"Dodatkowe pociągnięcia pędzlem"
Rockowa grupa Farba, założona przez wokalistkę Joannę Kozak (laureatkę "Szansy na Sukces" z 2000 roku) oraz perkusistę Jacka Woźniaka, powstała w Gdyni w październiku 1999 roku. Dwa lata później zespół zakwalifikował się do konkursu "Debiuty" na festiwalu w Opolu, z piosenką "Nigdy więcej". Pierwszym przebojem Farby został utwór "Chcę tu zostać", pochodzący z debiutanckiej płyty "Muszę krzyczeć!" (2003). Prawie trzy lat później ukazała się druga płyta "Ślady". Z tej okazji Emilia Chmielińska spotkała się z wokalistką Joanną Kozak, gitarzystą Arturem Przygodą i basistą Maciejem Wardą. Gdynianie opowiedzieli o kolorach ich rockowej Farby, wykorzystaniem w nagraniach kobzy, a także o przekazie podprogowym.
Czym najbardziej ta nowa płyta różni się od poprzedniczki "Muszę krzyczeć"?
Joanna Kozak: Ta płyta jest bardziej rockowa. Pierwsza była bardziej "miękka", stonowana. Są tu bardzo różne utwory - od bardzo stonowanych, po bardzo energetyczne. Całość jest bardziej rockowa, jest więcej gitar. Pojawiło się nowe instrumentarium - trąbki, puzony, kobzy, czyli coś nowego dla nas.
Dodatkowo, jeśli chodzi o teksty, to pomogła mi młoda polska pisarka Małgorzata Warda. Cztery teksty są naszego wspólnego autorstwa. Mamy więc drugie kobiece spojrzenie na różne sprawy damsko-męskie. Myślę, że przez to dużo zyskała ta płyta.
Artur Przygoda: A jako utwór bonusowy dołączona jest nowa wersja "Chcę tu zostać".
Jakie "Ślady" zostawia Farba?
J.K.: Mamy nadzieję, że pozytywne, szczególnie wśród naszych fanów i słuchaczy. Na tyle, że będą chcieli wracać do nas i przychodzić na nasze koncerty. Tam przekonają się, że Farba jest zespołem bardzo koncertowym i pozostawiającym po sobie dobre wrażenie.
Maciej Warda: Na pewno koncerty to nasz duży atut. Są mocno energetyczne, żywiołowe, więc zapraszamy bardzo serdecznie.
J.K.: Będziemy jeździć po Polsce i zostawiać ślady naszych stóp w różnych miastach. Mam nadzieję, że to będą nasze całe wakacje.
M.W.: A tytuł może mieć różne interpretacje i myślimy, że każdy znajdzie jakąś swoją. Najpierw wydaliśmy pierwszy krzyk ["Muszę krzyczeć" to tytuł debiutanckiej płyty Farby z 2003 roku - przyp. red.], a teraz zostawiamy "Ślady" (śmiech).
Gdybyście mieli opisać zespół i swoją muzykę, to jaki byłby to kolor?
J.K.: Nasz zespół jest bardzo kolorowy i nie da się powiedzieć, jaki konkretny kolor zostawia Farba. To pięć osób, pięć różnych osobowości. Tworzymy muzykę wspólnie i razem się bawimy na scenie. Nie da się więc powiedzieć, że Farba to zespół czarny, czerwony czy żółty.
Mówiliśmy, że płyta ma kolor turkusowy, ale to tylko okładka. Zresztą nawet był taki pomysł, żeby można sobie kupić wersję czerwoną, niebieską, żółtą, czy jaką kto by chciał.
A.P.: Tutaj operujemy tymi kolorami, ale to oczywiście jest malowanie muzyką.
M.W.: A traktując to, co robimy z przymrużeniem oka, mówimy, że gramy "paintrocka".
Za sprawą kobzy na początku "Jeśli tylko zechcesz" ten utwór nabrał szkockiego charakteru. Wydaje się, że właśnie takich elementów jest na płycie zbyt mało. Nie chcieliście odważniej ich wykorzystać?
J.K.: Być może trochę Irlandii, Szkocji w tym jest. Ale to taki jeden element, smaczek. Ja uważam, że jeśli się przesoli, albo doda za dużo cukru, to będzie niedobrze. Dlatego tyle wystarczy, nie chcemy tego bardziej wykorzystywać. Te smaczki typu kobzy, trąbka, sekcja dęta to nowe elementy, których wcześniej nie było.
A.P.: To takie dodatkowe pociągnięcia pędzlem (śmiech).
Opowiedzcie o teledysku do "Nie mów mi, że" - podobno został nakręcony w Chicago?
A.P.: W Chicago nagrywaliśmy teledysk do utworu "Daleko". A pozostałe dwa nagrywane były już w Polsce, w Gdyni.
M.W.: Dodajmy, że nagrywaliśmy je własnym sumptem. Sami zajmowaliśmy się od początku do końca produkcją - sami stworzyliśmy scenariusz, montowaliśmy je. Na wszystko, co się wiąże z tą płytą, mieliśmy maksymalny wpływ.
Pierwszym singlem była "Piosenka bez słów", ale chyba przywiązujecie dużą wagę do tekstów? Opowiedzcie coś więcej o tym nagraniu.
J.K.: Na początku, gdy wszyscy czytali ten tytuł, to myśleli, że to jest utwór instrumentalny (śmiech). Ale nie chodziło o to. Ta piosenka powstała z punktu widzenia Gosi Wardy, ja tylko dopisałam dosłownie kilka zdań i trzeba by zapytać Gosię, "co autor miał na myśli". Ale myślę, że chodzi o to, że w relacjach damsko-męskich czasem słowa są niepotrzebne. Czasami potrzebne jest milczenie.
Dla mnie teksty są ważne, bo nie mogłabym śpiewać tekstów, których nie rozumiem, z którymi się nie utożsamiam. Chłopcy z zespołu dają mi w tej kwestii całkowicie wolną rękę.
A.P.: Zdradzę, że wykorzystaliśmy tu trochę spraw duchowych, paranormalnych i podczas słuchania tego utworu jest przekaz telepatyczny, podprogowy, który przekazuje jeszcze inną wizję. Zamykajcie oczy, rozluźnijcie się i będzie projekcja paranormalna (śmiech).
J.K.: A tego to nie wiedziałam (śmiech). Ta piosenka to taka ciekawostka, bo można przeczytać jej tekst w książce Gosi.
Sądząc po tekstach, to raczej staracie się być pozytywni i dobrze nastawieni do świata?
J.K.: Na pewno tak. Zima była długa i chcielibyśmy przekazać fanom trochę pozytywnej energii. Chcielibyśmy dawać ludziom jakieś pozytywne przesłanie. Na pewno ta płyta jest bardziej optymistyczna od pierwszej.
M.W.: Jak już mówiliśmy nazwa naszego zespołu też na to wskazuje, że jesteśmy kolorowi - pozytywni i optymistyczni.
Na płycie znalazł się utwór "Day After Day" - czy to wasz pierwszy anglojęzyczny utwór? Czy to zapowiedź próby startu na rynki zagraniczne?
J.K.: Tekst napisała moja siostra Aleksandra Kozak i w zasadzie graliśmy tę piosenkę tylko na koncertach. Ale w końcu doszliśmy do wniosku, że można ją nagrać.
A co do startu na rynkach zagranicznych, to czemu nie? Nagrywaliśmy teledysk w Chicago i chętnie byśmy tam wrócili.
A.P.: Kilka rozgłośni zagranicznych gra nasze piosenki, choć są to rozgłośnie polonijne.
J.K.: Ostatnio była wersja naszej piosenki "Chcę tu zostać" w wersji angielskiej na składance karaoke, choć ja tego nie śpiewałam. Nazywało się to "I Want To Stay Here" i postaram się to przerobić (śmiech).
Jakie masz wzorce wokalne?
J.K.: Nie mam jakiś takich upodobań. Jak zaczynałam śpiewam, to chciałam słuchać tylko damskich głosów. Słuchałam The Cranberries, Alanis Morissette, może kiedyś tam też Björk. Od początku moi rodzice słuchali Tiny Turner, więc ona była od zawsze, ale nie mam swojej idolki. Nie mogę powiedzieć, żebym się na kimś wzorowała.
Słuchałam też U2.
W Irlandii jest taka melodyjność i harmonie, które mnie zawsze fascynowały. Chyba powinnam tam kiedyś pojechać, bo może mam coś z tym wspólnego. Bardzo fajnie śpiewa też facet z Dave Matthews Band.
A.P.: W zespole słuchamy bardzo różnej muzyki. Ważne, żeby to była muzyka na jakimś poziomie i żeby przede wszystkim trafiała do nas.
Jako bonus pojawiła się nowa wersja "Chcę tu zostać", waszego największego przeboju. Czym się ona różni od poprzedniej? Czy waszym zdaniem któryś z nowych nagrań może popularnością przebić "Chcę tu zostać"?
M.W.: Tak, pojawił się bonus w postaci wersji akustycznej "Chcę tu zostać". Niektórzy twierdzą nawet, że jest to jeszcze lepsza wersja od oryginału. Ale nie chcielibyśmy być kojarzeni tylko z tą piosenką, bo na tej płycie są też inne dobre nagrania.
W maju podobno ma się pojawić reedycja "Muszę krzyczeć". Co się na niej znajdzie i jakbyście ją zapowiedzieli i zachęcili do sięgnięcia po tę płytę?
J.K.: Faktycznie, w maju lub na początku czerwca ukaże się reedycja naszej pierwszej płyty. Obecnie jesteśmy w trakcie przygotowań z naszym wydawcą. Na pewno będą na niej nasze wszystkie teledyski, być może także jakieś wersje karaoke.
A.P.: Być może znajdzie się na niej także utwór Niebiesko-Czarnych "Mamy dla was kwiaty", w naszej aranżacji i interpretacji. Gramy go na koncertach i jest bardzo fajny, pozytywny odbiór ze strony ludzi. Ten utwór jest już nagrany i prawdopodobnie znajdzie się na płycie.
Dziękuję za rozmowę.