Wojna w rodzinie Britney Spears. "Nigdy nie musiała na nic pracować"

Sprawa Britney Spears od miesięcy jest jedną z najpopularniejszych w światowych mediach. Sądowa, a także rodzinna telenowela, trwa bez końca, a wciąż dołączają do niej nowi bohaterowie. Teraz zaangażowaną w sprawy Britney została jej młodsza siostra, Jamie Lynn. Udzieliła ckliwego wywiadu, w którym opowiedziała o tym, jak wspierała siostrę. Według piosenkarki rzeczywistość wyglądała zgoła inaczej.

Gwiazda odpowiedziała swojej młodszej siostrze. Nie przebiera w słowach!
Gwiazda odpowiedziała swojej młodszej siostrze. Nie przebiera w słowach!Image Group LA / ContributorGetty Images

Będąca w cieniu księżniczki popu, młodsza siostra, Jamie Lynn Spears marzyła o niezależnej karierze. Dotąd jednak nie udało jej się odnieść znaczących sukcesów. Mimo to pojawiła się w programie "Good Morning America". W rozmowie promowała swoją autobiografię "Things I Should Have Said". Trzydziestolatka jest znana głównie jako siostra Britney, ale nie przeszkodziło jej to w wydaniu książki dotyczącej swojego życia.

W wywiadzie wyznała, że wspierała siostrę w trudnych momentach - m.in. wychodzenia z kurateli. "Zawsze, kiedy tylko potrzebowała, pomagałam jej najlepiej jak potrafię. Wychodziłam z siebie, by dać jej kontakty, których potrzebowała, by w miarę możliwości zakończyć tę kuratelę i to wszystko, co miało miejsce w naszej rodzinie. Jeśli to przyniosło nam tyle spięć, po co w to brnąć?" - wyznała o kontaktach ze starszą siostrą.  "Wciąż się kochamy. Kocham moją siostrę i zawsze starałam się ją wspierać. Ona o tym wie, dlatego nie wiem, dlaczego tak wyglądają dziś nasze relacje" - dodała.

Sprawdź tekst do utworu "Toxic" w serwisie Teksciory.pl

Wcześniej mówiła także, że nie zdawała sobie sprawy z tego, co się dzieje, gdy Britney Spears wiele lat temu trafiła pod opiekę sądową ojca. "Kiedy (kuratela sądowa - przyp. red) została wprowadzona w życie, byłam (17-letnią - przyp. red), ciężarną dziewczyną" - stwierdziła Jamie Lynn Spears. "Nie rozumiałam, co się dzieje, ani nie byłam na tym skupiona. W tej sprawie rozumiałam wtedy tak mało, jak teraz" - mówi w swojej obronie. Opowiadając o tych chwilach popłakała się.

Jamie Lynn zapewnia, że gdy tylko stała się pełnoletnia, przestała "pomagać" ojcu w ograniczaniu Britney. Tym samym zaprzecza, że korzystała z majątku starszej siostry. "Chciałam pozostać jej siostrą, tyle. To niefortunne, że została wplątana w tę sytuację, ale fakty są takie: nie miałam nic wspólnego z kuratelą" - mówi.

Ich relacje mimo tych słów są napięte, bo jak sama zauważa, być może jest już za późno, by ocalić kontakt z księżniczką popu. "Doszłam do punktu, gdy nie mogę pomóc osobie, która tego nie chce. (...) Najbardziej żałuję, że nie powiedziałam czegoś lata temu" - stwierdza.

Sprawdź tekst do utworu "I'm Not A Girl, Not Yet A Woman"

Nie trzeba było długo czekać na ustosunkowanie się do tych słów przez samą zainteresowaną. Britney zamieściła w mediach społecznościowych obszerny wpis, który rozpoczęła wyznaniem, że ma 40 stopni gorączki, a w jeszcze gorszy stan wprowadzają ją kopiowane przez media słowa siostry.

"15 lat temu, w tamtym czasie, nigdy nie była przy mnie... więc dlaczego w ogóle o tym mówi? Chyba, że chce sprzedać książkę moim kosztem. (...) Nigdy nie musiała na nic pracować, wszystko miała podane na tacy" - pisze oburzona Britney. Wokalistka jest wściekła na swoją rodzinę i stwierdziła wprost, że ona "zniszczyła jej marzenia".

W dalszej części wpisu Britney zaapelowała do ludzi, by nie ufali innym, a w zamian traktowali jako swoją rodzinę zaadoptowane psy i koty i zajęli się "swoim własnym życiem".

Krótko po tym Jamie Lynn zamieściła swoje oświadczenie, w którym stwierdziła, że Britney nie mówi prawdy. "To wykańczające, kiedy twoje posty w social mediach całkiem różnią się od naszych prywatnych wiadomości" - napisała Jamie Lynn. Kobieta nie ma jednak ochoty na dalsze wymiany zdań w mediach. Zapewniła też starszą siostrę, że jej autobiograficzna książka nie jest o Britney, ale o drodze Jamie Lynn do kariery. 

30-latka zapewniła też, że kocha i zawsze będzie wspierać siostrę, ale musi skupić się na swojej rodzinie, która dostaje "groźby śmierci" od rozgniewanych fanów Britney.

Kolejna kłótnia w rodzinie Britney Spears

Niedawno informowaliśmy, że zakończona kuratela sądowa nie kończy problemów gwiazdy z rodziną. Ojciec Britney, Jamie Spears, za pośrednictwem swojego prawnika złożył do sądu w Los Angeles dokumenty, w których domaga się, by jego córka została prawnie zobowiązana do pokrycia honorariów jego adwokatów. Chodzi tu o rachunki wystawione przez prawników, którzy reprezentowali Spearsa przed sądem podczas procesu dotyczącego zawieszenia i późniejszej likwidacji kurateli, którą przez 13 lat sprawował nad Britney Spears.

Żądanie Jamiego Spearsa zbulwersowało adwokata piosenkarki Matthew Rosengarta, który nie przebierając w słowach, powiedział, co na ten temat myśli.

"Pan Spears zarobił wiele milionów dolarów, sprawując kuratelę nad swoją córką, a jednocześnie płacił swoim prawnikom miliony z ciężko zarobionych przez Britney pieniędzy. Ubezwłasnowolnienie zostało zniesione, a pan Spears został ostatecznie zawieszony w roli kuratora. W tych okolicznościach jego prośba jest nie tylko bezpodstawna z prawnego punktu widzenia, jest po prostu obrzydliwa" - punktował Rosengart w rozmowie z serwisem PageSix. - "Britney zaznała od niego wielu krzywd, o których opowiedziała w sądzie. Nie tak postępuje ojciec, który kocha swoją córkę" - dodał.

Akcja "Free Britney". Ogromne wsparcie od fanów gwiazdy pop Britney SpearsAFPAFP

Britney Spears pozostawała pod kuratelą swojego ojca od 2008 do listopada 2021 roku. Według jej zeznań Jamie Spears dopuścił się w tym okresie wielu nadużyć, zarówno jako kurator decydujący o każdym aspekcie jej życia zawodowego oraz prywatnego, jak i jako zarządca jej majątku. Gwiazda musiała opłacać honoraria adwokatów ojca przez 13 lat. Gdy podjęła walkę o zniesienie ubezwłasnowolnienia, płaciła i za swojego prawnika, i za prawnika ojca. A ten nie jest tani - jak podał serwis Variety, adwokat Jamiego Spearsa pobiera 1200 dolarów za godzinę pracy.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas