"Jestem bardzo szczęśliwą dziewczyną"

Patrząc obiektywnie, trudno wymienić na obecnej scenie rockowej czy metalowej kobietę, która cieszy się tak ogromną popularnością jak Tarja Turunen. Była wokalistka Nightwish, zwana także często "głosem Finlandii" przez ostatnie dwa lata była na celowniku mediów głównie z powodu jej - głośnego i nietypowego - rozstania z zespołem, który jakby nie było jest w tej chwili jednym z najlepiej sprzedających się produktów muzycznych ostatnich lat.

Tarja Turunen
Tarja Turunen 

Po tym jak minęły dwa lata od momentu kiedy muzycy Nightwish (zaraz po ogromnym koncercie) wyrzucili z zespołu swoją frontmankę poprzez otwarty list, który trafił jednocześnie do mediów i fanów, można śmiało wysunąć stwierdzenia, iż był to przemyślany krok marketingowy, który podwoił chyba obroty finansowe zespołu.

Każde doniesienie z obozu Nightwish śledzone było przez fanów, a spekulacjom kto zastąpi - tak przecież charakterystyczną i charyzmatyczną - wokalistkę, nie było końca. Wielu wróżyło Tarji koniec kariery, ta jednak skupiła się na solowym albumie, który ukazał się po stosunkowo krótkim okresie przygotowań. I jak wielu natychmiast stwierdziło: Tarji powodzi się lepiej bez Nightwish, jak i Nightwish lepiej bez Tarji. A co na to sama zainteresowana? Sprawdźcie co powiedziała Bartowi Gabrielowi z magazynu "Hard Rocker".

Tarja, zacznijmy od tytułu twojej nowej płyty, oraz dedykacji którą umieściłaś wewnątrz płyty. Czym jest dla ciebie tytułowa zimowa burza?

Zimowa burza, a więc tak, to ma dla mnie bardzo osobiste i symboliczne znaczenie. Kiedy zaczęliśmy pracować nad albumem, było wokół wiele osób które mnie inspirowały, to osoby z którymi pracowałam.

Wiesz, mogłam zrobić płytę dla siebie, ale wtedy nie byłaby chyba za dobra dla słuchaczy. W niektórych przypadkach nie pisałam utworów sama, na przykład tekst do "I Walk Alone" pisało dla mnie dwóch przyjaciół ze Szwecji. Więc powiedziałabym, że ci wszyscy ludzie wokół bez których bym tego nie zrobiła, bez których by mnie nie było, to moja zimowa burza, ludzie którzy mnie inspirują i pozwolili mi się przebudzić.

Dlaczego na odwrocie płyty widnieje slogan "Królowa Lodu"? Czy to w jakiś sposób nawiązuje do tekstów?

Wiesz, to chodzi o image wykreowany przy płycie. Pewnie widziałeś mój teledysk do "I Walk Alone", wcielam się w cztery różne postacie, jest tam też ten martwy chłopiec. Więc i w tekstach i w książeczce płyty pojawiają się te cztery charaktery. Ale to określenie to absolutnie nie o mnie (śmiech).

Nie pisałaś wszystkich tekstów na krążek sama, ale muszę i tak powiedzieć, że jest on pełen świetnego nastroju i słychać włożone w płytę uczucie. W jakim stopniu byłaś odpowiedzialna za teksty i muzykę na płycie?

Tak, nie pisałam wszystkich sama, ale osiem z nich jest moje. Na przykład jest jeden utwór po fińsku, który jest całkowicie mój. Wiesz, ten album to mój debiut jeśli chodzi o pisanie utworów. Przedtem nigdy nie pozwolono mi samej pisać utworów, a teraz to dla mnie wielkie wyzwanie.

Miałam to szczęście, że wiele osób mi pomagało, i byli to naprawdę wspaniali i utalentowani ludzie. Ale wiesz, przykładowo teraz już mam trochę pomysłów na kolejną płytę, mogę się rozwijać, to wspaniałe. W niektórych utworach pracowaliśmy wspólnie, gdzieś zmieniałam niektóre fragmenty - ale to co słyszysz na płycie, brzmienie i całokształt, to jednak moje dzieło, nad którym pracowałam.


Utwór "I Walk Alone" był inspirowany dziełami Mozarta, nie miałaś ochoty na wykorzystanie jakichś elementów muzyki klasycznej na płycie, w powiedzmy większej ilości?

Wiesz, myślałam o tym, ale ostatnio tak wielu artystów popowych to robi, mieszają muzykę pop z klasyką, a ja nie jestem artystką tego typu. Nie czułabym się dobrze, mieszając tak style w jakiś nachalny sposób.

Kocham muzykę klasyczną, z niej się przecież wywodzę, daję cały czas koncerty z muzyką klasyczną. Ale to jednak nie jest do końca to co reprezentuję jako artystka. Kocham metal, lubię masywne brzmienie gitar, uwielbiam wyjść na scenę i machać włosami. W jakiś sposób można to połączyć, ale też nie można przesadzić.

Właściwie dlaczego zdecydowałaś się na promowanie albumu singlem i video do "I Walk Alone"? Wiesz, moim zdaniem są mocniejsze numery na twojej płycie...

Ohh, to było tak, że ludzie z niemieckiego Universal Music stwierdzili, że to dobry utwór i się do tego nadaje, a że go bardzo lubię to po prostu się zgodziłam. Poza tym to dobry tytuł, ale wbrew pozorom nie chodzi tutaj o moją przeszłość (śmiech).

To nie jest tak, że chcę powiedzieć "dobra, byłam wokalistką Nightwish, teraz już nie jestem, i teraz idę sama" (śmiech). Ale jak się wsłuchasz w płytę będziesz wiedział o co chodzi, nie jestem sama, jestem z moją zimową burzą.

Na płycie "My Winter Storm" swoje piętno odcisnęli najlepsi z najlepszych muzyków sesyjnych na świecie. Ciężko się pracuje z tak uznanymi nazwiskami?

Wiesz, pytało mnie już o to kilka osób... Ale trzeba zacząć od tego, że mogłam się od nich wiele nauczyć, widzieli też we mnie artystkę i traktowali mnie na równi, wiele mi podpowiedzieli i pomogli. Poza tym to nie tylko sama płyta, niektórzy z nich pojechali ze mną w trasę. To było naprawdę niesamowite tournee. Po prostu mogę powiedzieć, że jesteśmy zespołem. To nie tak, że to są muzycy sesyjni i mają zrobić to za co mają płacone i nie muszą się nawet wzajemnie lubić. Tutaj byliśmy razem, i dobrze się bawiliśmy.

Twoja płyta brzmi dla mnie niczym mikstura muzyki filmowej, ciężkiego rocka i muzyki klasycznej - słychać w niej ogrom włożonej pracy. Nie masz tak chwilami, że stwierdzasz "to i to mogłam zrobić lepiej"...?

Wiesz, zawsze można coś zmienić, i zawsze można powiedzieć, że to i to mogłoby być inne. Ale ta płyta to nasz nastrój, klimat danego momentu. Oczywiście, że słyszę tu i tam jakieś potknięcia, ale przede wszystkim chodziło nam o przekazanie emocji. Nie da się być chyba perfekcyjnym przy robieniu muzyki, zawsze po skończeniu czegoś możesz stwierdzić, że mogłoby być lepiej. Ale to chyba nie ma sensu.

Wiesz, nie siedzieliśmy w studio jakoś specjalnie długo, wszystko odbyło się w przeciągu trzech miesięcy. Ale wydaje mi się, że muzyka sama teraz przemawia, sama się broni.


A dlaczego zdecydowałaś się na przeróbkę klasyka Alice Coopera "Poison"? Ma ten utwór jakieś specjalne znaczenie dla ciebie?

O tak, to stary klasyk, wspaniały utwór który przypomina mi lata kiedy byłam nastolatką. Od początku chciałam zrobić koniecznie jakiś cover na płytę, ale kiedy doszło co do czego nie wiedziałam co wybrać. Jest napisane tyle wspaniałej muzyki, tyle świetnych utworów. Ale zdecydowałam, że dobra, tym razem robię Alice Coopera. To nie było takie proste, musieliśmy go bardzo zmienić, żeby pasował klimatem do płyty, żeby brzmiał jak część albumu. Ale kocham ten utwór.

Wiesz co, byłaś właściwie pierwszą wokalistką śpiewającą w klasyczny, operowy wręcz sposób, która dołączyła do metalowej kapeli. Jak wspominasz pierwsze kroki pomiędzy fanami rocka i metalu?

Wierz mi, że na początku było bardzo ciężko. Kiedy dołączyłam do Nightwish, wszystko działo się bardzo szybko, szybko dostaliśmy kontrakt na trzy płyty. Na początku równocześnie kontynuowałam moje studia muzyczne, więc kiedy byłam już w zespole, nie byłam jeszcze całkowicie wykształconą śpiewaczką z doskonałą, wyuczoną techniką i w ogóle. Musiałam brać dodatkowe lekcje śpiewu, byłam rzucona na głęboką wodę. Moi nauczyciele wspierali mnie w tym - teraz mnie to dziwi, że nikt z nich nigdy nie pytał, dlaczego kształcę się w ten sposób, a jestem wokalistką rockowej kapeli. Chyba wszyscy dostrzegli, że traktuję to naprawdę poważnie, i że to jest coś co chcę robić w życiu.

Wiesz, słyszałem opinię, że zanim dołączyłaś do Nightwish, nie miałaś kompletnie nic wspólnego z muzyką metalową, to prawda?

Nie tak do końca, może nie byłam jakąś fanką, byłam bardzo zaangażowana w moje studia, w muzykę klasyczną. Studiowałam muzykę klasyczną, ale to nie tak, że słuchałam tylko jej i niczego innego. Słuchałam dużo muzyki hard rockowej. Wiesz, to było dla mnie ogromne wyzwanie, nie było przede mną nikogo kto to zrobił, kto by mnie teraz poprowadził, na kim bym się mogła wzorować. Nikt nie udzielał mi rad, wszystko musiałam zrobić sama.

A myślałaś kiedyś o tym, żeby zrobić płytę pełną operowych klasyków w metalowych czy rockowych wersjach?

(śmiech) Nie, ale wiesz, zawsze chciałam wziąć udział w prawdziwej rockowej operze, z podziałem na role, na głosy. Albo zrobienie czegoś takiego, że śpiewacy operowi śpiewają rocka, to byłoby coś wspaniałego. Ale wiesz, takie przedsięwzięcie to naprawdę ogromne wyzwanie, dopilnować żeby takie coś naprawdę brzmiało dobrze.

Takie pytanie musiało prędzej czy później paść. Jak co bardziej rozgarnięci zorientowali się na początku, sytuacja z otwartym listem i wyrzuceniem ciebie z Nightwish, nie była do końca taka jak przedstawili ją koledzy z twojego byłego zespołu... Minęło już trochę czasu, powiedz proszę, nie czujesz się teraz lepiej, wolna od Nightwish?

Minęło już trochę czasu, bardzo wiele się nauczyłam przez ten czas, dużo myślałam i zmieniłam się i jako człowiek i jako artysta. Mogę powiedzieć, że definitywnie jestem szczęśliwa. Ale z drugiej strony wiesz, to był bardzo długi okres czasu pracowaliśmy razem 9 lat, to ogrom czasu. Przechodziliśmy razem przez wiele, były lepsze chwile, gorsze chwile. Niczego nie żałuję na ten moment. Z głębi serca naprawdę życzę im wszystkiego, wszystkiego dobrego.


Jestem pewien, że zaraz po tym jako rozstałaś się z Nightwish, dostałaś sporo ofert. Dlaczego zdecydowałaś się na podpisanie kontraktu z Universal Music?

To była dla mnie prosta decyzja, bo znałam już tych ludzi wcześniej. Znamy się z ludźmi z niemieckiego biura Universal bardzo długo, a łatwiej się pracuje z kimś kogo znasz. Ale tak, to prawda, wiele, wiele firm się do mnie zgłaszało i oferowało współpracę. Ale w Universal mnie znali, wiedzieli o co mi chodzi, więc to był jakby bardzo personalny kontrakt.

Założę się, że dostałaś także dużo ofert od zespołów...

(Śmiech) Tak, i nadal dostaję! Wiesz, to jest bardzo fajne, i staram się być dla wszystkich bardzo miła. Ale teraz lecę na własnych skrzydłach i zobaczę gdzie mnie zaniosą. To zupełnie coś innego, być artystką solową a współpracować z zespołem. Czasem jest bardzo ciężko, ale jakoś sobie na razie radzę.

Więcej w magazynie "Hard Rocker".