"Metal musi mieć specyficzny brud"

Od końca lat 90., wbrew swej nazwie, bez oszustwa czy podstępu, za to z konsekwencją godną pożądanego potępienia, deathmetalowcy z polskiej formacji Deception budują swą pozycję w rodzimym podziemiu. Kolejnym tego potwierdzeniem stał się wydany w kwietniu, trzeci album "Inferno", o którym w rozmowie z Bartoszem Donarskim opowiedział wokalista M.

Deception
Deception 

"Piekło to przywilej specjalny, zastrzeżony dla tych, którzy go bardzo żądali", jak piał Albert Camus. Fani piekielnego death metalu powinni się z tym zgodzić.

Od wydania albumu "Nails Sticking Offensive" minęły dobre cztery lata. Choć etos podziemnej muzyki ma się nijak do zasad rynkowego zniewolenia, trzeba przyznać, że czas oczekiwania na jego następcę trochę trwał. Czy można zatem powiedzieć, że "Inferno" jest również płytą, której samo powstawanie był tym razem znacznie dłuższe? Pytam, bo materiał wydaje się bardzo solidnie skonstruowany.

- Proces komponowania muzyki na płytę nie miał wpływu na tak długi okres ciszy pomiędzy ostatnimi nagraniami zespołu. Materiał powstał szybko, sprawnie i nie tu tkwi przyczyna. Zmiany w szeregach kapeli, rozmowy na linii zespół - potencjalni wydawcy oraz czas od nagrania płyty do jej ukazania się, to główny powód "chwilowego" milczenia.

Miejsca nagrania "Inferno", przyznam szczerze - nie znam. Czy tu coś się zmieniło?

- Tu nie zmieniło się nic. Miejsce gdzie nagrywaliśmy "Inferno" zwie się Chinook Studio. To już trzeci materiał, jaki został nagrany w tym miejscu przez Deception... i ostatni. Tyle w tym temacie.

Naczelna idea przyświecająca twórczości Deception nie uległa zmianie; to nadal plugawy death metal w oldskulowym wydaniu o wysokiej sile rażenia. W tej materii zawsze można było na was polegać i to się nie zmieniło. Jak znajdujecie ten album na tle wcześniejszych płyt w sensie brzmienia? Jak dla mnie produkcja "Inferno" jest bardziej przejrzysta.

- Produkcja płyty rzeczywiście jest bardziej przejrzysta, ale oczywiście bez przesady. Metal musi posiadać ten specyficzny brud, brzmienie nie może być zbytnio dopieszczone, przynajmniej muzyka Deception potrzebuje właśnie takiej oprawy dźwiękowej. Ta płyta musiała po prostu tak brzmieć, taki był zamysł już na samym początku jej powstawania. Wcześniejsze nagrania brzmiały inaczej, bo muzyka miała, powiedzmy, trochę inny charakter.

Mimo iż większość utworów chodzi tu na wysokich obrotach, album nie jest bynajmniej jednowymiarowy. Uniknęliście efektu jednolitej bryły, która bywa często największą bolączką ekstremalnych zespołów z undergroundowej półki. Nie wydaje się wam, że pod tym względem jest to najbardziej dopracowany materiał Deception?

- Tak, jest dopracowany, ale jednocześnie jest też zróżnicowany muzycznie. Uwierz mi, nie spinaliśmy się i nie kombinowaliśmy zbytnio. Wyszło totalnie spontanicznie. Death metal mamy chyba we krwi.

Pozostając w temacie różnorodności, z jednej strony gracie wściekle niczym Impiety, Revenge, Arkhon Infaustus i zespoły z Ameryki Południowej, z drugiej czerpiecie z klasyki amerykańskiego death metalu - słychać nawiązania choćby do starego Morbid Angel, Incantation na cracku etc., z trzeciej macie też coś z europejskiego oldskulu, pokroju Morbid, Grotesque... Pewnie nie analizujecie tego w ten sposób, ale czy właśnie w tym nie tkwi wyjątkowość (rozumiana w granicach rozsądku) Deception?

- Dzięki za ciekawe porównanie. Nie wiem w czym mam upatrywać naszą "wyjątkowość", jak to nazwałeś. Mamy cholernie zróżnicowane gusta muzyczne. Myślę, że tu trzeba szukać sedna tej różnorodności, o której wspomniałeś. Nie zamykamy się w sztywnych ramach, słuchamy tego na co mamy ochotę, i pewnie to wpływa na ostateczny kształt naszej muzyki.

Z tej bezwzględnej formuły wyłania się także swoista "przebojowość", co dobrze oddają zmuszające wręcz do wspólnego darcia papy "Manifest" czy "Fire, Blood And Death". W tej sferze to również mocne wzmocnienie koncertowego arsenału. Czy nie było to jedno z założeń podczas prac nad "Inferno"?

- Nie, nic z tych rzeczy. Tak jak wspomniałem wcześniej, totalny spontan i zero kalkulowania. Death metal ku*** mać!

W całym zestawie świetnie wypada też, mój faworyt, tytułowy "Inferno", którego długość pozwoliła wam na większe żonglowanie klimatem. Myślę tu przede wszystkim o tych posępnych, acz jakże uroczych, zwolnieniach, które mi osobiście kojarzą się z Bolt Thrower. Coś pięknego. Jak oceniacie ten numer na tle reszty?

- Ale pytanie, nie wiem co mam ci odpowiedzieć... Faktem jest, że wspomniany przez ciebie "Inferno" trochę różni się od reszty materiału. Już jego długość daje do myślenia. Ja oceniam naszą płytę jako całość, nie rozbijam jej na poszczególne kawałki. Jedno jest pewne, "Inferno" jest monumentalnym utworem, wprowadza dźwiękowe zamieszanie i zwraca uwagę słuchacza.

Czy zmiany, do jakich doszło w składzie Deception, miały wpływ na kształt muzyki? Wyjaśnicie ich przyczyny?

- Tak, oczywiście, że miały. Ich główną przyczyną było odejście z zespołu gitarzysty Aggaretha. Następstwem owego, było przejęcie gitary przez Deathera, choć chwilę przed tym wspomagał nas jeszcze koncertowo Rzułty. Następnie pojawiłem się ja, później doszedł Żuber i w takim składzie działamy aktualnie. Nowe osoby w zespole, więc i inne podejście do muzyki, to naturalne. Dźwiękowe oblicze Deception zostało z pewnością odświeżone.

Album ukazał się w bliżej mi nie znanej Deathrune Records. Jeśli chodzi o duże płyty, to zdaje się, że na każdej z nich figuruje logo innego wydawcy. Skąd aktualny wybór?

- Matei z Deathrune Records zaproponował warunki, które najbardziej nam odpowiadały. Płyta na nośniku CD już się ukazała, na dniach powinny być dostępne koszulki, a niebawem "Inferno" ukaże się na czarnym krążku. I właśnie to zadecydowało o naszym wyborze.

Skąd pochodzą ryciny szaty graficznej?

- Znaleźliśmy je w internecie. Musieliśmy tylko troszeczkę poszperać i wybrać to, co najbardziej pachniało diabelstwem.

Szykujecie jakąś powakacyjną ofensywę?

- Ofensywy żadnej nie szykujemy. Kilka dobrze zorganizowanych koncertów w kraju wystarczy, oczywiście jeśli organizatorzy przedstawią konkretne warunki. Na siłę nigdzie się nie pchamy. Spróbujemy zdziałać również coś za granicami naszego kraju. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Bez ciśnienia, wszystko na luzie.

Dzięki za rozmowę.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas