Reklama

"Nasz styl grania pozostał bez zmian"

W połowie 2004 roku, po długich oczekiwaniach ze strony zespołu i fanów na rynku pojawił się w końcu piąty album holenderskiego Occult. Płyta "Elegy For The Weak" powinna przede wszystkim przypaść do gustu zagorzałym zwolennikom thrash metalu. Szaleńczo szybkie riffy, perkusyjne kanonady, naturalna siła i ciężar ich muzyki zainteresować mogą też miłośników surowego black i death metalu. Po uporaniu się z problemami natury biznesowej, Occult jest dziś silny, jak nigdy dotąd. Najwidoczniej kontrakt podpisany z wytwórnią Karmageddon Media, pomógł grupie nabrać wiatru w żagle, co już w tej chwili owocuje mocno zaawansowanymi przygotowaniami do kolejnej produkcji holenderskich thrashmetalowców. Na pytania Bartosza Donarskiego odpowiadał wokalista Occult Maurice Swinkels.

Album "Elegy For The Weak" przedstawia Occult, jako zespół pewny siebie, pełen determinacji i poświęcenia. Trochę przyszło nam jednak na tę płytę poczekać. Wydaje się nawet, że wraz z tym krążkiem wkraczacie na nową drogę w waszej długoletniej działalności. Chyba można tak to nazwać?

Tak, to z pewnością nowy rozdział w naszej karierze. Wszystko układa się bardzo dobrze, a wszelkie negatywne kwestie i przeszkody mamy już za sobą. Ta odnowiona wiara w zespół i większy entuzjazm są zdecydowanie obecne na "Elegy For The Weak". Jakkolwiek by jednak nie spojrzeć, nasz styl grania pozostał bez zmian.

Reklama

Wertując waszą biografię zaskoczyła mnie spora liczna studiów nagraniowych, do których wchodziliście praktycznie za każdym razem, gdy pojawiały się nowe utwory. Wygląda na to, że nigdy nie byliście do końca zadowoleni z rezultatów sesji i dlatego działo się tak, a nie inaczej. Jak ty to tłumaczysz?

Zgadza się. Studio "Stage One" to właśnie to miejsce, w którym zamierzamy nagrać także nasz kolejny album. Nigdy wcześnie nie byliśmy aż tak zadowoleni z brzmienia naszej muzyki, jak to jest właśnie na nowej płycie. Z tego też względu w przeszłości za każdym razem zmienialiśmy studio nagraniowe. Teraz się to unormowało. W końcu znaleźliśmy to, czego tak długo szukaliśmy.

Styl Occult powoli ewoluował od black / thrashu z początku działalności, poprzez bardziej brutalny death / thrash, aż w końcu do czystej odmiany thrash metalu, z którą spotykamy się na nowym albumie. To, co obecnie gracie jest zabójczo mocne i szybkie. Zastanawiam się tylko, jak bardzo trzeba być wkurzonym, żeby przygotować materiał tak gniewny w swej wymowie, jak "Elegy For The Weak"?

Po to, aby uwolnić naszą energię i zawrzeć ją w tworzonej przez nas muzyce, wcale nie musimy być wyjątkowo wkurzeni (śmiech). Owszem, są sprawy, które nas złoszczą, nie jesteśmy przecież święci. To nie jest jednak źródłem naszych inspiracji. To głownie energia, która drzemie w tym rodzaju grania. Z pewnością każdy może ją poczuć, kiedy tylko spadnie na niego ta lawina dźwięków. Powiedziałbym też, że wciąż można odnaleźć w naszym graniu wpływy death i black metalu. Thrash pozostał naszą podstawową inspiracją, niemniej, jesteśmy nadal otwarci na inne style ekstremalnego metalu.

W moim odczuciu "Elegy For The Weak" jest oparty jest bardziej na emocjach i ogólnym uderzeniu. Tym razem postawiliście na prostotę przekazu i bezpośredniość riffów, a nie na techniczne fajerwerki. Czy właśnie taki efekt chcieliście osiągnąć?

Nasz poprzedni album "Rage To Revenge" (2001, Painkiller Records) był również mocny i dosadny, tylko produkcja była słaba. Zawiłości technicznego grania zostały usunięte z naszej muzyki wraz z chwilą wykopania z naszego zespołu Leona, drugiego gitarzysty, który grał z nami do roku 1999. Leon był bardzo zapatrzony w granie typu Dream Theater. My raczej nie. Dlatego musiał odejść.

Poza muzyką duże wrażenie zrobiły na mnie twoje wokale. Ich agresywność osiągnęła na tym albumie swój szczyt. To zdecydowanie jeden z najjaśniejszych punktów nowej płyty Occult.

Nie wiem, czy moje wokale to jeden z najjaśniejszych punktów "Elegy For The Weak". Pewien jestem natomiast tego, że na tym albumie zdecydowanie podciągnąłem się, jako wokalista. Obecnie, gdy nie ma już z nami Rachel [Heyzer, eks-Sinister, Infinited Hate - przyp. red.] i wszystkie partie śpiewam sam, mam dzięki temu więcej możliwości eksperymentowania z własnym głosem.

Grany przez was thrash jest bardziej europejski niż amerykański. Słyszę tu więcej Sodom, Kreator, Destrucion, a mniej Slayer, Testament czy Death Angel. Co ty na to?

Jesteśmy Europejczykami i może z tego względu muzyka ze Starego Kontynentu mam na nas większy wpływ. Choć z drugiej strony Slayer znaczy dla nas tak samo wiele, jak muzyka Sodom czy Kreator.

Na przestrzeni lat przez Occult przewinął się dobry tuzin muzyków, którzy pojawiali się i znikali, jak bohaterowie latynoamerykańskich seriali telewizyjnych. Utrzymujecie z nimi jakiś kontakt?

Tuzin? (Śmiech). Chyba trochę przesadziłeś. Po pozbyciu się Leona w 1999 r. nigdy nie znaleźliśmy dla niego zastępcy. Później odszedł od nas Sjors, który postanowił skupić się na własnej karierze. Na jego miejsce wskoczył Twan. Ostatnia zmiana w składzie to opuszczenie zespołu przez Rachel, której do dziś nie staramy się nikim innym zastąpić. Jak widzisz, ostatnim wzmocnieniem naszych szeregów jest Twan, który dołączył do nas w roku 2000. Erik i ja jesteśmy w Occult od samego początku. Rachel doszła do grupy dopiero w 1994 r. Z nią i Sjorsem nadal pozostajemy w kontakcie.

Jak wygląda wasz obecny kontrakt z Karmageddon Media? Właściwie to dlaczego zmieniliście wytwórnię?

Na wydanie "Elegy For The Weak" czekaliśmy długie miesiące i nic konkretnego się nie wydarzyło. W końcu miarka się przebrała, straciliśmy naszą cierpliwość i zdecydowaliśmy się zmienić wytwórnię, aby ten album mógł ujrzeć światło dzienne. Jak do tej pory jesteśmy bardzo zadowoleni z tego, z jakim rozmachem promuje nas Karmageddon Media. Wreszcie szerzej zaistnieliśmy w mediach. Od lat nie otrzymywaliśmy takiego wsparcia.

Nie tak dawno wydaliście również DVD zatytułowane "To Be Thrashed By Occult", którego niestety nie można nabyć w sklepach. Skąd pomysł na rozpowszechnianie tej płyty w taki właśnie sposób? Na własną rękę.

Sam wyprodukowałem to DVD poprzez moją własną firmę [LowLifeMedia]. Przedmiotem mojej działalności jest wyłącznie produkcja nagrań wideo, a nie dystrybucja czy sprzedaż detaliczna. Dlatego ten materiał dostępny jest jedynie przez moją firmę i Occult.

Co dokładnie zawiera ten materiał?

Możemy tu znaleźć film chronologicznie dokumentujący naszą karierę, od samego początku do chwili obecnej. Jest również narrator, który prowadzi widzów przez tę cała historię. Chcieliśmy przedstawić ludziom nasz zespół i dać im posmakować tego, czym jest bycie w metalowej grupie. Fani mogą tu zobaczyć kilka naszych wczesnych koncertów, wcześniej nie publikowane wywiady, zakulisowe szaleństwa, nasz występ na Dynamo Open Air w 1997 roku oraz trochę nagrań z albumów. To zobrazowanie naszych wzlotów i upadków, a także tego, jak przez te wszystkie lata dojrzewaliśmy. Dodatkowo dorzuciliśmy również dwa wideoklipy.

Ponoć pracujecie już nad kolejnym albumem.

Nowe utwory powoli nabierają kształtów. Jeszcze nie zarejestrowałem swoich wokali, ale raczej oczywistym jest to, że kierunek obrany przez nas na tym materiale będzie kontynuacją tego, co znalazło się na "Elegy For The Weak", głównie ze względu na to, że i tym razem nagramy całość w studiu "Stage One".

Dziękuje za rozmowę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wokalista | granie | styl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy