Reklama

Członkinie Pussy Riot zabrały głos

"Nie jesteśmy wrogami chrześcijaństwa" - bronią się przebywające w areszcie członkinie punkrockowej grupy Pussy Riot.

Rosjanki zostały zamknięte po tym, jak w lutym 2012 roku weszły zamaskowane do cerkwi Chrystusa Zbawiciela w Moskwie i wykonały antyputinowską piosenkę "Bogurodzico, przegnaj Putina" - utrzymaną w konwencji punkrockowej modlitwy.

Członkiniom Pussy Riot został postawiony m.in. zarzut bluźnierstwa.

Na stronie "Uwolnić Pussy Riot" znalazł się manifest zespołu. Kobiety oświadczyły, że nie było ich celem obrazić chrześcijan.

"Jako Pussy Riot nie występujemy po to, by znieważać odbiorców, czy choćby świadków naszych koncertów. Tematyka naszych piosenek i performensów dotyczy aktualnych wydarzeń. Po prostu reagujemy na to, co dzieje się w kraju. Poprzez występy wyrażamy opinie w imieniu wielu ludzi" - czytamy w oświadczeniu.

Reklama

"Nie jesteśmy wrogami chrześcijaństwa. Cenimy opinię ortodoksyjnych chrześcijan. Chcemy, by byli po naszej stronie - po stronie negujących autorytety aktywistów społecznych. Dlatego przyszłyśmy do katedry..." - tłumaczą kobiety, które rosyjski wymiar sprawiedliwości traktuje jak najgorszych przestępców.

"W naszym występie nie było żadnej agresji skierowanej w stronę publiczności. Był to jedynie wyraz desperackiego pragnienia zmiany politycznej sytuacji w Rosji na lepsze" - kończą swój manifest Pussy Riot.

Zobacz "bluźnierczy" happening Pussy Riot:

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: głos | Pussy Riot | areszt | proces | Rosja | pussy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy