"Władcy chaosu": Premiera mrocznej opowieści o norweskim black metalu
Wreszcie doczekamy się premiery "Władców chaosu", filmu fabularnego opowiadającego o losach osławionych norweskich blackmetalowców.
Obraz ten będzie mieć swą kinową premierę 8 lutego, a od 22 lutego będzie też dostępny w usłudze na życzenie (VOD). Film zrealizowały studia Gunpowder i Sky; współproducentami są także VICE Studios, 20th Century Fox, Scott Free Productions i Insurgent Media.Oficjalna premiera filmowych "Władców Chaosu" odbyła się w 2018 roku podczas Sundance Film Festival.
Jak należy przypuszczać, główne wątki filmu dotyczą Øysteina Aarsetha alias Euronymous, założyciela Mayhem i animatora norweskiej sceny blackmetalowej, zamordowanego w 1993 roku przez Kristiana "Varga" Vikernesa, a także losów i samobójczej śmierci Deada, szwedzkiego wokalisty Mayhem, oraz serii szeroko komentowanych podpaleń norweskich kościołów z początku lat 90.
W postać Euronymousa wcielił się Rory Culkin (młodszy brat Macaulaya), Varga zagrał zaś Emory Cohen. Wśród obsady są także m.in. Anthony De La Torre (jako Hellhammer), Sky Ferreira (jako Ann-Marit), Jack Kilmer (syn Vala zagrał Pera Yngve Ohlina alias Dead), Valter Skarsgard (syn Stellana jako Faust), Sam Coleman (jako Metalion) czy Andrew Lavelle (jako Fenriz).
Przypomnijmy, że reżyserem "Władców chaosu" jest Jonas Åkerlund, niegdysiejszy perkusista słynnej, szwedzkiej grupy Bathory, od wielu lat zaś uznany autor teledysków (m.in. Metalliki, Rammstein, The Rolling Stones, Prodigy, Beyoncé, Madonny, U2 i wielu innych) i wielokrotny laureat nagrody Grammy w tej dziedzinie. Åkerlund ma też w swoim dorobku kultowy w pewnych kręgach komediodramat "Spun" (2002 r.), w którym zagrali m.in. Jason Schwartzman, Mickey Rourke i Brittany Murphy.
"'Władcy chaosu' to mój pierwszy film z prawdziwego zdarzenia. Zagłębiłem się w niego bardziej niż w jakikolwiek inny film mojego autorstwa. Do poprzednich moich filmów podchodziłem tak, jak do teledysków i reklam, robiłem swoje. Przy 'Władców chaosu' sam jednak napisałem scenariusz, który stanowi bliską mi, osobistą opowieść. Znam tych ludzi. Wszyscy moi najlepsi kumple wciąż udzielają się na metalowej scenie. Per był jednym z moich kolegów. Kiedy popełnił samobójstwo, wszyscy byliśmy w szoku. Gdy w 1993 roku pojawiły się informacje o podpaleniach kościołów, mieszkałem już w Los Angeles, wszyscy jednak wiedzieliśmy, kto za tym stoi. Policja potrzebowała na to znacznie więcej czasu. Od bardzo dawna starałem się zrealizować ten film i przez lata reklamowałem go w Hollywood" - wyjaśnia Jonas Åkerlund.
Dlaczego jednak realizacja tego obrazu, do którego zdjęcia rozpoczęto kręcić już jesienią 2015 roku, trwała aż tak długo, no i z jakim gatunkiem filmowym mamy tu faktycznie do czynienia?
"Cóż, od początku zdawałem sobie sprawę, że taki film ciężko sprzedać i szczerze mówiąc, trwa to do dziś, wymaga on bowiem wiele od widowni. I choć jest to bardzo mroczna historia, uznałem iż nie sposób opowiedzieć o muzyce i tworzących ją dzieciakach bez pewnej dozy humoru. Bywa więc naprawdę śmiesznie, ale zdecydowanie nie jest to komedia. Film posiada też pewne pierwiastki horroru - sceny morderstwa starałem się przedstawić w sposób autentyczny i jak najbliższych rzeczywistość, a po szczegóły sięgałem do policyjnych raportów - trudno niemniej nazwać to horrorem. Przez ten film przewijają się najróżniejsze nastroje, ale - jak sami zobaczycie - wszystko układa się w jedną całość. Ostatecznie postrzegam go bardziej jako dramat opowiadający o międzyludzkich relacjach. Chodzi w nim przede wszystkim o opowieść, wręcz miłosną, dziejącą się pomiędzy tymi postaciami" - precyzuje Åkerlund.
Dodajmy, że film oparto na głośnej i kontrowersyjnej książce "Władcy chaosu - Krwawe powstanie satanistycznego metalowego podziemia" z 1998 roku autorstwa Michaela Moynihana i Didrika Soderlinda (w Polsce ta wielokrotnie wznawiana pozycja ukazała się w 2010 roku nakładem wydawnictwa KAGRA).
Zobacz fragment zwiastuna "Władców chaosu":