Piąty Beatles? Było ich niemało
The Beatles, wielka czwórka z Liverpoolu, ich nazwiska znają wszyscy. Jednak obok zespołu było kilka osób, które nazywano "piątym Beatlesem". Dziś tym mianem określa się nawet kilkunastu współpracowników gwiazdorskiego składu. Kto zalicza się do tego grona?
MirrorpixGetty Images
Piąty Beatles? Było ich niemało
The Beatles, wielka czwórka z Liverpoolu, ich nazwiska znają wszyscy. Jednak obok zespołu było kilka osób, które nazywano "piątym Beatlesem". Dziś tym mianem określa się nawet kilkunastu współpracowników gwiazdorskiego składu. Kto zalicza się do tego grona?
Jednym z pierwszych i najbardziej oczywistych wyborów jeśli chodzi o "piątego Beatlesa" są byli muzycy grupy. Stuart Sutcliffe wszedł do składu The Beatles (byłego The Quarrymen) i był jednym z pomysłodawców nowej nazwy grupy. Sutcliffe mimo kreatywnych pomysłów, mocno odstawał od reszty zespołu pod względem umiejętności (grał na basie). Podczas koncertów w Berlinie zespołu poznał Astrid Kircherr i to związek z utalentowaną artystką sprawił, że muzyk odszedł z The Beatles. Zmarł rok później po nagłym udarze mózgu w wyniku pęknięcia tętniaka (skarżył się na bóle głowy, lekarze nie potrafili go zdiagnozować). Miał 21 lat.MirrorpixGetty Images
Zmarły w 2016 roku George Martin jest jednym z ojców sukcesu The Beatles. Był producentem wszystkich ich płyt poza "Let It Be", miał wydatny wpływ na brzmienie zespołu. Niektórzy komentatorzy twierdzili nawet, że bez takiej klasy producenta czwórka z Liverpoolu nigdy nie osiągnęłaby sukcesu. "Piątym Beatlesem" Martina nazywał menedżer składu, Brian Epstein. Po śmierci producenta zrobił to też Paul McCartney. "To piąty Beatles, bez wątpienia" - twierdzi natomiast Julian Lennon. Innego zdania był natomiast John Lennon, który ogłosił, że Martin próbował zawłaszczyć sukces grupy, gdyż sam nie potrafił nic osiągnąć. "Myśli, że jest kolejną osoba, która nas stworzyła. Nie zrobił tego" - mówił Lennon.Rob VerhorstGetty Images
"Piątym Beatlesem" był też nazywany Pete Best, były perkusista grupy, który odszedł z niej krótko przed zdobyciem przez nią największej popularności. Perkusista zespołu został wyrzucony przez menedżera zespołu Briana Epsteina, który uznał, że matka muzyka za mocno wtrąca się w sprawy formacji. Inna teoria mówiła, że usunięcia Besta domagał się McCartney, gdyż według niego kolega z zespołu był... zbyt przystojny. Hulton ArchiveGetty Images
Do grona "piątych Beatlesów" zalicza się też muzyków tymczasowych. W tym Jimmiego Nicola, który towarzyszył grupie na światowej trasie koncertowej w 1964 roku. Muzyk tymczasowo zastąpił chorego Ringo Starra. George StroudGetty Images
Neill Aspinall był przyjacielem Paula McCartneya i George'a Harrisona, ich pierwszym menedżerem koncertowym, a w późniejszym czasie był ich osobistym asystentem, aż w końcu został prezesem Apple Corps LTD, firmy założonej przez Beatlesów. W 1988 roku George Harrison nazwał Aspinalla jedną z dwóch osób, które mogły nosić miano "piątego Beatlesa".GAB Archive/RedfernsGetty Images
Kto był drugim według Harrisona? Derek Taylor, czyli rzecznik prasowy zespołu i asystent Briana Epsteina. W 1968 roku mężczyzna trafił do firmy Apple Corps, gdzie ponownie został rzecznikiem prasowym.Michael Ochs ArchivesGetty Images
Piątym członkiem zespołu często nazywa się też Tony'ego Sheridana, muzyka, z którym Beatlesi nagrali nawet płytę pt. "My Bonnie". Jako że słowo "beatles" za mocno kojarzyło się z "pidels" (wulgarne określenie członka) uznano, że wykonawcami albumu będą Tony Sheridan And The Beat Brothers. W tamtym czasie to Sheridan, który poznał skład z Liverpoolu w Hamburgu, był gwiazdą, młodzi muzycy pracowali dopiero na swoje nazwiska. REDFERNS MUSIC PICTURE LIBRARYGetty Images
Billy Preston jest jednym z twórców przeboju "Get Back". Ponadto współpracował z muzykami przy nagrywaniu "Let It Be", "Something" i "Don't Let Me Down". Jego droga do bycia "piątym" była nieco wyboista. Został nim w 1969 roku, siedem lat po poznaniu członków zespołu. Zaproszono go na sesją nagraniową. Harrison uznał, że muzyk rozładuje napiętą atmosferę wokół członków składu. John Lennon uważał nawet, że Preston powinien zostać "piątym Beatlesem" jednak pomysł odrzucił McCartney. David Hume KennerlyGetty Images
Brian Epstein był menedżerem zespołu w latach 1961 - 1967. To on dostrzegł ogromny potencjał w początkowo niewyróżniającym się składzie. To jemu udawało się trzymać zupełnie odmienne charaktery w ryzach. Epstein zmarł mając 32 lata w wyniku przypadkowego przedawkowania leków. Według Lennona jego śmierć była początkiem końca słynnego zespołu. George Martin właśnie Epsteina określił "piątym Beatlesem". Hulton DeutschGetty Images