Cztery desery Katy B

Gdyby wokalistki były notowane na giełdzie, z pełną odpowiedzialnością rekomendowalibyśmy zakup akcji Katy B. Absolwentka tej samej szkoły, w której doskonaliły warsztat Adele i Amy Winehouse, szturmuje właśnie listy przebojów.

Katy B może w tym roku nieźle namieszać
Katy B może w tym roku nieźle namieszaćSony Music

Można ją spotkać o czwartej nad ranem w południowym Londynie, gdzie wcina hamburgera po imprezie. Na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się niczym specjalnym. Ruda, jak niejedna Brytyjka. Usta pomalowane na wściekłoczerwony. Ubrana w czarne legginsy i wymięty t-shirt. Zupełnie jakby nie zauważyła, że właśnie staje się sławna.

Piosenka "Crying For No Reason" Katy B to najczęściej grany utwór w brytyjskich radiostacjach. 24-letniej piosenkarka kursuje ze swoim singlem po najważniejszych audycjach radiowych i telewizyjnych (była już m.in. u Grahama Nortona), a klip do niego ma już grubo ponad milion wyświetleń.

"Crying For No Reason" zapowiada album "Little Red", który ukaże się 10 lutego. Będzie to druga płyta w dorobku Katy B.

Choć singel szturmem wziął radiowe playlisty, do wcinającej hamburgera Kathleen Brien nie ustawiają się kolejki fanów po autografy. Zamiast nich uderzają do Katy wstawieni faceci, którym spodobała się ta ruda siedząca z przyjaciółką w McDonaldsie. Katy nachalnymi podrywaczami szczerze gardzi, czemu dała wyraz w piosence "Easy Please Me".

- Często zdarza się, że faceci chwytają mnie za ramię i rzucają jakiś idiotyczny komentarz na temat mojego wyglądu. Nie znoszę tego - opowiada Katy B w rozmowie z INTERIA.PL.

- Czy rozpoznają mnie? Nie sądzę, wydaje mi się, że nie wiedzą, kim jestem i co robię.

Ot, dzień z życia wschodzącej gwiazdy.


Katy B przyznaje, że nie spodziewała się aż takiego sukcesu "Crying For No Reason".

- Pamiętam, że kiedy słuchałam ostatnio "It's Raining Man", zastanawiałam się, czy oni już w studiu mieli przeczucie, że to jest pewniak, że to będzie wielki hit. Mnie takie przeczucie nigdy się nie przytrafiło. Mogę jedynie ocenić, czy z piosenki jestem zadowolona czy nie - mówi nam wokalistka.

Utwór zainspirowała opowieść przyjaciółki Katy, która siedząc w aucie na czerwonym świetle, nagle, zupełnie bez powodu zalała się łzami. Wszystkie nagromadzone przez lata emocje, wszystkie miłosne rozczarowania w tym jednym momencie nieoczekiwanie zbiegły się i w niej eksplodowały.

Tak pisze piosenki Katy B - opisuje albo swoje historie, albo historie swoich przyjaciółek. Minimum filozofowania, maksimum autentyczności. Szczypta zadziornej bezczelności też nie zaszkodzi. Wokalistka podkreśla, że po wydaniu pierwszej płyty wyprowadziła się od rodziców, wydoroślała, nabrała doświadczenia i przez to nowa płyta jest bardziej dojrzała treściowo.

Wszystko to w tanecznym, klubowym anturażu, z mniej lub bardziej wyraźnie zaakcentowaną nutą melancholii.

Katy B zaczynała karierę jako gwiazda londyńskiego elektronicznego podziemia; wywodzi się z dubstepu, to właśnie z dubstepowymi producentami kleiła swoje pierwsze poważne kompozycje.

Efektem coraz większej popularności w światku londyńskich klubów była ciepło przyjęta debiutancka płyta "On A Mission" z 2011 roku. "Little Red" to jej kontynuacja, nieco bardziej uniwersalna brzmieniowo, co spowodowało nieśmiałe zarzuty ze strony ortodoksyjnych fanów, jakoby Katy stawała się niebezpiecznie mainstreamowa.

Paradoks polega na tym, że inna grupa fanów przekonuje z kolei, iż Katy B nie jest popularna adekwatnie do swojego talentu; ci sympatycy wręcz domagają się od show-biznesu, by katapultował ją na poziom sławy, jaki osiągnęła Adele. Ich zdaniem, rudowłosa wokalistka na taki status absolutnie zasługuje.

- To bardzo słodkie, że tak piszą. Ja się po prostu cieszę, że mam fanów. Jestem szczęśliwa, kiedy wstaję rano i uświadamiam sobie, że moim zawodem jest śpiewanie piosenek - tak reaguje na ten postulat sama zainteresowana.

Imię Adele pojawiło się powyżej nieprzypadkowo. Katy B, podobnie jak Adele, jest absolwentką słynnej Brit School - szkoły będącej prawdziwą kuźnią artystów. Do grona studentów Brit School należeli m.in. Amy Winehouse, Katie Melua, Jessie J czy James Blake, z którym Katy B odrabiała "zadania domowe" - razem skomponowali na zajęcia serię kołysanek dla dzieci. Zaliczyli.

- Adele już wtedy była niesamowita, a James to cudowny człowiek i wielki talent. Teraz spotykamy się głównie na festiwalach i rozdaniach nagród. Chciałabym z nim jeszcze kiedyś współpracować - liczy Kathleen Brien.

Katy B za wszelką cenę stara się obronić swój "zwyczajny" wizerunek. Na koncertach i w programach telewizyjnych widzimy ją w t-shirtach, bluzach i swetrach. Jak przyznaje, były próby przekonania jej do bardziej kobiecego, seksualnego image'u, ale zdusiła je w zarodku. Żaden menedżer nie zmusi jej do radykalnego odchudzania się, tym bardziej że oprócz hamburgerów o czwartej nad ranem, uwielbia również słodycze.

W Krakowie, gdzie występowała dwukrotnie, zajadała się nimi bez opamiętania.

- Szczerze - dla mnie koncert w Krakowie to był najlepszy moment w całym ubiegłym roku. Było cudownie. Publiczność poświęciła mi tyle uwagi, niesamowicie reagowała, bawiła się. Kilka godzin wcześniej byłam w krakowskiej restauracji, gdzie kucharz przygotował dla mnie cztery różne desery. Kupił mnie tym absolutnie - śmieje się Katy B, która właśnie w Krakowie, w 2011 roku, dała swój pierwszy koncert poza Wyspami.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas