Paweł Domagała: Bez żony i dzieci nie byłbym tym, kim jestem [WYWIAD]

O takich jak on mówi się "człowiek orkiestra". Paweł Domagała gra w filmach i serialach, komponuje piosenki i pisze do nich teksty, śpiewa, nagrywa płyty, występuje w kabarecie, a od niedawna jest też jurorem w programie telewizyjnym. Sporo, ale jemu to nie wystarczało. Dlatego razem ze swoją żoną postanowił napisać scenariusz serialu. Jak mu poszło? O tym można się przekonać oglądając serial „Rafi”, który miał premierę 6 października. W rozmowie z PAP Life, Paweł Domagała opowiedział, dlaczego lubi pracować z żoną, co zawdzięcza rodzinie i czy w przyszłości zamierza zająć się też reżyserią.

Paweł Domagała stworzył serial "Rafi"
Paweł Domagała stworzył serial "Rafi"AKPA

Izabela Komendołowicz-Lemańska, PAP Life: Podobno serial "Rafi" to najważniejszy ze wszystkich projektów, w których wziąłeś udział. Dlaczego?

Paweł Domagała: Na pewno jeden z najważniejszych. Porównuję go do wydania swojej pierwszej płyty. A powód jest prosty - nie tylko zagrałem w tym serialu, ale też go współtworzyłem. To jest pomysł mój i mojej żony Zuzy. Zabrał nam obojgu dużo czasu, energii i pochłonął sporo środków. Poświęciliśmy mu naprawdę dużą część naszego życia i dlatego jest dla nas taki ważny.

Kiedy wpadliście na ten pomysł?

P.D.: Dość dawno, zaczęło to w nas kiełkować chyba z pięć lat temu. Zaczęliśmy razem pisać scenariusz, później zatrudniliśmy scenarzystkę Ewę Bulandę, bo lubię pracować z profesjonalistami. Kiedy scenariusz już był gotowy, zaczęło się poszukanie producenta i tu też pojawiły się różne perturbacje. W końcu udało się nam go sprzedać Polsatowi i teraz już można go zobaczyć. Żartuję, że "Rafi" to nasze trzecie dziecko. Tylko, że w odróżnieniu od dwóch pierwszych to powstawało znacznie dłużej i musieliśmy zaangażować sporo osób. Jestem naprawdę szczęśliwy, że udało nam się namówić do współpracy mnóstwo świetnych osób: Danutę Stenkę, Piotra Głowackiego, Olafa Lubaszenkę, Piotra Roguckiego, Tomasza Schuchardta i wielu, wielu innych.

Skoro wymyśliliście ten serial i napisaliście scenariusz, to muszę zapytać, ile w tej historii jest opowieści o was, o waszym małżeństwie?

P.D.: Przede wszystkim jest to serial komediowy, choć też trochę metafizyczny. Nas - jako Pawła i Zuzy - tam nie ma. Jesteśmy aktorami i jak mówili nasi mistrzowie, trzeba grać jak najdalej od siebie. Ale jest tam dużo naszego poczucia humoru, jest moja i Zuzy wrażliwość, jest to, co nas bawi i wzrusza, tematy, które są dla nas ważne.

Paweł Domagała na Earth Festival 2023: Dużą robotę mogą zrobić nasze przyzwyczajeniaINTERIA.PL

W serialu zagraliście też główne role. Wspólna praca nie kolidowała z życiem prywatnym?

P.D.: Nie mamy z tym problemu. Kiedy byliśmy na studiach, od początku spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu. Profesorowie uparcie nas ze sobą parowali przy odgrywaniu różnych scen. Potem byliśmy razem w Teatrze Dramatycznym, teraz w Teatrze Kwadrat. Współtworzyliśmy też Kabaret na Koniec Świata, gdzie często wspólnie improwizowaliśmy. Wspólna praca jest więc dla nas bardzo naturalna. Tym, co jest spoiwem naszego związku, jest podobne poczucie humoru - potrafimy się nawzajem rozśmieszyć, nie jesteśmy obrażalscy. Świetnie się znamy, czasami wystarczy gest, spojrzenie i już wiemy, o co chodzi. Ale to, że prywatnie jesteśmy parą, w pracy nie ma znaczenia, na planie traktuję Zuzę jak koleżankę. Oboje lubimy pisać, zarówno Zuza, jak i ja mieliśmy już doświadczenia z pisaniem scenariuszy. Zuza przymierza się do wyreżyserowania swojego pierwszego filmu.

Aktorstwo wam nie wystarcza?

P.D.: Chyba nie do końca. Fajnie jest zrobić coś swojego, dać coś od siebie. To jest zupełnie coś innego niż bycie trybikiem w wielkiej machinie. Tworzenie całego świata, jakim jest film, jest fascynujące i pociągające.

Ty jeszcze na dodatek zajmujesz się muzyką. Nagrałeś cztery płyty, grasz koncerty.

P.D.: Mam takie podejście, żeby robić dużo, jak najbardziej różnych rzeczy. Wychodzę z założenia, że życie jest krótkie i warto je fajnie przeżyć. Nie ma w tym żadnej kalkulacji. Po prostu jak mam ochotę coś zrobić, jak pojawia się pomysł, który mnie kręci, to staram się go zrealizować. Mam taką cechę, którą sobie bardzo cenię i pielęgnuję w sobie, że lubię sprawy doprowadzać do końca. Wiadomo, to wszystko wymaga dyscypliny i pracy, bo nic nie jest podane na tacy, chociaż bardzo byśmy tak chcieli.

Wszystko to jednak sprawia, że dużo pracujesz. Jak to łączysz z życiem rodzinnym, byciem ojcem dwóch małych córek?

P.D.: Po prostu jest to kwestia planowania i logistyki. Musimy z Zuzą znać swoje kalendarze, żeby się wymieniać w opiece nad dziećmi. Teraz Zuza zaczyna próby, będzie miała premierę spektaklu w listopadzie, wobec tego ja w październiku nigdzie nie wyjeżdżam, tak sobie wszystko zorganizowałem. Myślę, że to jest do ogarnięcia. Tak naprawdę dużo trudniej ma ktoś, kto pracuje w korporacji i nie może się zwalniać czy ustawiać pracy pod siebie, tylko musi być w biurze od 9 do 17. Mam dość jasno ustawione priorytety. Serial może być hitem i mam nadzieję, że będzie, płyty mogą być lepsze lub gorsze, a rodzina jest zawsze. Ja bez Zuzy i dzieci nie byłbym tym, kim jestem. Nasza codzienność jest taka, jak u wszystkim - dzieci trzeba porozwozić, rachunki opłacić itd. Ale to właśnie rodzina daje mi siłę. Jest dla mnie najważniejsza. Nie wiem, czy za jakiś czas, ktoś będzie pamiętał moje piosenki czy role, a dzieci będą.

W swoich tekstach często piszesz o miłości, o mężczyznach, o tym, czego się od niego dziś oczekuje. O tym też trochę jest serial "Rafi". Jaki według ciebie powinien być współczesny facet?

P.D.: To nie jest tak, że specjalnie się nad tym tematem zagłębiam, po prostu piszę o tym, co u mnie słychać, co mnie dotyka, co w danym momencie jest dla mnie ważne. A że ciągle jestem dość młodym facetem, to pewnie ten temat się u mnie podświadomie przewija. Myślę, że facet przede wszystkim musi być odpowiedzialny za swoje czyny, odważny i odpowiedzialny. Nie może uciekać, chować się, tylko brać na klatę wszystkie swoje błędy i w miarę możliwości je naprawiać. I tyle. Nie powinien też obwiniać innych, świata za swoje niepowodzenia. To jest bardzo niebezpieczne, bo wtedy gdzieś podświadomie będzie rodzić się chęć zemsty, która może doprowadzać do tragedii.

Grasz, śpiewasz, komponujesz, teraz napisałeś scenariusz. Co jeszcze byś chciał zrobić?

P.D.: Mam nadzieję, że pod koniec przyszłego roku będę debiutował swoim filmem. Reżyseria to kolejne moje marzenie, które chcę spełnić. Mamy też duże plany muzyczne, za chwilę będziemy wrzucali nowe single, razem z innymi artystami ruszamy z projektem "Jedna piosenka w 24 godziny". Będziemy zamykać się w studiu, gdzie będą rozstawione kamerki i będziemy pokazywać cały proces stworzenia piosenki. Myślę, że będzie ciekawe.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas