Livka o płycie "z papieru": "Każda emocja musi mieć swoje ujście" [WYWIAD]

Livka to młoda artystka, która aspiruje do pozostania w branży muzycznej na stałe. Emocje, myśli i uczucia przelewa na papier, co nie jest gołosłownym stwierdzeniem - jej debiutancki album "z papieru" jest już dostępny na rynku. Niedługo, bo 6 grudnia 2024 roku, ukaże się fizyczna wersja pierwszego krążka Livki i właśnie z tej okazji porozmawialiśmy, zbiliśmy pionę i wyjaśniliśmy, dlaczego smutne utwory dają przewrotnie uczucie ulgi.

Livka w sesji promującej album "z papieru"
Livka w sesji promującej album "z papieru"Miko Marczukmateriały promocyjne

Kim jest Livka? "Jednym ze złudzeń, w które chcesz uwierzyć" - śpiewa w "Kalce", czyli piosence z jej debiutanckiego krążka, zatytułowanego "z papieru". Młoda artystka ma na koncie również kilka muzycznych współprac. Tymi najświeższymi są "nie płacz dziewczyno" z Wiktorią Zwolińską oraz "Zoë Kravitz" (Kubi Producent, Fukaj, Chivas, Lucassi).

Bartłomiej Warowny, Interia Muzyka: Żyłaś sobie swoim życiem, a tu nagle wiadomość od Igora Herbuta. Zmiotło cię z planszy?

Livka: Na TikToka wstawiłam cover "Jutra" grupy LemON, więc myślę, że to dlatego Igor się do mnie odezwał. Zapytał, czy planuję na poważnie zająć się muzą, a ja potwierdziłam. Wymieniliśmy się uprzejmościami i tyle. Zastanawiałam się, czemu się mną zainteresował i przypomniałam sobie, że przecież ma management. Po wstawieniu coveru "Ptaków" wstawił mnie na swoje story, oznaczył, co było mega miłe. Pomyślałam, że to ten moment, więc odezwałam się i powiedziałam, że jestem zainteresowana dołączeniem do Las Management. Oczywiście ta wiadomość była cringe'owa, ale to nie ważne. Zadziałało!

Co ci odpisał Igor?

Coś w stylu, "Spotkajmy się i porozmawiajmy o twoich marzeniach". Zamurowało mnie. To piękne, żeby tak komuś powiedzieć. Igor jest niesamowicie pomocny, ciepły, wrażliwy. Jest bardzo dobrym człowiekiem, to przede wszystkim. Od razu mu zaufałam i ta ufność łączy nas po dziś dzień.

Finalnie zgodziłaś się na współpracę. Zrobiłabyś to ponownie?

Pewnie! Zrobiłabym to za każdym razem. Dzięki temu powstało "z papieru". Album powstawał bardzo długo, a koncept stworzył się sam. Nagle uświadomiłam sobie, że mam takie piosenki jak "origami", "poskładaj mnie", "Papierowe serca", co dało mi do myślenia. Zauważyłam, że motyw papieru przewijał się przez cały proces tworzenia krążka, dlatego pod jego koniec powstała jeszcze "Kalka". Przesiąkłam papierem i nie mogłam od niego uciec. To mnie zainspirowało i sprawiło, że wiedziałam, jak wygląda dom mojej płyty. A raczej z czego jest zbudowany. Papier jest bardzo plastyczny, uniwersalny, a jednocześnie może być unikatowy. Może być składnikiem budującym, ale i destrukcyjnym, gdy zdarzy się, że przetnie nam skórę. Papier ma wiele twarzy, tak samo jak album.

Koncept jest i ruszyła promocyjna machina...

Tak, szybko umówiliśmy spotkanie w wytwórni Sony. Bartek Jasik, którego na marginesie uwielbiam, był przy tym projekcie i stale nad nim czuwał. Zaproponował jednak nazwę płyty, która totalnie mi się nie spodobała, więc bardzo szybko wybuchłam i krzyknęłam: "z papieru!". Nie powiem ci, co to była za nazwa, którą zaproponował Bartek, bo chyba ją na stałe wymazałam z pamięci. Wyparłam. To było coś związanego ze strachami, ale nie chciałam opierać konceptu na lęku i strachu. Jest tego sporo na krążku, jednak to epizody.

Zapakowałaś strachy w piękny papier, więc nie są takie straszne!

O to bardzo ładne, co powiedziałeś! Zgadzam się z tym. Cieszę się, że poszliśmy dalej z papierowym konceptem.

A to papier bardziej prezentowy, szykowny czy toaletowy? Promocja sugeruje tę ostatnią opcję...

Obojętnie, czego bym nie zrobiła, zawsze na końcu procesu mówię: "ale g.wno". Zawsze tak było. Bardzo rzadko jestem z siebie zadowolona, ale uczę się tego. Przykładowo, w trakcie koncertu czuję się świetnie, czuję energię ludzi i jest cudownie. Gdy schodzę ze sceny i przeglądam instagramowe relacje, myślę sobie: "ale gruz"... Wiem, że nie jestem w tym jedyna, bo wokaliści często są dla siebie surowi. To jest motywujące, bo zawsze mam do czego dążyć, a z drugiej strony strasznie zgubne, liche. Jestem gdzieś pomiędzy.

Który swój utwór kochasz najbardziej? Czy jest to zmienny proces?

Na początku się upierałam, że nie mam żadnego faworyta, bo to tak, jakby wybierać spośród swoich dzieci. Słyszysz to na pewno w każdym wywiadzie, który przeprowadzasz. Ale taka jest prawda! Mam sentyment do jednego numeru. Na ten moment szczególnie uwielbiam "siódemkę". Ten utwór zajmuje miejsce w moim sercu i to już się chyba nie zmieni. Piosenka jest efektem współpracy z Wiktorią Zwolińską. Wika śpiewa też chórki w "poskładaj mnie", jednak to właśnie w "siódemce" prowadzimy pełnoprawny dialog, z czego bardzo się cieszę. Utwór podbija ponury album całej płyty i jestem z tego niezwykle dumna. Kocham wykonywać ten kawałek na żywo.

No i mamy tytuł wywiadu: "To najbardziej ponura płyta". Świetnie, dzięki! Ale naprawdę trochę ponuro jest, a gdy włączam "origami", to jestem w innym świecie...

Czujesz się czasem jak takie "origami"?

A kto się nie czuł? Polećmy klasykiem: "A kto nie miał?"...

Istnieją ludzie, którzy są zwięźli w okazywaniu uczuć. Są ugruntowani, osadzeni, nie dają po sobie poznać, czy w ogóle coś czują. To ciekawe. Wydaje mi się, że żyjemy w specyficznych czasach - codziennie jesteśmy bombardowani informacjami, nowinkami, więc upust emocji może wydawać się bezsensowny. No bo co, mielibyśmy codziennie płakać?

A może właśnie tak!

Fajnie, że możemy poznawać ludzi, którzy mają inny bagaż doświadczeń. Wtedy możemy poczuć, że nie jesteśmy sami, a nasze problemy żyją po swojemu także w głowach innych osób. To pocieszająca wizja, a jednocześnie smutna. Czujesz czasem, że masz tyle wersji siebie, że tak naprawdę nie wiesz, którą z nich jesteś?

W "origami" śpiewasz: "Zrób ze mnie to, co chcesz. I tak we mnie nie ma mnie", pod czym się podpisuję. Bardzo ważna linijka.

Przepraszam! W takim razie nie słuchaj tego numeru, jeżeli cię dołuje.

A ja lubię się czasem zdołować. Masz tak, że czujesz się źle, a dodatkowo dobijasz się ponurymi dźwiękami?

Smutne piosenki dają mi przewrotnie uczucie ulgi. Słyszałam, że to częste zjawisko, a nawet ma poparcie w psychologicznych badaniach. Jeśli coś pomaga, to nie ma znaczenia, jaką ma barwę. Każda emocja musi zostać przeżyta i musi mieć swoje ujście. Słuchanie smutnej muzy to nie zawsze "dobijanie się", a często pozwolenie sobie na przeżycie gorszych stanów, uwolnienie się od myśli i nieciekawych sytuacji.

Wersja fizyczna albumu nadchodzi wielkimi krokami. Kiedy podpiszesz mi "z papieru"?

Tak, premiera fizycznej wersji albumu jest zaplanowana na 6 grudnia 2024 roku. To strasznie dziwne, ale i ekscytujące uczucie. Bardzo się cieszę, że wezmę do ręki własną płytę. Szykuj marker! Nie mogę się doczekać! Ryzyk i fizyk...

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas