. Tam, w 1972 roku, Anna postanowiła poświęcić się karierze solowej. Jarosław został jej osobistym kompozytorem.

Reklama

Gdy w tym samym roku zdała egzamin komisyjny i zyskała status zawodowej piosenkarki estradowej, swoje rodowe nazwisko Szmeterling zamieniła na pseudonim artystyczny Jantar. Wymyślił go dla niej Marek Sewen, ówczesny dyrektor Polskich Nagrań. Nakładem tej wytwórni
w 1974 roku ukazał się jej pierwszy longplay z hitami: "Najtrudniejszy pierwszy krok" (posłuchaj!), "Żeby szczęśliwym być" (sprawdź!) czy tytułowym "Tyle
słońca w całym mieście".

Artystka zebrała znaczące nagrody festiwalowe, a album pokrył się złotem. Tak było również w przypadku kolejnej płyty - "Za każdy uśmiech" (sprawdź!), która przyniosła przeboje "Staruszek świat" (posłuchaj!), "Mój, tylko mój" (posłuchaj!), "Będzie dość" (zobacz!) i "Tak wiele jest radości" (posłuchaj!).

Witaj, Natalio!

Po tym sukcesie artystka zrobiła sobie roczną przerwę. Wolny czas poświęciła największemu szczęściu, którym była dla niej długo wyczekiwana córeczka Natalia, urodzona 3 marca 1976 roku. "Kiedy dowiedziałem się, że jest już z nami, po prostu oszalałem ze szczęścia" - podkreślał ojciec. Anna mogła nie urodzić. Źle znosiła ciążę. Na festiwalu w Sopocie w 1975 roku karetka odwiozła ją niemal ze sceny prosto
do szpitala.

Lekarz sugerował usunięcie ciąży, która według niego zagrażała życiu piosenkarki. Nie zgodziła się. Modlili się całą noc o cud. I nadszedł. Rano obudziła się bez żadnych dolegliwości, a reszta ciąży przebiegała już pomyślnie.

Najdłuższe rozstanie

W 1977 roku, gdy Natalia miała roczek, ukazał się ostatni studyjny album Anny Jantar "Zawsze gdzieś czeka ktoś". Pod koniec życia gwiazda zaczęła eksperymentować z muzyką rockową. Po wielkim sukcesie nagranego z Budką Suflera utworu "Nic nie może wiecznie trwać", który został hitem 1979 roku, zdecydowała się wyjechać na tournée do USA. Bez męża. Towarzyszył jej zespół Perfect. "Nie wiem, czy wytrzymam tu tak długo. Najlepiej byłoby was ściągnąć przez Pagart na moje zaproszenie. Jest fajnie, ale bardzo tęsknię za Wami. Szczególnie za małą" - pisała podczas pobytu za oceanem.

Jarek niepokoił się. Tym bardziej, że tournée miało trwać trzy miesiące. Było to ich najdłuższe rozstanie. W najczarniejszych myślach nie spodziewał się, że na zawsze... 14 marca 1980 roku to dla wielu osób jeden z najstraszniejszych dni. Podchodzący do lądowania
samolot PLL LOT "Kopernik" rozbił się tuż przed pasem startowym warszawskiego Okęcia. Wśród 87 ofiar znalazła się ubóstwiana przez wszystkich Anna Jantar. Pozostawiła pogrążoną w rozpaczy rodzinę o fanów. Miała 29 lat. Jej mąż Jarosław umarł 30 lat później, 14 września 2010 roku.

Marcin Kalita


Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Anna Jantar
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy