"Z nami wszystko w porządku"

Lady Pank, to grupa, której nikomu nie trzeba przedstawiać. 11 września sklepów trafi najnowszy album zespołu "Nasza reputacja", a także odbędzie się specjalny koncert z okazji 18 lat jego działalności. Z tej okazji z Januszem Panasewiczem, wokalistą grupy rozmawiał Jarosław Szubrycht.

article cover
INTERIA.PL

Jaka jest ta wasza reputacja?

Tytuł płyty jest trochę kokieteryjny i przewrotny. Od czasu do czasu można przeczytać w dziwnych pismach, że nasza reputacja ciągle jest narażona na szwank. Ja myślę, że z nami jest wszystko w porządku, natomiast tytuł wiąże się z tym, jak niektórzy ludzie nas postrzegają, jak widzą i piszą w różnych śmiesznych wydawnictwach. Czasami w tym wszystkim jest trochę prawdy, bo taki jest ten zespół. Gramy przez tyle lat i jak dobrze wiesz, różnie o nas mówiono i będzie się mówić w przyszłości, bo my się nie zmieniamy. Po prostu tacy jesteśmy.

Czy ta reputacja bardziej pomaga zespołowi w karierze, czy raczej przeszkadza?

Na pewno nie pomaga. Może w tym sensie, że ludzie mówią sobie – “No tak, możemy iść na ich koncert, bo tam się może coś wydarzyć”. Jeżeli jednak są to informacje nieprawdziwe, a często się tak zdarza, to niestety nie pomagają.

Dlaczego tak mało jest w Polsce kapel rockowych?

Jak się jeździ po Polsce, to widzi się muzyków rockowych. Mnóstwo ludzi kupuje instrumenty i gra. Natomiast to, że później ich muzyka nie ujrzy to światła dziennego jest chyba kwestią promocji w mediach. Rocka nie ma gdzie słuchać, poza tym, że możesz sobie kupić płytę. Duże media unikają tej muzyki, a szkoda. To jest bardzo dziwne i zastanawiające, tym bardziej, że na koncerty przychodzi mnóstwo ludzi. Nie słyszałem, żeby takie tłumy przychodziły na śmieszne wydarzenia pod tytułem “artysta jednej piosenki”. Muzyków rockowych jest więc dużo, ale kwestia ich wylansowania jest dość trudna, dlatego, że najczęściej zespoły, które grają rocka mają swoje zdanie, chcą coś powiedzieć, ale nie zawsze jest ono zbieżne ze zdaniem tych, którzy mogliby to pokazywać.

Jak układa wam się współpraca z wytwórnią? Nie myśleliście o tym, żeby wzorem Budki Suflera wziąć sprawy w swoje ręce i samemu wydawać płyty, zająć się promocją?

Myśleliśmy o tym, ale Budka jest nieco innym zespołem. Są bardziej doświadczeni i chcą się tym sami zajmować. Ja po prostu nie mam na to czasu. Jesteśmy chyba jeszcze na to za młodzi, bo mamy tylko 18 lat i przede wszystkim chce nam się grać. Natomiast praca przy promocji to zupełnie inna rzecz. Należałoby zatrudnić mnóstwo ludzi i z nimi to robić. Jest taka możliwość, ale w tej chwili nie narzekam na współpracę z BMG. Jak dotąd wywiązują się z kontraktu, który z nami podpisali i jesteśmy zadowoleni.


Wasz nowy album, poza nielicznymi wyjątkami, jest dość spokojny. Czyżby zmęczyło was bardziej dynamiczne granie?

Nie. Zawsze z zespołem z Lady Pank jest dość dziwnie. Płyty, które nagrywamy w studiu brzmią inaczej niż późniejsze wersje koncertowe tych utworów. I każda płyta wyraża to, jacy w danym momencie byliśmy, nie inaczej jest z “Naszą reputacją”. Komponując, ciągle myślimy o koncertach, na których gramy bardzo dużo ostrych rzeczy. Po to żeby zróżnicować nasz repertuar zawsze klika numerów robimy w innych nastrojach. Może takie jest twoje odczucie, ale nie wydaje mi się, żeby “Nasza reputacja” była wyjątkowo łagodna. Może jest refleksyjna, ale nie brakuje na niej ciekawych, riffowych zagrań.

Przez długi czas śpiewałeś teksty pisane przez osoby z zewnątrz, przede wszystkim przez Andrzeja Mogielnickiego. Dlaczego zdecydowałeś się sam chwycić za pióro, czy to jest kwestia dojrzałości?

Wolę sobie pisać sam, bo lepiej to czuję i lepiej mi się śpiewa własne teksty. Niewątpliwie było to pewne dojrzewanie. Chyba w 1994 roku, sześć lat temu, na płytę “Nana” napisałem teksty do dwóch czy trzech numerów i stwierdziliśmy razem z zespołem, że nie ma sensu żeby pisał ktoś inny. Okazało się, że teksty, które sam napisałem lepiej odzwierciedlały nasze postrzeganie i odczuwanie świata. Moi koledzy zaakceptowali to i myślę, że jest to naturalne i tak będzie na dłuższą metę. Nie twierdzę oczywiście, że nie zaśpiewam w życiu tekstu napisanego przez kogoś innego. Zresztą na nowej płycie jest utwór “Stacja alienacja”, do którego słowa napisał Krzysiek Jaryczewski. Zawsze może się okazać, że ktoś napisze tekst z którym się identyfikuję i który chciałbym zaśpiewać.

Jak to wygląda od strony technicznej? Janek przynosi gotowy numer i ty do niego piszesz tekst, czy może piszesz do szuflady i później dopasowujesz gotowe słowa do muzyki?

Nie, ja nie piszę do szuflady! Oczywiście, czasami zapisuję jakieś pojedyncze zdania, na podstawie obserwacji, jeżeli coś mnie w danym momencie dotknęło. Na początku jednak jest muzyka, linia melodyczna i kiedy przychodzę na próby śpiewam najpierw “po norwesku”, improwizuję, nagrywam to na demo, a później dopasowuję do tego jakiś tekst. Czasem wymyślam jakąś historię, a czasem pisze o czymś, co mnie rzeczywiście dotknęło.


O ile wiem, “Nasza reputacja” powstawała u Janka w domu?

Niezupełnie. Tak zwane “rybki”, czyli kompozycje powstawały u niego w domu, w jego prywatnym studiu. Później przez dwa miesiące siedzieliśmy w Stodole i tam aranżowaliśmy utwory, zmienialiśmy niektóre rzeczy, bo Janek przyniósł właściwie tylko zarysy piosenek. Natomiast sama sesja nagraniowa miała miejsce w studiu S-4.

Jak już wspomniałeś, w tym roku świętujecie osiemnaste urodziny Lady Pank i w związku z tym przygotowujecie koncert jubileuszowy. Czy możesz zdradzić jakieś szczegóły?

W związku z tym, że ma to być robione przy udziale Telewizji Polskiej, pojawił się problem, gdzie i kiedy mamy ten koncert zagrać. Mamy dwa miejsca do wyboru – albo będzie to w Warszawie na Torwarze, albo we Wrocławiu, w Hali Ludowej. Koncert odbędzie się na przełomie września i października i szykujemy parę niespodzianek. Chcemy zaprosić kolegów, którzy kiedyś z nami grali, mają przyjechać nawet ci, którzy mieszkają w Stanach i zagrać sobie po jednej czy dwóch pioseneczkach. Będzie trochę zaproszonych gości z innych zespołów, którzy zaśpiewają nasze numery. Przygotowujemy duży koncert - świąteczny, bo to przecież osiemnastka. Poza tym wiernym fanom mają być wręczane dowody osobiste i tego typu rzeczy.

Możesz powiedzieć jacy goście pojawią się z wami na scenie? O ile wiem, udziału w koncercie odmówił Grzegorz Ciechowski?

Dokładnie nie wiem. Na pewno będzie Kaśka Nosowska, na pewno Paweł Kukiz, ale ja specjalnie się w tym nie orientuję, bo aranżowaniem tego wszystkiego zajmuje się wytwórnia. Na pewno będzie parę osób. Wcześniej musimy zrobić kilka prób i nauczyć się grać razem. Co do Grześka, nie wiem dokładnie o co chodzi, podobno jest jakiś problem z terminami.

Jubileusz jest zawsze pretekstem do wspomnień i podsumowań. Czy przez te lata wydarzyło się coś, czego żałujecie?

Strasznie szybko nam to minęło. Ludzie mówią, że Lady Pank to już zespół klasyczny, tyle lat grający, żywa legenda i tak dalej, ale dla mnie to wszystko tak błyskawicznie się potoczyło, że jak pomyślę, że już osiemnaście lat wychodzę na scenę, to jest to dla mnie bardzo dziwne uczucie, skłaniające do refleksji. Ale widocznie taki jest ten świat i taki czas. Na pewno było sporo rzeczy, które mogliśmy zrobić inaczej, czy to promocję w Stanach Zjednoczonych w 1985 roku, czy inne rzeczy, związane właśnie z naszą reputacją, których można było uniknąć. Jednak kiedy patrzę na to, co zrobiliśmy przez te lata, to myślę sobie, że niech tak się toczy i niech tak będzie. Taki jest ten zespół i ja nie żałuję niczego. Skoro już stało się tak, jak się stało, należy się tylko cieszyć, że na koncerty wciąż przychodzą ludzie, którzy chcą nas słuchać.


Nie myśleliście o tym, żeby znowu spróbować ruszyć na Zachód? Dzisiaj możliwości są większe, łatwiej jest tam dotrzeć...

Nigdy nie wiadomo. Wtedy, w 1985 roku, to był czysty przypadek. Jeżeli będą jakieś propozycje, jeżeli będzie możliwość wydania czegoś, czy zagrania gdzieś fajnego koncertu, to na pewno z tego skorzystamy. Nigdy nie odrzucamy fajnych propozycji, ale nie nastawiamy się też na nic, bo to zbyt duża loteria.

Czego można życzyć jubilatowi z okazji wejścia w dorosłe życie?

Myślę, że tego, żeby się nie zmieniał i pozostał taki, jaki był przez osiemnaście lat...

A więc wszystkiego najlepszego i dziękuję za wywiad.