Agnieszka Chylińska w Krakowie: "Jest mi dobrze" [RELACJA]
Andrzej Kozioł
"Jest mi dobrze" – rzuciła ze sceny Centrum Kongresowego ICE Agnieszka Chylińska po wykonaniu pierwszej tego wieczoru piosenki. Bezapelacyjnie widać i słychać było, że jest jej dobrze. Dobrze było też panom z zespołu, ale przede wszystkim doskonale zrobiło się nam - siedzącym na widowni.
Są koncerty, na które idziesz bez żadnych oczekiwań. Ot, zobaczę, posłucham i pójdę do domu. Jak zdążę na tramwaj, to może się jeszcze na drugą połowę meczu załapię. Są natomiast takie, od których oczekujesz wiele i na myśl o nich odczuwasz przyjemną ekscytację zmieszaną z obawą. Czy będzie tak, jak sobie wizualizuję? Czy dostanę te piosenki, które lubię najbardziej? Czy będzie tak dobrze, jak na płycie? A co jeśli nagłośnienie będzie do kitu?
Ja na piątkowy koncert Agnieszki Chylińskiej w Centrum Kongresowym ICE szedłem z tym drugim nastawieniem. Po przesłuchaniu znakomitej skądinąd płyty "Never Ending Sorry" (przeczytaj recenzję!) miałem wobec koncertu w ICE oczekiwania mocno wywindowane, ale była też niepewność. Ciekaw byłem, czy numery z albumu zabrzmią na żywo równie spektakularnie, jak brzmią na nagraniach, zwłaszcza że to ten album Agnieszka promuje w czasie obecnej trasy. Czy Chylińska da radę w tych niełatwych partiach wokalnych, których na płycie jest sporo i czy gitara Macieja Mąki wywoła te same dreszcze, co ta nagrana w studiu? Nie zawiodłem się. Koncert Agnieszki Chylińskiej z zespołem zaliczam do jednych z najbardziej udanych polskich koncertów, jakie dane mi było ostatnio zobaczyć.
Od samego początku i przez pozostałe dwie godziny czułem, jakbym to ja wpadł z wizytą do Agnieszki Chylińskiej. Jakby wpuściła mnie do swojego domu, pokazywała albumy ze zdjęciami i opowiadała mi swoją historię. Niewykluczone, że wrażenie to potęgowane było przez strój Agnieszki, gdyż artystka zaprezentowała się na scenie... w piżamie (lub czymś w ten deseń). W każdym razie, od pierwszych minut na scenie zapanował luz i trwał nieprzerwanie do samego końca.
Agnieszka Chylińska dała świetny koncert w Krakowie
Płyta "Never Ending Sorry" zagrana była właściwie od deski do deski. Ja jednak szczególnie czekałem na kapitalne "Ja ci wszystko dam", "Bal" i "Głupi jak but". W tym pierwszym numerze Agnieszka urzekła mnie bowiem wokalem (zwłaszcza w refrenie) i nie mogłem się doczekać, kiedy usłyszę to na żywo. Oj, jak ja to usłyszałem. Mam poczucie, że to wczorajsze wykonanie towarzyszy mi nadal. Nawet teraz, gdy piszę te słowa - godziny po koncercie. Ależ ona ma w tym gardle moc!
Agnieszka ma też w sobie niesłychaną swobodę w kontakcie z publicznością. Jest na scenie dokładnie taka, jaką widujemy ją na szklanym ekranie. Nie gryzie się w język, jest zabawna i przebojowa. Widać, że granie na żywo nadal sprawia jej ogromną przyjemność i daje mnóstwo radości. Wystarczy usłyszeć, jak śpiewa "Kiedyś do ciebie wrócę" - numer, który poderwał z siedzeń całe ICE i to dwa razy.
Muszę tu też koniecznie dodać, że Agnieszka Chylińska na żywo, to przecież nie ona sama. Na scenie towarzyszyli jej wczoraj kapitalni muzycy - to z nimi do społu Agnieszka stworzyła ostatnią płytę. Maciej Mąka czarował gitarami każdej maści - od elektrycznych, przez akustyczne, po kowbojskie, rezofoniczne Dobro. Oskar Podolski bębnił jak zaklęty i jeszcze znalazł miejsce na wywijanie pałeczkami w powietrzu. Błażej Chochorowski trzymał swoim basem całe to szalone towarzystwo w kupie, a nad całością radośnie klawiszował sobie świetny Rafał Stępień - szczególnie odjazdowy w numerach "Głupi jak but" i "Zranione Dziecko".
Mimo że na obecnej trasie, Chylińska promuje głównie utwory z wydanego przez Top Management, najnowszego albumu, to fani wcześniejszych dokonać artystki nie byli na pewno piątkowym koncertem rozczarowani. W secie znalazły się bowiem kawałki, które razem z Agnieszką śpiewało się nawet dwie dekady temu. Nie zdradzę co to były za piosenki i nie zdradzę innych jeszcze smaczków, które na koncercie się pojawiły, bo trasa jeszcze trwa i czas jakiś trwać będzie (wiosną przyszłego roku startuje druga jej część), więc kto nie miał szansy zobaczyć jeszcze Chylińskiej za żywo niech zasuwa po bilety, bo naprawdę warto.
Andrzej Kozioł, Kraków
Czytaj także: