Nirvana na szczycie: Koronacja zamiast katastrofy

Tylko na stronach INTERIA.PL możecie przeczytać fragment biografii Dave'a Grohla, lidera grupy Foo Fighters, który wcześniej zdobył sławę jako perkusista Nirvany. Wybrany kawałek dotyczy pamiętnego występu Nirvany na festiwalu Reading, który przeszedł do historii jako najlepszy koncert w historii legendy nurtu grunge.

Kurt Cobain (Nirvana) w 1992 roku - fot. Frank Micelotta
Kurt Cobain (Nirvana) w 1992 roku - fot. Frank MicelottaGetty Images/Flash Press Media

W ciągu tygodni poprzedzających festiwal w Reading Anton Brookes nie raz musiał dementować plotki, jakoby problemy zdrowotne Cobaina miały ostatecznie przekreślić szanse na występ zespołu.

Jedno z oświadczeń dla prasy zakończył słowami: "Nirvana zagra na tym pierdolonym festiwalu". Faktycznie jednak ani Brookes, ani John Silva, ani Dave Grohl, ani nawet Kurt Cobain nie wiedzieli, czy występ dojdzie do skutku.

W pierwszym tygodniu sierpnia Cobain i Love zgłosili się do Cedars-Sinai Medical Center w Los Angeles, aby przygotować się do rychłego przyjścia na świat ich pierwszego dziecka. Drugim celem było rozpoczęcie przez Kurta terapii odwykowej. 18 sierpnia o godzinie siódmej czterdzieści osiem Love urodziła ważącą trzy i dwie dziesiąte kilograma dziewczynkę, która na cześć Frances McKee z kapeli The Vaselines otrzymała imiona Frances Bean. Nawet w tak podniosłej chwili nad parą kłębiły się czarne chmury. W wywiadzie z 1995 roku udzielonym Craigowi Marksowi z pisma "Spin" Love wyznała, że w dzień urodzin córki Cobain zamówił dostawę narkotyków do szpitala, a diler wstrzyknął dawkę heroiny do kroplówki Kurta z morfiną, w wyniku czego muzyk przedawkował. "Normalnie było po nim", powiedziała. W wywiadzie dla Davida Fricke'a z "Rolling Stone'a" twierdziła z kolei, że 19 sierpnia jej mąż przyniósł do szpitala broń i oboje rozważali plusy i minusy samobójstwa. Jak widać, nie były to łatwe czasy.

W piątek, 28 sierpnia, Dave Grohl i Chris Novoselic zjawili się przy Richfield Avenue w Reading, aby obejrzeć na żywo kapelę Public Image Ltd Johna Lydona, hałaśliwych nowojorczyków z Cop Shoot Cop oraz zespół The Lunachicks. Kurt też zaszczycił ich swoją obecnością.

Wieczorem 29 sierpnia kapela w napiętej atmosferze odbyła nieudaną próbę w Londynie, podczas której do Grohla zaczęło docierać, że koniec przygody może być bliżej, niż sądził. "Dzień przed Reading zagraliśmy jedną próbę i nic nie trzymało się kupy - wspominał później. - Pomyślałem wtedy: "To będzie katastrofa i pewnie ostatnie podrygi naszej kariery"".

Występ w Reading w 1992 roku miał być dla Nirvany czymś więcej niż tylko koncertem. Miał to być nie tylko najlepiej opłacony występ w ich karierze, z gażą wysokości dwustu pięćdziesięciu tysięcy dla ostatniej gwiazdy wieczoru w dwudziestą rocznicę festiwalu, lecz także wydarzeniem, wokół którego ułożono cały program koncertów na 30 sierpnia. Niewątpliwie świadczyło to o pozycji zespołu w branży.

"Tego dnia grali praktycznie wszyscy nasi znajomi - wspominał Grohl. - Pierwsi w kolejce? The Melvins. A kto po nich? L7, Screaming Trees, Teenage Fanclub, Mudhoney i Bjorn Again [kapela grająca hity Abby - przyp. tłum.], o piętnastej wykonujący własną wersję "Teen Spirit". To był zajebisty rozkład jazdy...".

To nie miał być koncert, a raczej koronacja.

"Zżerała nas trema - wspomina dalej Grohl. - Przed występem wszyscy pytali: 'Dadzą radę? Są na odwyku? Czy oni w ogóle żyją?'. Plotka o tym, jakobyśmy zamierzali odwołać koncert, urosła do tego stopnia, że nawet nasi znajomi z innych kapel byli zaskoczeni, gdy się zjawiliśmy. Nie dość, że przeżywaliśmy kryzys, to trzeba było jeszcze stawić czoła czterdziestu tysiącom fanów. Na szczęście stało się coś magicznego i mimo że sądziliśmy, iż nasz koncert będzie porażką roku, okazał się jednym z moich najlepszych występów w życiu".

Tego dnia, tuż po dwudziestej pierwszej, gdy w hrabstwie Berkshire powoli zapadał zmrok, Everett True, dziennikarz który jako pierwszy zwrócił uwagę świata na Nirvanę, wepchnął na środek sceny wózek inwalidzki, w którym siedziała przygarbiona osoba odziana w szpitalny szlafrok z blond peruką na głowie.

"Dasz radę, stary - powiedział Chris Novoselic, wyciągając dłoń do uścisku. - Poradzi sobie dzięki wsparciu przyjaciół i rodziny - dodał, zwracając się do publiczności".

Wspierając się na statywie mikrofonu, Cobain, z przesadnym wysiłkiem, wstał powoli z wózka i stanął przed czterdziestotysięczną widownią.

"Some say love is a river..." [Dosłownie: "mówią, że miłość to rzeka" - fragment piosenki "The Rose" z repertuaru Bette Midler - przyp. tłum.], zaśpiewał łamiącym się głosem, po czym przewrócił się na plecy.

Przy akompaniamencie oklasków, śmiechów i sprzężeń zwrotnych Dave Grohl zaczął nabijać pierwsze dźwięki "Breed" i w ten sposób rozpoczął się najczęściej wspominany koncert Nirvany. Dwadzieścia cztery piosenki i dziewięćdziesiąt minut później Cobain zakończył "Territorial Pissings" kakofoniczną wersją hymnu USA, co było ukłonem dla festiwalowego występu innej ikony z Seattle [mowa o Jimim Hendriksie - przyp. tłum.], a Grohl zszedł ze sceny, szczerząc się w uśmiechu.

"To był wyjątkowy wieczór - wspomina Charles Peterson, fotograf, który przyleciał z Seattle specjalnie na tę okoliczność. - Pod sceną stało czterdzieści tysięcy osób, z których wręcz parowało. Kurt Cobain, w skierowanym na niego świetle punktowym, przypominał Jezusa. Widywałem Nirvanę podczas klubowych koncertów przed garstką publiczności, więc nawet sobie nie wyobrażasz, jak surrealistyczne to było przeżycie. Czułem smak zwycięstwa".

"Daliśmy radę - przyznał później skromnie Grohl - Pokazaliśmy, że nie byliśmy gówno warci".

-----

Książka "Dave Grohl: Oto moje (po)wołanie" Paula Brannigana ukazała się na polskim rynku 6 marca nakładem Wydawnictwa SQN