Priscilla Presley o Elvisie: Przede wszystkim był dobrym człowiekiem

Mariusz Ogiegło

"Był wspaniały, zabawny i autentyczny" - tak opowiada Interii Priscilla Presley, która utwory swojego byłego męża przypomni podczas widowiska "Elvis Presley Live on Screen" (7 czerwca, Tauron Arena Kraków).

Priscilla Presley i Elvis Presley wzięli ślub w Las Vegas w maju 1967 r.
Priscilla Presley i Elvis Presley wzięli ślub w Las Vegas w maju 1967 r.KEYSTONE USA / eyevine/FOTOLINKEast News

Show oparty będzie na największych przebojach Elvisa Presleya, który dzięki nowej technologii "wystąpi" na specjalnie przygotowanym ekranie. O muzyczne aranżacje zadba orkiestra symfoniczna, natomiast wyjątkowym gościem wydarzenia będzie była żona artysty i producentka, Priscillia Presley.

Elvis pozostawił po sobie setki nagrań studyjnych, które na zawsze odmieniły historię muzyki rozrywkowej i po dziś dzień stanowią inspirację dla współczesnych artystów. Wszystkich jego przebojów nie sposób zmieścić na jednej płycie typu "the best of". Utwory takie jak "That's All Right (Mama)", "Love Me Tender", "Heartbreak Hotel", "Hound Dog", "Jailhouse Rock", "It's Now Or Never", "Are You Lonesome Tonight?", "Can't Help Falling In Love" czy "Return To Sender", "Burning Love" i "Always On My Mind" na stałe zapisały się w dziejach światowej muzyki.

Za swoje muzyczne osiągnięcia otrzymał setki złotych, platynowych i multiplatynowych płyt. Aż czterokrotnie otrzymał prestiżową Nagrodę Grammy (trzykrotnie za nagrania gospel i raz za całokształt artystyczny). Pomimo czterdziestu lat od swojej śmierci jest wciąż jednym z najlepiej sprzedających się solowych artystów w historii.

Wydany w 2015 roku album "If I Can Dream. Elvis With The Royal Philharmonic Orchestra" niemal natychmiast powędrował na szczyty światowych list przebojów. Sytuacja powtórzyła się rok później gdy w sprzedaży ukazała się kolejna symfoniczna płyta króla rock'n'rolla, "The Wonder Of You".

Na niespełna dwa miesiące przed koncertem w Polsce, 14 kwietnia odbędzie się premiera najnowszego dokumentu dotyczącego Elvisa - "The Searcher" (HBO). Film opowiada generalnie o całek karierze Elvisa, a kończy się wspomnieniem o ostatniej sesji nagraniowej muzyka, która odbyła się w Graceland w 1976 roku. Priscilla Presley została producentką materiału.

Priscilla poznała Elvisa Presleya, gdy miała 14 lat. Para wzięła ślub w 1967 roku w Las Vegas, a rozwiodła się w 1973 roku. Małżeństwo miało córkę Lisę Marie Presley.

Król rock'n'rolla zmarł 16 sierpnia 1977 roku w swojej posiadłości w Graceland w Memphis. Nieprzytomnego muzyka znalazła w łazience jego ówczesna dziewczyna Ginger Alden. Próby odratowania Presleya nie powiodły się, a zgon stwierdzono o godzinie 15:30. Oficjalną przyczyną śmierci legendy był zawał serca, wywołany przez śmiertelną mieszankę leków i narkotyków (w organizmie znaleziono kokainę, demerol, kodeinę i barbiturany).

Mariusz Ogiegło (www.elvispromisedland.pl): W ubiegłym roku w maju byłem wraz ze swoją dziewczyną, Klaudią, w Berlinie na koncercie "Elvis Live On Screen". To było niesamowite przeżycie i niezwykłe widowisko. Wówczas też, siedząc na widowni Mercedez Benz Arena przypomniałem sobie, że przecież ty i Elvis po raz pierwszy spotkaliście się właśnie w Niemczech. Jak wspominasz to spotkanie? Masz jakieś wyjątkowe wspomnienia z tego spotkania?

Priscilla Presley: - Och tak. Byłam wtedy bardzo zdenerwowana i nieśmiała. Nie wiedziałam co mam powiedzieć rozmawiając z tak sławną osobą. Nigdy wcześniej nikogo takiego nie spotkałam. Elvisa widziałam wcześniej tylko w telewizji. Patrzyłam na niego ukradkiem zza drzwi ponieważ moi rodzice nie chcieli żebym go oglądała z powodu opinii jakie krążyły na jego temat. Byliśmy wówczas nastolatkami (śmiech).

Samo spotkanie z nim było natomiast bardzo miłe. Zachowywał się bardzo przyjaźnie. Wypytywał mnie o to jacy muzycy są obecnie popularni i o tych których nie lubię. Później zagrał dla mnie na pianinie, ale głównie rozmawialiśmy. Przez większość czasu mówił Elvis. Ja słuchałam. Po trzech dniach zadzwonił do mnie i zapytał czy moglibyśmy się spotkać raz jeszcze. Nie było to takie proste ponieważ rodzice się niepokoili i zastanawiali dlaczego w zasadzie Elvis chce się ze mną widzieć. Ale to już inna historia (śmiech).

Piękna historia. Pozwól, wróćmy jeszcze na chwilę do koncertu. W czerwcu przyjedziesz do Polski, do Krakowa z multimedialnym widowiskiem "Elvis Live On Screen", które promuje bestsellerowe płyty "If I Can Dream" oraz "The Wonder Of You". Proszę, opowiedz o nim.

- Na ten koncert składa się kompilacja piosenek, które Elvis kochał wykonywać na scenie. Ty już go widziałeś a teraz publiczność w Polsce będzie miała okazję wysłuchać tego koncertu i przekonać się kim był Elvis Presley i jak wyglądał jego kontakt z publicznością. Przyjemność towarzysząca oglądaniu Elvisa na scenie płynęła z jego relacji ze słuchaczami. Zawsze powtarzał mi, że uwielbiał występować, nie przepadał natomiast za, jakby to nazwać... wiesz, chciał cały czas utrzymywać kontakt z publicznością. Patrzył na słuchających i gdy zauważył, że np. ktoś ziewa myślał sobie 'o rety, są znudzeni, nie wykonuję dobrze swojej pracy'. I wtedy zaczynał grać jeszcze lepiej tak by tym razem już nikt się nudził (śmiech). Gdy zauważył, że ktoś spogląda na zegarek natychmiast robił się nerwowy i zastanawiał się jak poprawić występ.

Czy tak się działo często? Nie. Pomimo to jednak Elvis cały czas zastanawiał się jak utrzymać uwagę fanów. I to działało. Nie tylko z tego powodu ale także dlatego, że każda piosenka wydawała się być skierowana do konkretnej osoby na widowni. Ludzie myśleli, że śpiewa specjalnie dla nich z powodu kontaktu wzrokowego i sposobu wykonywania danego utworu.

Wielokrotnie powtarzasz, że te koncerty filharmoniczne, te albumy - "If I Can Dream", "The Wonder Of You" nagrane z The Royal Philharmonic Orchestra były spełnieniem marzeń Elvisa. Pamiętasz kiedy i w jakich okolicznościach Elvis po raz pierwszy wspomniał ci o tym marzeniu? O tym, że chce nagrać taką właśnie płytę?

- Oczywiście. Był wtedy w Las Vegas. Występował wtedy z małą, bardzo małą orkiestrą. Jej dyrygentem był Joe Guercio, który jednocześnie pełnił też funkcję dyrektora muzycznego.

Oczywiście, Elvis miał też swój zespół, swoich wokalistów, miał inspiracje i materiał ale miał także zobowiązania/kontrakty, które go hamowały. Nie był więc w stanie nagrać płyty z pełną orkiestrą. "Pewnego dnia chciałbym nagrać płytę z pełną orkiestrą", powiedział mi jednego dnia. Bardzo chciał uzyskać na niej to pełne brzmienie, które tak bardzo kochał a którego nie czuł podczas swoich występów.

Sobowtóry Elvisa Presleya

25 lipca 2008 roku w Atlantic City przed kasynem Resorts grupa sobowtórów "Króla" wykonała utwór "All Shook Up".

fot. Donald KravitzGetty Images/Flash Press Media
fot. Donald KravitzGetty Images/Flash Press Media
fot. Donald KravitzGetty Images/Flash Press Media
fot. Donald KravitzGetty Images/Flash Press Media
fot. Donald KravitzGetty Images/Flash Press Media
fot. Donald KravitzGetty Images/Flash Press Media
fot. Donald KravitzGetty Images/Flash Press Media

Najmilsza rzecz związana z tym przedsięwzięciem spotkała mnie trzy lata temu kiedy pracowaliśmy z orkiestrą nad płytą "If I Can Dream". Joe Guercio, który był kierownikiem tej małej orkiestry, przyszedł do mnie do hotelu Peabody w Memphis i powiedział: "Priscilla, mam pomysł i chciałbym żebyś to właśnie ty go zrealizowała". "Tak?", zapytałam. "Chciałbym nagrać utwory Elvisa z pełną orkiestrą". Wówczas powiedziałam mu, że właśnie się tym zajmuję. Jego reakcja brzmiała: "O Boże, musisz teraz żartować? Przecież to spełnienie marzeń Elvisa". "Cóż, właśnie to robię", odpowiedziałam (śmiech).

Nagrywaliśmy ze wspaniałą The Royal Philharmonic Orchestra. "Gdyby cokolwiek się wydarzyło, gdybyś kiedykolwiek potrzebowała mojej pomocy, bardzo chciałbym wziąć w tym udział. Też chciałbym się przyczynić do realizacji jego marzenia", zadeklarował Joe Guercio. Tak więc, odpowiadając na twoje pytanie - Elvis bardzo często powtarzał o pragnieniu nagrania płyty z pełną orkiestrą.

Rozmawialiśmy wcześniej o koncercie “Elvis Live On Screen". Jeśli pozwolisz chciałbym teraz zapytać cię o coś zupełnie innego, o zupełnie inny show. W tym roku mija 50. rocznica nakręcenia historycznego programu "ELVIS. The NBC TV Comeback Special". Powiedz proszę, masz jakieś szczególne wspomnienia związane z tym programem?

- O mój Boże! Oczywiście! Jak mogłabym ich nie mieć. To był powrót Elvisa na scenę. To była ta chwila, w której jego kariera wystartowała na nowo. Bardzo się tym denerwował. Miał za sobą wiele lat kręcenia filmów podczas których nie występował na scenie. Nie dawał koncertów przez prawie dziesięć lat. Więc wiesz, gdy ludzie pytają mnie czy się denerwował mogę jedynie odpowiedzieć... tak, bardzo się denerwował gdy miał to zrobić po raz pierwszy po tych wszystkich latach. To była jego prawdziwa szansa. Mógł odnieść sukces lub nie. Więc tak, dzielił się z nami swoimi obawami i był bardzo zdenerwowany tego wieczoru.

W rzeczywistości był do tego stopnia zdenerwowany tej nocy kiedy wiesz, miał pojawić się na żywo przed publicznością, że chciał się w ogóle wycofać bo nie mógł sobie przypomnieć historii, piosenek. Uspokoił go dopiero Steve Binder, który był reżyserem tego programu. To piękna historia ponieważ on (Elvis, przyp. aut.) wyszedł na scenę, wziął do ręki gitarę, rozejrzał się po publiczności a muzyka niemal natychmiast do niego wróciła. Uwielbiałam te chwile z nim ponieważ żyłam z nim w ten sposób. A reszta jest już historią.

Przez cały czas rozmawiamy o Elvisie, którego dzisiaj wielu fanów utożsamia z bohaterami, których grał w swoich filmach - z miłymi, grzecznymi i romantycznymi chłopcami. A jaką osobą był  prywatnie Elvis Presley? Różnił się od swoich filmowych bohaterów?

- Był wspaniały, zabawny i autentyczny. Miał świetny charakter. Był człowiekiem, cóż mogę powiedzieć. Podobnie jak większość artystów bardzo przejmował się swoją karierą. Po pierwsze i najważniejsze jednak - był wykonawcą. Elvis dotarł na sam szczyt. Jak każdy artysta, który porusza się po niezbadanym terenie, dokładał wszelkich starań by zadowolić swoich fanów. Troszczył się o nowy materiał, nowe utwory by były takie które ludzie chcieliby usłyszeć, ale także takie, które on lubiłby później śpiewać. Był pierwszy i dla większości wykonawców starał się zachować swoją pozycję, robić to co naprawdę chciał.

Był bardzo zaniepokojony gdy do Stanów nadeszła Brytyjska Inwazja ponieważ on był artystą solowym. Myślę, że bardzo trudno jest powiedzieć, że był taki lub inny. Był człowiekiem. Miał obawy, zastanawiał czy wciąż jest w stanie cieszyć ludzi, jak każdy artysta. Po pierwsze i najważniejsze był artystą i dobrym człowiekiem.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas