Reklama

Wróżono jej wielką karierę, zginęła w katastrofie lotniczej. Jej śmierć wciąż budzi emocje

To miała być spektakularna kariera na długie lata. Aaliyah, którą nazywano "księżniczką R&B" oraz "królową miejskiego popu" miała wszystko, aby podbijać listy przebojów i stać się ikoną muzyki popularnej kolejnych dekad. Jednak u szczytu sławy wokalistka zginęła w tragicznej katastrofie lotniczej. Okoliczności jej śmierci budzą emocje nawet wiele lat po jej śmierci.

To miała być spektakularna kariera na długie lata. Aaliyah, którą nazywano "księżniczką R&B" oraz "królową miejskiego popu" miała wszystko, aby podbijać listy przebojów i stać się ikoną muzyki popularnej kolejnych dekad. Jednak u szczytu sławy wokalistka zginęła w tragicznej katastrofie lotniczej. Okoliczności jej śmierci budzą emocje nawet wiele lat po jej śmierci.
Aaliyah u boku Jeta Li w filmie "Romeo musi umrzeć" /Kharen Hill /Getty Images

Aaliyah Dana Haughton na świat przyszła w styczniu 1979 roku, karierę muzyczną zaczęła już jako nastolatka. W 1992 roku pod okiem 27-letniego wtedy R. Kelly'ego rozpoczęła prace nad debiutanckim albumem. "Age Ain't Nothing but Number" ostatecznie do sprzedaży trafił w 1994 roku i szybko przypadł do gustu słuchaczom oraz dziennikarzom.

Następne dwie płyty, przyjęte jeszcze cieplej przez krytykę i fanów, ukazały się odpowiednio w 1996 ("One in a Million") oraz 2001 roku ("Aaliyah"). Zwłaszcza drugi album w dyskografii wokalistki uważa się za przełomowy. Rozszedł się w nakładzie 11 milionów egzemplarzy, a jego produkcją zajęli się Missy Elliott i Timbaland. Po tym sukcesie Aaliyah zaczęła być nazywana "księżniczką R&B". Wokalistce wróżono wielką międzynarodową karierę.

Reklama

Równolegle wschodząca gwiazda spełniała się na polu aktorskim. Zagrała w filmach "Romeo musi umrzeć" (u jej boku wystąpił gwiazdor kina akcji - Jet Li) i "Królowa potępionych". Piosenkarka otrzymała również propozycję roli w "Matrixie", jednak przed śmiercią nakręciła zbyt mało scen i producenci postanowili wyciąć ją z produkcji. Jej miejsce zajęła Nona Gaye.

Aaliyah: Podróż na Bahamy i tragiczny lot powrotny

Ostatni album Aaliyah wydany za jej życia ukazał się 17 lipca 2001 roku. W związku z premierą wydawnictwa wokalistka oraz reżyser Hype Williams zdecydowali się nakręcić klip do utworu "Rock the Boat" na Bahamach. W pracach nad teledyskiem brało udział 60 osób. Aaliyah zdecydowała się przerwać zdjęcia dzień wcześniej, a reszta ekipy miała dokończyć nagrania klipu i wrócić do Stanów 26 sierpnia.

Wokalistka na Florydę miała powrócić w Cesnie, której start z lotniska na Bahamach zaplanowany był na 18:50 czasu lokalnego. Nastąpiła jednak zmiana i Aaliyah oraz osiem innych osób wsiedli do samolotu o zdecydowanie mniejszej ładowności. Mimo próśb pilota o zostawieniu części sprzętu i bagażu na lotnisku nie zmniejszono obciążenia samolotu. Kierujący maszyną wystartował mimo iż miał świadomość możliwych konsekwencji.

Samolot po oddaleniu się o 200 stóp od pasa startowego runął na ziemię i stanął w płomieniach. Żadna osoba na pokładzie nie przeżyła. Oprócz Aaliyah tragiczną śmierć ponieśli m.in. jej stylista, makijażystka, ochroniarz oraz przyjaciółka Keith Wallace.

Śledztwo i szokujące fakty po śmierci Aaliyah

Zaraz po tragicznym wypadku wszczęto śledztwo oraz przeprowadzono sekcję zwłok. Ta wykazała, że Aaliyah zmarła w skutek obrażeń głowy. Doznała również poważnych oparzeń. Śledczy stwierdzili natomiast, że nawet, gdyby wokalistka przeżyła wypadek, to nie byłoby szans na jej powrót do normalnego życia.

Nie był to jednak koniec dochodzenia Krajowej Rady Bezpieczeństwa Transportu. Na jaw wyszło, że pilot awionetki, Luis Morales III, nie miał uprawnień do sterowania samolotem (sfałszował licencję), co więcej zatrudniony został kilka godzin przed lotem. Sekcja zwłok wykazała obecność w jego krwi kokainy i alkoholu.

Pogrzeb Aaliyah odbył się 31 sierpnia 2001 roku. Pojawili się na nim m.in. Diddy, Lil Kim, Timbaland, Missy Elliot oraz Gladys Knight.  Przejeżdżającą przez Nowy Jork karocę z ciałem piosenkarki na ulicach żegnały gigantyczne tłumy.

Po śmierci wokalistki ukazały się jeszcze dwie jej płyty. W 2002 roku na półki sklepowe trafiło wydawnictwo z nieopublikowanymi wcześniej utworami ("I Care 4 U"), natomiast w 2005 roku do sprzedaży trafiła składanka "Ultimate Aaaliyah".

Aaliyah przewidziała własną śmierć? Jej wywiad wrócił ze zdwojoną siłą

Już po śmierci wokalistki głośno było nie tylko o oficjalnym dochodzeniu dotyczącym tragedii, ale również o wywiadzie Aaliyah, którego udzieliła na miesiąc przed tragedią. W rozmowie z niemiecką gazetą "Die Zeit" opowiedziała o swoim śnie, w którym to "czuła się prześladowana przez pewną osobę, aż w końcu oderwała się od ziemi i szybowała w powietrzu". Natychmiast pojawiły się sugestie, że gwiazda przewidziała swoją śmierć i była na nią gotowa. 

Nowe światło na temat śmierci Aaliyah rzuciła w 2021 roku autorka jej biografii  - Kathy Iandoli. W książce "Baby Girl: Better Know As Aaliyah" kobieta przytoczyła relację jednego z pracowników, który pomagał artystce podczas pobytu na Bahamach. Ten stwierdził, że gwiazda wcale nie chciała wchodzić na pokład, a w samochodzie, który przywiózł ją na lotnisku, otrzymała tabletkę, według zeznań świadka mogła być to tabletka nasenna. Następnie artystka miała zostać wniesiona na pokład, a podczas katastrofy miała być nieprzytomna.

Sensacyjne fragmenty książki cytowały media na całym świecie. Temat zrobił się tak głośny, że autorka książki musiała wystosować oświadczenie, w którym zarzuciła mediom błędną interpretację, tego co napisała.

W rozmowie z "Rolling Stone" pisarka wytłumaczyła, że opisała bardzo możliwy, ale nie w stu procentach pewny scenariusz. Jednak musiała to zrobić, aby pokazać pewien obraz sytuacji. Iandoli dodała, że nie ma pojęcia, pod wpływem jakich leków była Aaliyah i tak to opisała w książce. Nigdzie nie sugerowała, że są to środki nasenne lub odurzające.  Dodała, że pewne jest, iż Aayliah początkowo nie chciała wsiąść do samolotu, skarżyła się na ból głowy, dostała jakieś leki, a po jakimś czasie pojawiła się na pokładzie.

Aaliyah wciąż na szczytach

Warto dodać, że mimo Aaliyah mimo upływających lat wciąż doceniana jest przez dziennikarzy, którzy tworzą rankingi najlepszych artystek. W 2009 roku "Billboard" umieścił gwiazdę R&B na 70. miejscu artystów dekady, a jej płytę "Aaaliyah" na 181. pozycji 200 najlepszych płyt wszech czasów.  Ten sam magazyn dziewięć lat później umieścił wokalistkę na 47. miejscu w rankingu najlepszych artystek w historii. Już w 2023 roku magazyn "Rolling Stone" w głośnym rankingu 200 najlepszych wokalistów przyznał Aaliyah 40. miejsce.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy