Agnes Obel w Warszawie. Nasza Agnieszka (relacja z koncertu)
Mika Aleksander
Debiut Agnes Obel w jej rodzinnej Danii zyskał status pięciokrotnej platyny. Świetnie sprzedawał się też w Belgii, Francji i Holandii. Drugą płytą wokalistka próbuje zainteresować także Polaków.
Agnes Obel to pianistka, kompozytorka, autorka tekstów i producentka. 30 września światło dzienne ujrzał jej drugi album zatytułowany "Aventine" (posłuchaj!). Wydawnictwo jest następcą docenionego przez krytyków "Philharmonics" z 2010 roku, który sprzedał się w Europie w nakładzie blisko pół miliona egzemplarzy.
W ramach promocji nowego albumu wokalistka w niedzielę (13 października) wystąpiła w Studio im. Agnieszki Osieckiej (koncert transmitowała radiowa Trójka).
Słynna widowiskowa sala to idealne miejsce dla duńskiej artystki. Delikatne, liryczne, zaaranżowane na fortepian, instrumenty smyczkowe (w Warszawie wokalistce towarzyszyły skrzypaczka Mika Posen i grająca na wiolonczeli Anne Muller) i głos kompozycje wymagają dobrych warunków akustycznych. Kameralne Studio je ma. Mimo nadkompletu publiczności wszystkie dźwięki były doskonale słyszalne, co pozwoliło w pełni się nimi delektować.
Oprócz muzycznych inspiracji (tu z pewnością należy wymienić Tori Amos, Dunka uwielbia też grać Fryderyka Chopina) Agnes czerpie również z filmów Alfreda Hitchcocka, na podstawie których uczy się budowania nastroju i napięcia. Uczennicą jest pojętną. O trzęsieniu ziemi oczywiście nie mogło być mowy - nie ten rodzaj muzyki, ale umiejętnie wyważone akcenty i odpowiedni dobór repertuaru sprawiły, że magia melancholijnych (dzielący się wrażeniami z koncertu słuchacze często używali określenia: jesiennych) piosenek działała przez całe show.
W programie koncertu znalazły się utwory z obu płyt, także te instrumentalne. Specjalne brawa Agnes zebrała za kompozycję "Wallflower", gdy przyznała, że napisała ją będąc jeszcze w liceum. Intrygująco zabrzmiała koncertowa wersja singla "Riverside", niepokojąco, a nawet złowieszczo "Run Cried The Crowling" - co mocno kontrastowało z łagodnym usposobieniem samej artystki.
Zapowiadający koncert dziennikarz muzyczny Trójki, Marek Niedźwiecki, nawiązując do nazwy Studia, wyraził nadzieję, że Agnes stanie się u nas na tyle popularna, że i o niej będziemy mówić: nasza Agnieszka. Owacje na stojąco, które zebrała rodaczka Andersena pokazały, że nie jest to nadzieja płonna.
Za brawa i pochwały trio odwdzięczyło się wykonując nadprogramowo utwór "Smoke & Mirrors", którym przypieczętowało podbój serc stołecznej publiczność. Czy Agnes zyskała uznanie wśród radiosłuchaczy przekonamy się niebawem, po wynikach sprzedaży "Aventine".
Olek Mika, Warszawa
Zobacz teledysk "The Curse":